
Książki pani Stasik nie mogłabym określić jako kompletne
źródło informacji. Stanowi ona rozprawę o energii atomowej, jednak tylko w
niewielkim zakresie, obejmującym głównie kontekst polityczny i ekonomiczny. W
bardzo rozbudowany i przejrzysty sposób omawia historię wydobycia rudy
uranowej, od czasów PRL do współczesnych, podając jako nadrzędny przykład
wydobycie w kopalniach polskich w Sudetach. Dla porównania, odnosi się do
również nieczynnych już wyrobisk w niemieckim Ronneburgu, gdzie została już
rozpoczęta daleko posunięta rekultywacja terenów – niestety w Polsce nie bardzo
się o tym myśli, a pozostałości hałd – według autorki, co wywnioskowała, jak
można przeczytać w tej cienkiej, ale pełnej informacji książeczce, z rozmów z
mieszkańcami dotkniętych problemem miejscowości – jak zostały zostawione, tak
leżą po dziś dzień. Bardzo drobiazgowo potraktowany został temat cen uranu, ilości
i miejsc jego wydobycia, sytuacji na rynku światowym i skutkom jej ewentualnych
zmian.
Te rzeczy znajdziemy w „Śmiertelnym atomie”. Czego w tej
książce nie znajdziemy? Otóż: nauki, pomijając oczywiście wymienione wcześniej.
Nie dokopiemy się tu do informacji na temat samej energii atomowej, tego, czym
jest, jak powstaje, jak wyglądają elektrownie, jakie są ich mocne i słabe
strony, skąd może płynąć zagrożenie… Brakuje faktów o awaryjności (pomijając
wspominki o dwóch głównych, Czarnobylu i Fukushimie, jedynie pobieżne), o
promieniowaniu i skutkach jego działania, krótko- i długotrwałych, o dawkach
promieniowania mogących wywołać choroby, odniesień do obecnych warunków
panujących w i naokoło elektrowni, brak – wreszcie – choćby wzmianki o tym, jak
od czasów PRL rozwinęła się technologia w tej dziedzinie. Wszystkie te kwestie,
a jest ich sporo, kwitowane są przez autorkę rzuconą jedynie czasem niejasną
aluzją. Rozumiem, że jeśli się nie zna, to się nie wypowiada, ale nie w takim
temacie… gdy chce się kogoś straszyć, trzeba wiedzieć, czym. Risercz był dobry,
ale stanowczo niekompletny.
Podczas czytania zwracają uwagę często występujące cytaty, i
muszę stwierdzić, że ich źródła są bardzo różne: od wypowiedzi specjalistów,
przez tłumaczenia niemieckiej prasy i dokumentów, do… blogów. W stosunku
autorki do przytaczanych fragmentów widać niepokojącą tendencję: naukowcy są
traktowany z dystansem, natomiast nikomu nie znani blogerzy już „coś tam pewnie
wiedzą, należałoby się zastanowić”. Tłumaczenia z niemieckich źródeł autorka
wykonuje sama, i byłabym wdzięczna widząc przy tej okazji jakąś konsultację
merytoryczną… Czy taka zaistniała? Wątpię. Problematyczne są też fotografie –
żadna z nich nie została podpisana, brakuje autorów zdjęć. I czy ja dobrze
widzę na zdjęciu z „demonstracji” antyatomowej panią po prostu świecącą
biustem? Odrobinę to niesmaczne, nie ze względu na samą nagość, ale tematykę, którą
pani wykorzystała, aby pochwalić się wdziękami.
Moja opinia o książce „Śmiertelny atom” nie będzie może tak
zła, jak się spodziewałam, że będzie, ale nadal daleko jej do pozytywnej.
Elżbieta Stasik wykonała kawał dobrej roboty, doszukując się tak wielu
informacji z interesujących ją dziedzin, niemniej jednak postawiła wszystko na
jedną jedynie kartę, a to w przypadku tematu tak istotnego i złożonego, jak
energia atomowa, nie powinno mieć miejsca. Atom to nie rzecz, którą można
rozważać tylko z punktu widzenia polityki państwa bądź jej finansów, a resztę
przemilczać, strasząc niedopowiedzeniami i ogólnym stwierdzeniem „bo to
szkodzi!”. Proponowałabym autorce, by swoją publikację jeszcze przemyślała – bo
rozumiem, jakie są plusy i minusy takiego przedsięwzięcia, jak elektrownia jądrowa
– i uzupełniła ją o brakujące elementy, ponieważ, jak sama wspomniała, trzeba
się uczyć, by nie straszyć po prostu „promieniotwórczym potworem z umysłowych
bagien”. Dodać muszę też, że i czytelnicy mogą się srodze zawieść na tej
książce, ponieważ poszukując tu mrożących krew w żyłach opowieści o bombach i
chorobach popromiennych, nie znajdą zgoła nic, a na domiar złego zostaną
zarzuceni cenami, nazwami spółek, państw i miast. Książka ta jest dość dobra
pod względem niewielkiego ułamka potrzebnych w niej informacji – i na tym się
kończy. Poleciłabym, ale dopiero jej drugie, rozszerzone wydanie, jeśli tylko
nie będzie równie tendencyjne jak to.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Novae Res.
Dane ogólne:
Tytuł oryginału: Śmiertelny atom
Autor: Elżbieta
Stasik
Wydawnictwo: Novae Res
Rok wydania: 2015
Liczba stron: 190
To zupełnie nie moja bajka, dlatego nie skuszę się na tę publikację :) Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńSama tematyka średnio mnie interesuje, więc chyba się nie skuszę.
OdpowiedzUsuńNo cóż, nie zawsze autorowi wychodzi wszystko tak jak sam by tego chciał. Jednakże myślę, że trzeba wiele pracować. Może wtedy autorka napisze coś lepszego? :)
OdpowiedzUsuńHej :)
OdpowiedzUsuńDzisiaj dostałam paczkę od Ciebie i jestem bardzo zadowolona ! Pierwszy raz słyszę o tej książce, ale wydaje mi się, że trafiłaś w mój gust ;) I dodatkowo pocztówki- uwielbiam je <3 Także dziękuję :)