sobota, 16 kwietnia 2016

Kawowy tag książkowy

Hej! Dawno nie było na blogu czegoś lżejszego. Tagi, zabawy, pytania z odpowiedziami, to się i czyta, i pisze przyjemnie, przynajmniej z mojego punktu widzenia. Szkoda więc, że tak rzadko mam okazję w czymś takim uczestniczyć. Korzystając z chwili wytchnienia po długim tygodniu pracy a kolejnymi recenzjami do napisania (a uzbierało się ich już 3, znów ten sam błąd, nie lubię), podebrałam taga od Zapisków z przypomnianych krain, którego obiecywałam sobie zresztą już od jakiegoś czasu, ze względu na ciekawą tematykę. Ciekawą, a może raczej - aromatyczną? Smakowitą, odświeżającą, pobudzającą, ciepłą? No, to już brzmi dziwnie, a chodzi tylko o kawę. Oczywiście musiałam też zmarnować spędzić sporo czasu szukając odpowiednich ilustracji, bo przecież jak to tak bez obrazka... Popijając latte, zrobione przez Milczka - będącego ostatnimi czasy mistrzem w tym fachu, bo bez żadnych wygibasów robi w wysokiej szklance napój składający się z trzech warstw i jeszcze syropu (nie wiem jak, po prostu leje i samo się mu tak robi...) [Kwestia refleksu i odrobinki okultyzmu, który nagina siły adhezji do mojej woli - M.] - zamyślam sobie i zapisuję taką listę...

poniedziałek, 11 kwietnia 2016

Sekretem jest dobór tytułu - "Chodząc Nędznymi Ulicami"

Nie da się zaprzeczyć – zewnętrze zachęcało. Jego opracowanie graficzne aż ociekało klimatem, tekst z okładki zaś przyobiecywał czytelnikowi "nieślubne dziecko Chandlera i Lovecrafta, z odrobinką Rice". I chociaż kryminał noir nie jest mi dość dobrze znany (choć lubię i doceniam deszczowy, przyciężki nastrój mu towarzyszący), o tyle nazwisko mistrza z Providence, najbardziej znanego prekursora weird fiction, jest dla mnie czymś w rodzaju zaklęcia. Sięgnąłem więc, wziąłem ją do domu, choćby po to, by sprawdzić, ile w tym prawdy, a ile oszczerstwa. Na to, co nastąpiło potem nie przygotowałby mnie jednak nawet weekend spędzony w Dunwich, w pakiecie z herbatką u państwa Whateleyów. Oto przed wami - "Chodząc Nędznymi Ulicami", wydany nakładem Domu Wydawniczego Rebis zbiór opowiadań z gatunku urban fantasy, pod redakcją nikogo innego jak tylko G. R. R. Martina.

niedziela, 10 kwietnia 2016

"Chciałem żyć w pokoju. Ale moi wrogowie rozpętali wojnę". "Red Rising: Złota Krew" Pierce'a Browna

Podróże w kosmos to solidny fundament literatury fantastycznej już od samych jej początków. Odkąd zdaliśmy sobie sprawę, że ludzkość zmierza w kierunku ostatecznego uprzemysłowienia i wyjałowienia rodzimej planety, wiemy, że kiedyś będziemy musieli to miejsce opuścić i poszukać innego domu – gdzieś tam wysoko, wśród gwiazd. Pierwszym i najbardziej prawdopodobnym takim punktem, branym pod uwagę, jest oczywiście Mars. Zjawisko terraformacji Marsa właśnie było podejmowane nie raz przez pisarzy fantastów, co uczyniło z niego motyw bardzo powszechny, a wręcz oklepany, trudno więc było oczekiwać czegoś wyjątkowego w kolejnej powieści, w której autor zastosował właśnie ten wątek. A jednak seria „Red Rising” Pierce’a Browna została ogłoszona bestsellerem w ostatnim roku, a drugi tom zdobył nagrodę Best Science Fiction na portalu Goodreads. Co takiego sprawiło, że właśnie na głowę Browna posypały się laury? Musiałam się temu przyjrzeć.

środa, 6 kwietnia 2016

Przedpremierowo: "Dinomanta". Recenzja komiksu

Wydawnictwo Sol Invictus w ciągu ostatniego roku zdążyło uraczyć nas wieloma świetnymi pozycjami z kultowym już „Lisem” na czele, do tej pory tematycznie oscylowało jednak wokół jednego motywu: superbohatera nie tylko na miarę naszych czasów, ale i przystającego do polskiej rzeczywistości. Młody człowiek u progu kariery, wiedzący już, że nic z tego nie będzie, gnębiony przez własne porażki, który otrzymuje od losu coś specjalnego… Brzmi bardzo klasycznie, prawda? Okazuje się jednak, że bardzo różni się od idealnych do bólu bohaterów z zachodu. Właśnie ta cecha, ta inność, niemalże dojrzalsze i przez to tylko jeszcze bardziej interesujące ujęcie tematu tak odróżnia pozycje Sol Invictus od wielu innych dostępnych na rynku. Do tej chlubnej kolekcji dołączy niedługo, bo już za kilka dni, pozycja kolejna, do której podeszłam z naprawdę sporym entuzjazmem, jako że wydawała się klimatycznie idealnie trafiać w moje gusta. Ale klimat to przecież nie wszystko… Dane mi było zapoznać się z „Dinomantą” (bo o tym komiksie mowa) jeszcze przed premierą, a wszystkie moje nadzieje i oczekiwania zostały spełnione z nawiązką.

sobota, 2 kwietnia 2016

More books! #13 Marzec - Kwiecień '16, trochę wiosennych szczęśliwości, chociaż skromnie

Hej! Za oknami wiosna w wersji typowej, czyli raz gorąco, raz leje, oba te stany wyjątkowo sprzyjają czytaniu z kubkiem kawy w dłoni, zwłaszcza, gdy jest się meteoropatą i podczas ciągłych zmian pogody nie bardzo można skupić się na czymś innym. Korzyść z tego jest jedna: przykurzątka zaczną pewnie powoli stawać się... przeczytanymi przykurzątkami. Być może.
Miniony miesiąc był miły także z tego względu, że doczekaliśmy się pierwszych efektów współpracy zarówno z portalem Konwenty Południowe, jak i akcją Polacy nie gęsi i swoich autorów mają/Polacy nie gęsi i książki czytają. Dwie recenzje, a kolejne pojawią się niedługo. Nie będą wrzucane na bloga, niestety, ale jeśli ktoś jest ciekawy, wszystkie będą podlinkowane w zakładce "My na innych portalach".

piątek, 1 kwietnia 2016

Za garść opiłków - "Cienie Tożsamości" Brandona Sandersona

"Stop Prawa" (recenzowany przez Vyar dawno, dawno temu, u samych początków istnienia naszego bloga), jak sam przyznał jego autor, był tylko eksperymentem, ćwiczeniem pisarskim, próbą wyobrażenia sobie, jak "Z Mgły Zrodzony" prezentowałby się stylizowany na western. Jednorazowy wybryk wyobraźni okazał się jednak pomysłem świetnym, bardzo płodnym i charakterystycznym, świetnie uzupełniającym wizję świata z oryginalnej trylogii – i takim oto sposobem, choć dopiero parę lat po premierze oryginału, do księgarni trafia jego kontynuacja. Oto przed Wami – po raz kolejny! - Brandon Sanderson i jego "Cienie Tożsamości". Zapraszam do lektury.