GROM – polska jednostka wojskowa do zadań specjalnych
obchodzi w tym roku już 25 rocznicę powstania. Jednak wiele osób niewielkie ma
pojęcie o tym, czym właściwie zajmuje się ta owiana tajemnicą (i dobrze!) grupa
panów w mundurach, ograniczając swoją wiedzę do samego faktu jej istnienia i co
bardziej medialnych epizodów jej działań, poruszanych głównie w telewizyjnych
wiadomościach. Więcej słyszy się o amerykanach, o których to można znaleźć
mnóstwo książek ze wspomnieniami konkretnych osób, dorzucając do tego filmy, te
fabularne oparte na faktach, jak i dokumentalne. Tymczasem i o naszych słyszało
się tu i ówdzie, jak choćby w publikacji „GROM – Siła i Honor” wydanej w 2013
roku, będącej wywiadem z generałem Petelickim, i nowowydanej pozycji Black Publishing,
„Cel za horyzontem. Opowieść snajpera GROM-u”. Ta ostatnia trafiła w moje ręce.
Książka stanowi zbiór wspomnień Karola K. Soyki, który,
chociaż występuje pod pseudonimem, wprowadza czytelnika w realia pracy w tak
specyficznym otoczeniu w sposób dokładny – i niebywale interesujący. Przede
wszystkim, przedstawia siebie: chłopaka wychowanego na wsi, w leśnej okolicy,
który zawsze radził sobie w naturze, a zdobyte tam umiejętności i wytrzymałość
sprawiły, że był dla jednostki osobą o świetnych predyspozycjach. Na selekcję
zgłosił się sam, nie wiedząc jeszcze w co właściwie się pakuje. Czytelnik może
przejść razem z nim przez cały etap testów, późniejsze rozmowy, będzie
uczestniczył w niektórych akcjach, pozna zasady taktyk zarówno na morzu, w
lesie jak i w terenie zabudowanym, w Polsce, Stanach, na Haiti czy w Iraku, przeżyje
chwile grozy i pośmieje się z wojskowego humoru.
Ten humor to zdecydowanie mocna strona książki. Nie jest to
tylko „klasycznie” żołnierskie przeklinanie (chociaż i to się zdarza, stanowiąc
momenty, w których śmiałam się jak głupia, chociaż na co dzień za wulgarnym
językiem nie przepadam. To po prostu stanowi tak zaskakujący kontrast ze
spokojnym tonem wypowiedzi autora…), ale przede wszystkim anegdotki, dotyczące
często dość zaskakujących sytuacji. Najlepszym przykładem jest chyba fakt
ćwiczenia kamuflażu przez snajperów, na… grzybiarzach w lesie. Niesamowicie
niepokoi to, że wychodząc na spacer w naturę nigdy nie wiesz, co się czai obok…
a panowie, którzy poszli w zieleń, by się skutecznie alkoholizować i zostali
zagadnięci przez podłoże pod stopami chyba już nigdy nie spojrzą na las tak
samo. Idąc dalej – jak, będąc w ukryciu, radzić sobie z przechodzącym obok
patrolem, któremu towarzyszy pies? Jak radzi sobie snajper, gdy przebywa w
terenie przez dłuższy czas, a spać przecież trzeba, by nie tracić zdolności do
koncentracji; bądź co robi w innych, najróżniejszych nagłych wypadkach?
Wielbicielom wojskowości powinny też przypaść do gustu opisy
posiadanej przez jednostkę broni, od początku jej istnienia po czasy obecne,
oraz przykłady co ważniejszych i bardziej znanych misji, gdzie wszystko to
opatrzone jest zdjęciami. Twarze znacznej większość osób są na nich zamazane,
pozostawiono jedynie autora i znane osobistości. Na ostatnich stronach czeka
jeszcze niespodzianka – fotografie zaświadczeń odbytych szkoleń i uzyskanych
odznaczeń, między innymi Krzyża Zasługi za dzielność oraz Gwiazdy Iraku. Trudniejszy
temat natomiast stanowi odniesienie bytu samego GROM-u do sytuacji politycznej
w Polsce, rozgrywek władzy, w której byli niejednokrotnie wykorzystywani i
tego, jak to wszystko wpływało na samą formację. Osoby, które i tak nie
przepadają na polską władzą będą miały tutaj pokaz tego, co też ci postawieni
wysoko panowie potrafią… w negatywnym znaczeniu tego słowa. Wykorzystywanie
jednostki do zadań specjalnych w celu wyszukiwania dokumentów (afera
Macierewicza), a później takie, a nie inne wykorzystanie przez polityków
słynnej listy wołają o pomstę do nieba, a to tylko jedna ze spraw poruszonych
tu.
Kolejnym plusem jest język użyty przez autora: prosty,
zrozumiały, bez przesadnego zagłębiania się w techniczne słownictwo, a jeśli
się takie pojawi, to tłumaczone jest od razu. Zdarzają się wtrącenia w języku
angielskim, ponieważ w książce poświęcono sporo miejsca na wspomnienia
współpracy z amerykanami i szkoleń w USA, w których uczestniczył Soyka.
Poruszono też kwestię znajomości języków obcych i uczenia w tym zakresie
żołnierzy. Specyficzny zdaje się jedynie ciąg opisywanych wydarzeń, odrobinę
chaotyczny, co jest już zasługą przyjętego stylu pisania: narracja
pierwszoosobowa, brzmiąca tak, jak opowieść weterana przy ognisku, który to
człowiek czasem popada w dygresje, po których wraca co prawda do pierwotnego
tematu, ale dzieje się to często sporo później. Nie przeszkadza to w czytaniu,
opisy są ze sobą na tyle powiązane, że gładko przechodzi się od jednej sytuacji
do drugiej. Całość opatrzona jest bibliografią – i aż chciałoby się zapytać,
czego ona dotyczy, jeśli książka jest zapisem wspomnień, będących faktami? W
tekście brak odniesień do niej. Pomimo wszystko, stanowi ona fantastyczny zbiór
publikacji związanych z tematem i do niejednej z pozycji wymienionych w niej
chętnie bym się dobrała.
Na zakończenie zaś – kilka słów od pana Kotowskiego. Dotyczą
one znów sytuacji wojska w Polsce, choć tym razem od innej strony: odbioru
kwestii misji przez społeczeństwo i tego, jak politycy promują siebie,
umniejszając często osiągnięcia i znaczenie polskich sił zbrojnych na fali
ogólnej niechęci do niektórych metod, stosowanych w wyjątkowych sytuacjach,
głównie odnosząc się do tortur. Próbuje odpowiedzieć na pytanie, jaki pogląd na
sprawę ma on sam, moralnie i zdroworozsądkowo. Jest to krótki tekst, ale mający
ogromną wartość, jest bowiem mimo wszystko całkowicie obiektywny, co wynika z
doskonałej znajomości faktów i sytuacji. Zostawia też ten temat do przemyślenia
czytelnikowi, by ten, wiedząc już trochę i jeszcze więcej mogąc się dowiedzieć,
wyrobił sobie własną opinię, nie dyktowaną medialnym szałem.
„Cel za horyzontem” jest pozycją, którą poleciłabym każdemu,
bo zawiera nie tylko ciekawostki i zabawne historyjki, ale też fakty i rzeczy,
które po prostu trzeba wiedzieć, a o których łatwo się zapomina, bo telewizja
też lubi podążać za modą zamiast rzetelnie przedstawiać wydarzenia. Są to też
informacje podane w bardzo łatwo przyswajalnej formie, a książkę czyta się jak
najlepszą powieść sensacyjną, z jeszcze większym przejęciem płynącym ze
świadomości, że nic z tego nie zostało zmyślone. Po prostu raz wziąwszy ją do
ręki, odkłada się dopiero po skończeniu, u mnie dodatkowo z głęboką satysfakcją
faktem, że tak wartościowa rzecz trafiła w moje ręce.
Dziękuję serdecznie wydawnictwu Black Publishing za egzemplarz recenzencki.
Dane ogólne:
Tytuł oryginału: Cel za horyzontem. Opowieść snajpera
GROM-u
Autor: Karol K. Soyka,
Krzysztof Kotowski
Wydawnictwo: Black Publishing
Rok wydania: 2015
Liczba stron: 232
Bardzo, bardzo lubię podobne książki :) Oczywiście do tych opisów "co i jak" trzeba patrzeć przez palce, bo nikt nie napisałby prawdy w książce dostępnej dla wszystkich, ale i tak bardzo lubię czytać o takich rzeczach. Na pewno kiedyś do mnie trafi :)
OdpowiedzUsuńNie ma w niej nic naprawdę szczegółowego, aż czasem boli, bo chciałoby się wiedzieć więcej. No ale - zrozumiałe to jest.
UsuńChyba nie dla mnie ta książka ;) jakoś wojskowość to nie moja bajka :)
OdpowiedzUsuńPolecę mojemu narzeczonemu. Ta książka powinna go zaciekawić.
OdpowiedzUsuń