Minęły
prawie dwa lata, od kiedy ostatni raz słyszeliśmy o „Nie
Przebaczaj”, flagowym dziele Marianny Strychowskiej i Jakuba
Ryszkiewicza, komiksowym easternie o młodym synu szlacheckiego rodu,
którego okrutny los (w osobie rewolucjonisty Łazara) zepchnął na
drogę przemocy. W ciągu tych dwóch lat zdążyła zniknąć
nawet strona internetowa projektu i nic (czy aby na pewno? O tym
jednak nieco później!) nie sugerowało, jakoby ta krwawa, ponura
historia, jakkolwiek świetne napisana i narysowana, miała
kiedykolwiek ujrzeć własne zakończenie. Wygląda jednak na to, że
nic, nawet tymczasowe wstrzymanie prac, nie jest w stanie powstrzymać
Tadeusza przed dążeniem do obranego przez niego celu – gardła
Łazara. Oto „Nie Przebaczaj III”.
Stiopa był największym
z wzbudzających strach towarzyszy czynownika Łazara. Nic
więc dziwnego, że po jego brutalnej śmierci z rąk młodego
Tadeusza, w sercach bandy zbirów coś pęka. Być może po raz
pierwszy w życiu zwyczajnie boją się o własne życie, jak
zwierzęta jeżąc się na widok każdego cienia... Lub na dźwięk dalekiej
melodii na skrzypcach,
zapowiadającej, że samotny mściciel
wkrótce zabije kolejnego z nich. Kiedy giną jeden po drugim, staje
się jasne, że wkrótce Lazar zostanie sam – i nadejdzie czas
finalnej konfrontacji między nim a chłopcem, którego rodzinę
brutalnie zamordował tak wiele lat temu. Historia Tadeusza wkrótce
osiągnie swój finał: tak krwawy, jak i... niespodziewany.
Tadeusz, choć bardzo się
stara tłumić w sobie współczucie, przez długi czas nie potrafi
wejść w skórę pozbawionego uczuć mściciela. Życie, które
odebrał Stiepanowi, ciąży na jego duszy, wypalając młodego
człowieka od środka – poznaje prawdę kryjącą się za znanym
powiedzeniem, że kto wyrusza się mścić, powinien wykopać dwa
groby: jeden dla tego, kto wyrządził mu krzywdę,
a drugi dla samego siebie. Jego wewnętrzny konflikt i idąca za nim
metamorfoza zostały ukazane zdawkowo, ale zadziwiająco trafnie.
Ponownie olbrzymią rolę gra tutaj smykałka pani Strychowskiej do
mimiki – z twarzy bohaterów da się wyczytać po prostu wszystko
to, czego nie wyjawią dialogi. Wprost kipią od nagromadzonych
wewnątrz emocji.
W ogóle warstwa wizualna
stawała się dotąd lepsza z zeszytu na zeszyt, a w finalnej
odsłonie serii, zgodnie z oczekiwaniami, osiąga swoiste apogeum.
Bardzo odpowiednio do tego, najbardziej spektakularnie wygląda
ostateczne starcie Łazara z Tadeuszem, rozgrywające się w samym
środku burzy, do wtóru błyskających w oddali piorunów,
przechodząc wciąż pomiędzy kadrami z czytelnymi wizerunkami
postaci oświetlonych światłem błyskawic do takich, gdzie widać
jedynie walczące ze sobą cienie. Majstersztyk.
Wspominałem na początku
o niespodziewanym zakończeniu. Nie wiem, jak wy, drodzy czytelnicy,
ale ja wprost uwielbiam, kiedy finał opowieści zmusza mnie do
wrócenia do poprzednich części jeszcze raz, w poszukiwaniu
ukrytych przesłanek. Tak było i tym razem. Pogłoska mówi, jakoby
trzeci zeszyt miał nigdy nie powstać – ale teraz, znając
zakończenie, widzę, że nie mogło być inaczej. To wszystko było
tam od samego początku...
„Nie Przebaczaj” było
jak dotąd komiksem wybitnym, zaś trzeci
zeszyt jest jego godnym zwieńczeniem. Chociaż nie domyka wszystkich
wątków, ba, samo zakończenie także jest właściwie zakończeniem
otwartym, seria opowiada zamkniętą historię bez nadziei na
kontynuację. I chociaż raczej nie poznamy dalszych losów Tadeusza,
to niekoniecznie źle – zemsta młodego panicza nad czynownikiem
Łazarem pozostanie dzięki temu czymś kompletnym, pięknym w swojej
surowej brutalności. Efekt starań duetu Strychowska-Ryszkiewicz
mogę wyłącznie z czystym sumieniem polecić, a by docenić
wszystkie ukryte smaczki, warto raz jeszcze przeczytać pozostałe
dwa.
Za udostępnienie komiksu do recenzji dziękujemy autorom.
Dane ogólne:
Tytuł: Nie przebaczaj #3
Autorzy: Marianna Strychowska (ilustracje), Jakub Ryszkiewicz (scenariusz)
Wydawnictwo: niezależne
Rok wydania: 2018
Liczba stron: 84