piątek, 19 czerwca 2015

O atomie - bez atomu. "Śmiertleny atom" Elżbiety Stasik

   Energia atomowa jest w naszym kraju kwestią jak najbardziej aktualną, w związku z ciągle ponawianymi apelami o wyczerpywanie się dotąd używanych paliw kopalnych. Dane co do czasu, jaki nam został, by węgiel i ropa zdążyły się skończyć są różne, jednak żadna nie sięga datami daleko w przyszłość. Wyjścia z sytuacji są dokładnie dwa: zainteresować się na poważnie elektrowniami jądrowymi, albo odnawialnymi, naturalnymi źródłami energii. Temat jest kontrowersyjny, dzieli społeczeństwo na dwa obozy: tych, którzy w atomie widzą pewną przyszłość, oraz ludzi, którzy boją się zagrożenia wynikającego z użycia takich właśnie metod zaopatrzenia społeczeństwa w niezbędny do życia prąd.  Swoje podejście do sprawy wyjaśnia w książce „Śmiertelny atom” jej autorka.

   Książki pani Stasik nie mogłabym określić jako kompletne źródło informacji. Stanowi ona rozprawę o energii atomowej, jednak tylko w niewielkim zakresie, obejmującym głównie kontekst polityczny i ekonomiczny. W bardzo rozbudowany i przejrzysty sposób omawia historię wydobycia rudy uranowej, od czasów PRL do współczesnych, podając jako nadrzędny przykład wydobycie w kopalniach polskich w Sudetach. Dla porównania, odnosi się do również nieczynnych już wyrobisk w niemieckim Ronneburgu, gdzie została już rozpoczęta daleko posunięta rekultywacja terenów – niestety w Polsce nie bardzo się o tym myśli, a pozostałości hałd – według autorki, co wywnioskowała, jak można przeczytać w tej cienkiej, ale pełnej informacji książeczce, z rozmów z mieszkańcami dotkniętych problemem miejscowości – jak zostały zostawione, tak leżą po dziś dzień. Bardzo drobiazgowo potraktowany został temat cen uranu, ilości i miejsc jego wydobycia, sytuacji na rynku światowym i skutkom jej ewentualnych zmian.

   Te rzeczy znajdziemy w „Śmiertelnym atomie”. Czego w tej książce nie znajdziemy? Otóż: nauki, pomijając oczywiście wymienione wcześniej. Nie dokopiemy się tu do informacji na temat samej energii atomowej, tego, czym jest, jak powstaje, jak wyglądają elektrownie, jakie są ich mocne i słabe strony, skąd może płynąć zagrożenie… Brakuje faktów o awaryjności (pomijając wspominki o dwóch głównych, Czarnobylu i Fukushimie, jedynie pobieżne), o promieniowaniu i skutkach jego działania, krótko- i długotrwałych, o dawkach promieniowania mogących wywołać choroby, odniesień do obecnych warunków panujących w i naokoło elektrowni, brak – wreszcie – choćby wzmianki o tym, jak od czasów PRL rozwinęła się technologia w tej dziedzinie. Wszystkie te kwestie, a jest ich sporo, kwitowane są przez autorkę rzuconą jedynie czasem niejasną aluzją. Rozumiem, że jeśli się nie zna, to się nie wypowiada, ale nie w takim temacie… gdy chce się kogoś straszyć, trzeba wiedzieć, czym. Risercz był dobry, ale stanowczo niekompletny.

   Podczas czytania zwracają uwagę często występujące cytaty, i muszę stwierdzić, że ich źródła są bardzo różne: od wypowiedzi specjalistów, przez tłumaczenia niemieckiej prasy i dokumentów, do… blogów. W stosunku autorki do przytaczanych fragmentów widać niepokojącą tendencję: naukowcy są traktowany z dystansem, natomiast nikomu nie znani blogerzy już „coś tam pewnie wiedzą, należałoby się zastanowić”. Tłumaczenia z niemieckich źródeł autorka wykonuje sama, i byłabym wdzięczna widząc przy tej okazji jakąś konsultację merytoryczną… Czy taka zaistniała? Wątpię. Problematyczne są też fotografie – żadna z nich nie została podpisana, brakuje autorów zdjęć. I czy ja dobrze widzę na zdjęciu z „demonstracji” antyatomowej panią po prostu świecącą biustem? Odrobinę to niesmaczne, nie ze względu na samą nagość, ale tematykę, którą pani wykorzystała, aby pochwalić się wdziękami.

   Moja opinia o książce „Śmiertelny atom” nie będzie może tak zła, jak się spodziewałam, że będzie, ale nadal daleko jej do pozytywnej. Elżbieta Stasik wykonała kawał dobrej roboty, doszukując się tak wielu informacji z interesujących ją dziedzin, niemniej jednak postawiła wszystko na jedną jedynie kartę, a to w przypadku tematu tak istotnego i złożonego, jak energia atomowa, nie powinno mieć miejsca. Atom to nie rzecz, którą można rozważać tylko z punktu widzenia polityki państwa bądź jej finansów, a resztę przemilczać, strasząc niedopowiedzeniami i ogólnym stwierdzeniem „bo to szkodzi!”. Proponowałabym autorce, by swoją publikację jeszcze przemyślała – bo rozumiem, jakie są plusy i minusy takiego przedsięwzięcia, jak elektrownia jądrowa – i uzupełniła ją o brakujące elementy, ponieważ, jak sama wspomniała, trzeba się uczyć, by nie straszyć po prostu „promieniotwórczym potworem z umysłowych bagien”. Dodać muszę też, że i czytelnicy mogą się srodze zawieść na tej książce, ponieważ poszukując tu mrożących krew w żyłach opowieści o bombach i chorobach popromiennych, nie znajdą zgoła nic, a na domiar złego zostaną zarzuceni cenami, nazwami spółek, państw i miast. Książka ta jest dość dobra pod względem niewielkiego ułamka potrzebnych w niej informacji – i na tym się kończy. Poleciłabym, ale dopiero jej drugie, rozszerzone wydanie, jeśli tylko nie będzie równie tendencyjne jak to.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Novae Res.

Dane ogólne:
Tytuł oryginału: Śmiertelny atom
Autor:  Elżbieta Stasik
Wydawnictwo: Novae Res
Rok wydania: 2015
Liczba stron: 190

4 komentarze:

  1. To zupełnie nie moja bajka, dlatego nie skuszę się na tę publikację :) Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Sama tematyka średnio mnie interesuje, więc chyba się nie skuszę.

    OdpowiedzUsuń
  3. No cóż, nie zawsze autorowi wychodzi wszystko tak jak sam by tego chciał. Jednakże myślę, że trzeba wiele pracować. Może wtedy autorka napisze coś lepszego? :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej :)
    Dzisiaj dostałam paczkę od Ciebie i jestem bardzo zadowolona ! Pierwszy raz słyszę o tej książce, ale wydaje mi się, że trafiłaś w mój gust ;) I dodatkowo pocztówki- uwielbiam je <3 Także dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń

Daj znać, że widzisz ten post - zostaw komentarz albo "lajka"! (: