
Hej! Dawno nie było na blogu czegoś lżejszego. Tagi, zabawy, pytania z odpowiedziami, to się i czyta, i pisze przyjemnie, przynajmniej z mojego punktu widzenia. Szkoda więc, że tak rzadko mam okazję w czymś takim uczestniczyć. Korzystając z chwili wytchnienia po długim tygodniu pracy a kolejnymi recenzjami do napisania (a uzbierało się ich już 3, znów ten sam błąd, nie lubię), podebrałam taga od
Zapisków z przypomnianych krain, którego obiecywałam sobie zresztą już od jakiegoś czasu, ze względu na ciekawą tematykę. Ciekawą, a może raczej - aromatyczną? Smakowitą, odświeżającą, pobudzającą, ciepłą? No, to już brzmi dziwnie, a chodzi tylko o kawę. Oczywiście musiałam też
zmarnować spędzić sporo czasu szukając odpowiednich ilustracji, bo przecież jak to tak bez obrazka... Popijając latte, zrobione przez Milczka - będącego ostatnimi czasy mistrzem w tym fachu, bo bez żadnych wygibasów robi w wysokiej szklance napój składający się z trzech warstw i jeszcze syropu (nie wiem jak, po prostu leje i samo się mu tak robi...)
[Kwestia refleksu i odrobinki okultyzmu, który nagina siły adhezji do mojej woli - M.] - zamyślam sobie i zapisuję taką listę...