czwartek, 26 lutego 2015

All the single ladies... "Singielka" Mandy Hale

   Każda kobieta niemal miała w swoim życiu etap, w którym była sama. Rozstania to przykry moment, a następujący po nich okres przyzwyczajania się do innego rozkładu dnia i sposobu myślenia to sytuacja, której nie życzy się nikomu zazwyczaj. Niektórzy zostają sami na długi czas, i nie dość, że nie jest to komfortowa sytuacja dla nich samych, to jeszcze muszą znosić presję otoczenia, które czasem na siłę próbuję ich uszczęśliwiać i sypie dobrymi radami jak z rękawa. Jak coś takiego znieść, nie tracąc ducha? Czy tak naprawdę nasze szczęście jest uzależnione od posiadania tej drugiej osoby przy boku?

   Książka Mandy Hale odpowiada na te i wiele innych pytań. Bo w końcu kto zrozumie singielkę, jeśli nie inna singielka? Mandy pisze głównie o własnych przeżyciach, wyciągając z tego wnioski, z których może skorzystać każdy, będący w sytuacji, którą uważa za trudną, bo rady zawarte w nich są dość uniwersalne: jak nie zatruwać się myślami o przeszłości, oczekując tego, co dopiero ma nadejść, pozbądź się z życia tego, co przestało funkcjonować prawidłowo. Żyj dla siebie, realizuj swoje pasje, znajdź nowe, stań się taką osobą, jaką chciałabyś być, ale się boisz. Daj sobie czas, kup rzecz, o której marzyłaś od dawna, nie bój się wychodzić sama z domu, bo wreszcie możesz robić co chcesz, nikt cię nie ogranicza.

   Autorka pisze książkę, jakby zwierzała się przyjaciółce i udzielała jej rad – dodając przykłady z własnego życia, często będące zabawnymi anegdotkami porównującymi np. zachowania i przyzwyczajenia kota do ludzkich z wyjaśnieniem, dlaczego są one bez sensu i jak się ich pozbyć. Często też pojawiające się przykłady są jak najbardziej poważne, jak zdrada przyjaciółki. Widać jednak, że sama autorka ma do nich spory dystans, i patrzy na to dokładnie tak, jak powinna – jak na wygłup innej osoby. Nie doszukując się w tym na siłę własnego błędu.

   Całość podana jest w formie krótkich, pisanych lekkim stylem tekstów, opatrzonych gęsto ramkami z kwiecistym motywem, zawierających myśli przewodnie – hasła, które można powtarzać sobie, bądź też główne zasady, których należałoby się trzymać, „aby nie zwariować”, a każdy rozdział dodatkowo otwiera „Złota Myśl Singielki”. Całość sprawia wrażenie lekkiej i świeżej, zawiera spory ładunek pozytywnej energii, i nie sposób się czasem nie uśmiechnąć podczas czytania.
Muszę wspomnieć też o tym, że Mandy Hale jest osobą wierzącą, i znajduje to odbicie w pisanym przez nią tekście – co chwila mamy odniesienia do boga, tego, jak planuje nasz los i co dla nas dobrego w przyszłości szykuje. Mi osobiście to nie przeszkadza, jednak przez to książka traci lekko na uniwersalności, zwracając kurs w stronę pewnego przeświadczenia, że zaplanowano dla nas z góry coś dobrego. Z drugiej strony – osobom, które lubią szukać pocieszenia w wierze może przypaść do gustu jeszcze bardziej.

   Pomimo wszystko, „Singielka” należy do specyficznego gatunku książek, który cześć czytelników może uznać za przeznaczone dla nastoletniego odbiorcy. Nic bardziej mylnego – sama autorka jest kobietą po 30-stce, i udowadnia, że może i z czasem przeżywanie stanów samotności może być trudniejsze, zwłaszcza, że wokół same żony i matki, ale nie oznacza to, że należy rezygnować od razu z bycia sobą i wchodzić w relację z byle kim, byle by był. Są to kwestia uniwersalne, które dotyczyć mogą kobiety w każdym wieku, i dlatego „Singielka” pozostanie lekturą dla osób, które potrzebują wsparcia, motywacji i przewodnictwa duchowego, by podnieść się po upadku i zacząć od nowa, stając się kimś lepszym, ciekawszym i silniejszym.

   Ogółem, niektórym  książka może wydać się zbyt prosta i naiwna – bo to, co zawarte jest w niej, może robić wrażenie oczywistego, ale niestety trudniejszego do wykonania.  Ja sama miałam takie podejście, wiedząc, że w pewnych stadiach nastrojów po prostu odrzuca się z góry takie rady, które zdają się płynąć wprost z dobrego serca kochanej cioci, zwłaszcza, jeśli ma się zwyczaj robić wszystko po swojemu. Ale po czasie przychodzi chwila refleksji, i wtedy szuka się wsparcia. Myślę, że jest to jedna z pozycji, które nowoczesna kobieta powinna mieć zawsze gdzieś schowane w kąciku, na wszelki wypadek. Najlepiej razem z czymś miękkim i puchatym to przytulenia i pudełkiem czekoladek, jakkolwiek by to nie brzmiało.

Dane ogólne:
Tytuł oryginału: The Single Woman: Life, Love, And A Dash of Sass
Autor: Mandy Hale
Wydawnictwo: święty Wojciech
Rok wydania polskiego: 2015

Ilość stron: 224

8 komentarzy:

  1. Nie moje klimaty, raczej nie czytuję poradników, chyba, że są naprawdę ciekawe, a ta książka raczej do takich nie należy :)
    Zapraszam do mnie:: http://chcecosznaczyc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zazwyczaj również, chociaż z tego wzięłam parę pomysłów na odwrócene uwagi od niemiłych myśli.

      Usuń
  2. Chyba się jednak nie skuszę. Nie czuję na chwilę obecną potrzeby, by mieć taką książkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tym przypadku akurat można powiedzieć, że to dobrze.

      Usuń
  3. Czytałam tę książkę i choć nie jestem singielką, spodobała mi się. Zwłaszcza fragmenty dotyczące przyjaźni.

    OdpowiedzUsuń
  4. Niestety, zupełnie nie moje klimaty. Chociaż przyznaję, że oryginalny tytuł jest uroczy, wygląda na pisaną we wcale przyjemny sposób, no i cóż, z pewnością przyda się i pomoże niejednej kobiecie, to też miło. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cały urok polega na tym, że to piasnie Mandy jest takie "swoje", bliskie, bez wymądrzania się. Ja singielką nie jestem, ale i tak doceniam te rady i przykłady, bo mogę pokiwać głową i powiedzieć" też tak miałam".

      Usuń

Daj znać, że widzisz ten post - zostaw komentarz albo "lajka"! (: