niedziela, 22 lutego 2015

Daily magick, czyli "Sekrety współczesnej wiedźmy" Melanie Marquis

  Czym jest magia? Nie są to znane z filmów sztuczki iluzjonistów, zginanie różnych rzeczy za pomocą myśli, ani zmienianie ludzi w żaby. To coś, co otacza nas na co dzień, przenika każdy element życia, reagując na nasze pragnienia i emocje. Niektórzy korzystają z niej świadomie, innym potrzebna jest nauka. Taką lekcję stanowi książka „Sekrety współczesnej wiedźmy” Melanie Marquis.

   Na wstępie dostajemy solidną dawkę historii: pierwsze udokumentowane przypadki prób używania magii do ochrony przez ludzi pierwotnych, przez starożytność i średniowiecze, aż do współczesności. Tego typu informacje przewijają się przez całą książkę w ramach przykładów wykorzystania danego typu magii, metod jej użycia, słów zaklęć – często podanych również w oryginalnym języku, i z tłumaczeniem na polski – wraz z wyjaśnieniem, co jest w nich takiego istotnego i na co trzeba szczególnie zwrócić uwagę.

   Autorka podejmuje próbę wyjaśnienia, jak działają poszczególne zaklęcia, zagłębiając się w tłumaczenia zawiłości przekazywania „energii” od przedmiotu do osoby, przez różnych pośredników, opowiada, jak działają klątwy i jak się przed nimi chronić, i może przede wszystkim: jak zapobiegać ewentualnym, nawet przypadkowym, ich następstwom. Ujmuje w tym również sam mechanizm rzucania klątw i sposób na ich odwrócenie i skierowanie z powrotem do rzucającego. Inną ciekawą kwestią jest tworzenie amuletów i eliksirów, z dokładnymi recepturami, które obwarowane są z góry wszelkimi zastrzeżeniami co do zachowania rozsądku i zdrowia.

   Jest wiele rzeczy, które podobają mi się w tej książce, ale najważniejszą chyba jest ten swoisty religijny uniwersalizm, z którym rzadko obecnie można się spotkać. Polega on na tym, że przy okazji magii na przestrzeni dziejów wymieniane są wpływy wielu różnych wierzeń, wskazywane, w których miejscach i do jakiego stopnia się one przeplatają, tworząc jako efekt końcowy to, w co wielu ludzi wierzy obecnie, bez umniejszania żadnego z nich, wręcz ze stwierdzeniem, że jakkolwiek tego nie nazwiemy, jest to ta sama siła, jednakowo piękna.

   Druga moja pochwała powędruje już w kierunku samej konstrukcji tekstu: wprowadzenie historyczne, opis działania, receptury, ostrzeżenia, przykłady z literatury oraz wnioski, jakie można z nich wyciągnąć, a na zakończenie każdego rozdziału – kwestie do przemyślenia, mające formę pytań, zawierające najczęściej zachętę do własnego przeanalizowania tematu pod kątem tego, jak daną rzecz wykonać czy zrozumieć, tak, by była możliwe jak najbliższa osobie czytającej.

   Ostatni plus, chociaż wcale nie najmniej ważny, przyznam za całkowite uniknięcie medialnego wizerunku magii – książka pozbawiona jest na przykład receptur eliksirów, które miałyby zawierać dziwne składniki, nie ma też w niej przykładów rytuałów z przysłowiowym wymachiwaniem różdżką, czego można by się może spodziewać, a wręcz kpi z nich, powołując się na zdrowy rozsądek. Jest to raczej zachęta do eksperymentów w celu uzyskania wpływu na swoje życie, dodania pewności siebie, zapewnienia szczęścia i dobrobytu przez zmianę własnego podejścia.
Faktem jest, że nie jest to literatura typowo „poważna”, bo też i nie do każdego przemawiają tego typu zabawy, również okładka przemawiałaby za tym, żeby tę pozycję skierować do młodszych czytelników. O ile jednak w wieku nastoletnim przeżywa się czasem zainteresowanie magią, głównie pod wpływem mediów, i takim osobom przypadnie do gustu dzieło pani Marquis – ale starszym również! -  o tyle odradziłabym już dawać ją dzieciom. Szczegóły dotyczące klątw i historii mogą okazać się za ciężkie.

   Książka adresowana jest wyraźnie do kobiet, wskazują na to używane zaimki osobowe, ale poza tym, nie widać żadnego nakazu, by tę wiedzę zachowywać wyłącznie dla żeńskiego grona, zatem wina leżeć może po stronie tłumaczenia. Wydaje mi się też, że tytuł został odrobinę niefortunnie przełożony… „ A Witch's World of Magick: Expanding Your Practice with Techniques & Traditions from Diverse Cultures” to nie jest “tworzenie własnego system magicznego”. Tu więc jeszcze jedno kose spojrzenie w kierunku tłumacza.

   Zwykły czytelnik może poczuć się zaskoczony używanym tomiku językiem, a zwłaszcza użyciem słowa „magija” zamiast swojskiej magii (co zostało wysnute z oryginalnego „magick”). Jest to odrobinę drażniące, i nawet mnie początkowo dezorientowało, zwłaszcza, że w opisie na okładce ono nie występuje w takiej formie. Wymaga to chwili przyzwyczajenia, a z czasem przestaje się to po prostu zauważać. Poza tym, książka pisana jest w sposób lekki i zrozumiały, czasem zdarzają się nawet wtrącenia w języku potocznym („to jest do bani”), a wstawki historyczne przedstawione są jasno i przystępnie, bez zbędnego zagłębiania się w szczegóły. Czasem jedynie miałam wrażenie, że autorka wysnuwa za daleko idące wnioski z przesłanek z dziejów starożytnych, bo sama nie widziałam podstaw do takiego rozumowania, gdy cytowane źródło naukowe wyłożyło rzecz w prosty sposób.

   Ogółem, jestem zachwycona tym, jak przyjemnie się czytało „Sekrety współczesnej wiedźmy”. Miałam wiele obaw, zanim zaczęłam, przede wszystkim dotyczyły one tego, czy będzie to dziełko typowo dla dzieci, czy zbiorek paranaukowych bzdur, a dostałam lekkie, przyjemne kompendium wiedzy magicznej, użytecznej w życiu codziennym, dzięki któremu zdążyłam nawet zmajstrować już sobie amulet… Sama autorka, Melanie Marquis, mówi, że od lat praktykuję magię – czy też magiję, a opisana powyżej książka stanowi jej pierwsze dzieło, wydane również w Polsce, choć nie pierwsze w ogóle. Czekam z niecierpliwością na kolejne.

Dane ogólne:
Tytuł oryginału: A Witch's World of Magick: Expanding Your Practice with Techniques & Traditions from Diverse Cultures
Autor: Melanie Marquis
Wydawnictwo: Studio Astropsychologii
Rok wydania polskiego: 2015
Ilość stron: 272

4 komentarze:

  1. Tytuł w połączeniu z okładką faktycznie przywodzi na myśl coś skierowanego do najmłodszych, ale cała reszta brzmi naprawdę zachęcająco, chętnie bym się z nią zapoznała. Chociaż to "magija" brzmi nieszczególnie, i mówi to osoba nałogowo pisząca "milijon" i lubiąca takie nadprogramowe "j". ;) Z drugiej strony, nie wiem jak inaczej można by przetłumaczyć słowo "magick".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiedzmy po prostu, że jest to w pewien sposób uzasadnione. Po paru stronach przestaje się zauważać to nadprogramowe "j".

      Usuń
  2. Też miałam inny pogląd na temat tej książki patrząc na jej okładkę i trochę żałuję, że jednak jej nie kupiłam. Muszę to nadrobić, bo wygląda to naprawdę ciekawie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam wrażenie, że wydawnoctwo w próbie złapania na okładkę czytelników, uderzyło nie do tej grupy, co trzeba po prostu.

      Usuń

Daj znać, że widzisz ten post - zostaw komentarz albo "lajka"! (: