Osoby, które, tak jak ja, zaczytują się czasem w romansach
historycznych, dobrze znają specyficzną grupkę bohaterów występujących tam –
służbę domową. Ubrane w te cudne, skromne sukienki z białymi fartuszkami
pokojówki, czeszące co rano Panie arystokratki, przygotowujące im suknie i
dodatki, oraz lokaje w liberiach, otwierający drzwi i podający na srebrnych
tacach liściki… Z tej perspektywy, życie takiej służącej wydaje się spokojne i
wręcz romantyczne. Czy takie było w rzeczywistości? Książka „Pod schodami”
Alison Maloney pozwala się temu przyjrzeć dokładnie.
Jeszcze w XX wieku zawód służącej czy służącego był bardzo pożądany
przez młodych ludzi z biedniejszej klasy, zwłaszcza przez kobiety, które nie
miały większego wyboru w kwestii ścieżki życiowej, bo niewiele zawodów
„wypadało” wykonywać, poza oczywiście byciem żoną. Podstawowym faktem jest to,
że do ubiegania się o posadę zmuszała sytuacja życiowa, a nie tylko chęć –
dziewczyna pracująca w dobrym domu bywała często źródłem utrzymania rodziny, a
pracować zaczynała często już w wieku 10-12 lat od najniższego szczebla.
Również warunki panujące w takim miejscu pracy nie były najlepsze – a i tak o
wiele lepsze niż w domu rodzinnym! – praca całymi dniami i nocami, surowe
wymogi dotyczące zachowania, praktycznie brak wolnego czasu, brak możliwości
widywania się z rodziną, marne wynagrodzenie… Ale w zamian miejsce do spania, jedzenia
tyle, ile trzeba, z tego, co zostanie ze stołów Państwa, a jeśli Pani była
szczodra, to znoszone ubrania, które można było przerobić na siebie bądź
sprzedać. Wiele z tych rzeczy wydaje się być w obecnych czasach nie do
pomyślenia.
„Pod schodami” to skarbnica informacji, podanych w
przystępny sposób, opatrzonych anegdotkami, przykładami z literatury i
rysunkami. Dowiedzieć można się nie tylko o strukturze i hierarchii typowej
służby domowej, ale też o różnicach w przypadku domów majętnych i klasy średniej,
wysokości pensji, cen żywności czy kosztów utrzymania, ale też – przede
wszystkim! – „przyjemniejsze” szczegóły: jak wyglądał strój pokojówki,
pomywaczki czy gospodyni, jakie były ich obowiązki i przywileje czy jak każdy z
nich musiał się zachowywać w stosunku do domowników. Przykładowo: czy wiecie,
że płaca kamerdynera bądź lokaja zależała od tego, ile miał wzrostu, a dwóm
panom na tym stanowisku płacono więcej, jeśli byli do siebie podobni? Takie i
podobne ciekawostki znaleźć można w tej książce, będącym swoistym kompendium
wiedzy.
Jednym z ciekawszych rozdziałów jest ten poświęcony
kontaktom prywatnym i tym, jak miały się relacje pan-służąca, a także możliwe
do przewidzenia skutki tych kontaktów. O ile służba miała zakaz zapraszania do
domu obcych i „adoratorów”, i spoufalania się pomiędzy sobą, o tyle na panów z
salonów, dobierających się do służących, za ich pozwoleniem czy bez, już
patrzono przez palce. Ale, jakie metody miały te dziewczyny, by takich sytuacji
uniknąć? Przeczytajmy.
Książka jest przede wszystkim pięknie wydana. Ornamenty pod
koniec rozdziałów, tabelki przyozdobione kwiatowymi motywami, ryciny,
przedstawiające służki i służących, wycinki z gazet i reklamy, których nie
tłumaczono z oryginału, wstawiając po prostu w wersji angielskiej, nadają
niepowtarzalnego uroku i dają odczuć klimat epoki, począwszy już od samej
okładki.
Nie podoba mi się jedna rzecz, i było to niesamowicie
irytujące zjawisko – powtórzenia. Dzieje się to w pierwszych dwóch rozdziałach,
i wręcz bezczelnie się rzuca w oczy – występujące niemal na każdej stronie
stwierdzenie, że po wojnie wszystko się zmieniło, z czasem ludzie mieli coraz
mniej pieniędzy i nie było ich stać na utrzymywanie służby, a kobiety zaczynały
pracować w innych zawodach. Co gorsza, pisane jest to niemal tymi samymi
słowami, aż czasem chce się krzyknąć: pani Maloney, dotarło za pierwszym razem!
Miałabym ochotę wystawić „jedynkę” korekcie za przepuszczenie takiego czegoś.
Ogółem muszę stwierdzić, że książka, choć cieniutka, jest
bardzo interesującym zbiorem informacji, które może być traktowane zarówno jako
coś lekkiego do poczytania, zbiór ciekawostek, jak i źródło informacji na
lekcje historii bądź dla osób, które szczególnie interesują się edwardiańską Anglią, życiem kobiet w tamtych czasach i ruchem sufrażystek, bo i o nich
wspomniano przy okazji stopniowego zaniku zawodu służącego, a wyjątkowo
przyjemnie dla oka wydany tomik zachęca, żeby mieć go gdzieś obok siebie, i
sięgnąć czasem, by poczuć ten wyjątkowy klimat i nastrój. Polecam!
Dane ogólne:Tytuł oryginału: Life Below Stairs: True Lives of Edwardian Servants
Autor: Alison Maloney
Wydawnictwo: Bellona
Rok wydania polskiego: 2015
Ilość stron: 184
Brzmi to naprawdę kusząco :) Muszę jej poszukać :D
OdpowiedzUsuńMoja główna myśl przy czytaniu tej książki była taka: jak będe chciała kiedyś grać kimś w tym stylu, to będę wiedziała, jak x:
UsuńHm, miałam możliwość wzięcia tego do recenzji. Teraz żałuję, że nie skorzystałam.
OdpowiedzUsuńO widzisz... mnie skusiło od razu, ale ja jestem maniaczką różowego porno dla kobiet.
UsuńJestem już po lekturze i również jestem zadowolona. Niebawem i moja recenzja.
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytam (:
UsuńBrzmi wcale ciekawie, nie spodziewałabym się tego, patrząc na opis i długość.Jeśli wpadnie mi w ręce, to chętnie przeczytam.
OdpowiedzUsuńCo z opisem? szczerze mówiąc, nie zwróciłam uwagi na niego, tylko brałam z miejsca.
Usuń