Podsumowanie maja 2023
-
No i skończył się maj – również nie wiem, kiedy on zleciał.
Od marca coś nieustannie coś się dzieje.
Albo jakieś rodzinne dramy albo bolące plecy albo pro...
sobota, 31 stycznia 2015
Głowna »
Czarna herbata
,
Czekolada
,
Gruszka
,
Kącik Herbaciany
,
Lipton
» Kącik Herbaciany #2 - Lipton Tea Inspirowane deserem Gruszka w Czekoladzie
Kącik Herbaciany #2 - Lipton Tea Inspirowane deserem Gruszka w Czekoladzie
Drugi odcinek, i drugi raz niesamowicie długi czas poświęcony na zastanawianie się, co właściwie opisać. Nie, to, że nie ma o czym - wręcz przeciwnie! Wybór mam stanowczo za duży, i nijak nie chcą się te cudowności ustawić w porządną kolejkę...
Postanowiłam więc po prostu wybrać to, co najczęściej ostatnio bywało u mnie pijane, czyli...
Lipton. Lipton ma to do siebie, że jest go dużo. Stajesz przed półką i myślisz, że chciałbyś wszystko...Mieszanki owocowe, kwiatowe,czarne, białe, zielone, połączenia, miksy... zwariować można.
Tę miło oblaną czekoladą gruszeczkę wypatrzyłam przypadkiem, schowaną za cytrusami i innymi mangami, kamuflowała się świetnie. A poniewać jedną gruszkową (tu!) herbatkę zdążyłam posmakować i polubić, to z tą nie miałam już żadnych wątliwości. I na dodatek ta czekolada... mniamuś.
Skład:
Trudno go było znaleźć. Chociaż tak po czasie patrząc, to wystarczyło się przyjrzeć, a ja, nieboraczek, wypatrzyłam go dopiero po paru dniach, na bocznej ściance pudełka, gdzie świecił czarno na żółtym wyraźnie. Wydaje mi się, że to wina samego pudełka - mnóstwo odwracającyh uwagę elementów, i przechwałek producenta.
Dokładnie rzecz biorąc, mieszanka zawiera czarną herbatę, aromat i aż 2,2 % gruszki.
Gruszki oczywiście mało! To jeden z moich ulubionych owoców, więc zawsze będzie go mało. z drugiej strony, nie zawiera dodatków udających smak, typu jabłko czy dzika róża, co się chwali. Jeśłi w smaku poczujemy owoc, będzie to na pewno gruszka.
Wsadźmy nos do pudełka...
Klasyka czarnego suszu, choć delikatna. I tyle. Może lekka nutka czekolady, ale ledwie ledwie wyczuwalna.
Sposób przygotowania:
Zalać 200 ml wrzątku, parzyć 2-3 minuty. Bardzo krótko jak na herbatę, ale ma to sens, by gorycz czarnej nie zabiła smakowego dodatku. Producent dodatkowo zaleca, by nic więcej do niej nie dodawać, i pierwszy raz spotykam się z takim zapisem - ani mleka ani cukru. Jak dla mnie oczywiste, ale ja to ja - inni mają zwyczaj sypać cukier do herbaty tonami, i się zapewne zdziwią.
Efekty:
Zapach po zaparzeniu:
Trudno go opisać, najbliższe określenie, jakie przychodzi mi do głowy, to "ciepły". Lekki zapach klasycznej, czarnej herbaty z czekoladową nutą.
Smak:
Intensywny, ale bez goryczy, co mnie bardzo ucieszyło. Wyraźny owocowy posmak, i, chociaż nadal czekiwałabym po gruszce trochę więcej, jest przyjemny. Herbata jest wręcz słodkawa w smaku, nie w "cukrowy"sposób, ale wiele subtelniejszy, rzeczywiście przywodzi na myśl czekoladę.
Zastanawia mnie opcja połączenia jej z syropem np. z pigwy...
Ogółem?
Bardzo pozytywne zaskoczenie po ostrożnym podejściu do sprawy. To jedna z herbat, która zostanie ze mną na dłużej. I nie tylko ze mną, bo niejaki Milczek chyba równiez w niej zasmakował...
Opakowanie zawiera 32 gram, ceny nie pamiętam, ale było to poniżej 4 zł.
Jeszcze jedno, taka mała "szpileczka":
"Torebki piramidki lekko wirują, uwalniając wspaniały smak na chwilę prawdziwej rozkoszy"
Przyglądałam się. Nic mi w kubku nie wirowało. A szkoda! ;D
Nie piłam tej herbaty, ale taki smak kusi i to bardzo :)
OdpowiedzUsuń