wtorek, 6 stycznia 2015

More Books! #1 grudzień-styczeń '15, czyli pierwszy tego roku!



Bo chwalenie się jest zawsze spoko, a dawno dawno już nie było czym.

Ogółem, stosiki to coś, co u mnie pojawiało się ostatnio niesamowicie rzadko, i taka sytuacja zapewne się będzie jeszcze utrzymywać przez dłuższy czas, jako że fundusze wypłatowe pochłania niemal w całości usiłowanie życia na własny rachunek. Cóż, mam sporą podłogę na książki, to trzeba przyznać. Teraz więc... czas na podwyżkę.

Pierwszy stosik tego roku obejmuje zdobycze ogólnogrudniowe, nie wszystkie - bo różowych książeczek z kobiecego porno nie liczę (być może rozprawię się z nimi jakoś ogólnoinwentaryzacyjnie, ale to poczeka jeszcze...).


Nie jakoś szaleńczo bogato... znaczna większość to efekt przetrzebienia nowootwartego kiermaszu na opolskim dworcu. Z jednym wyjątkiem, i od tego wyjątku zacznijmy...

"Słowa Światłości" Sandersona - na niewiele książek jak dotąd tak czekałam. A gdy w końcu wyszła, ja "lezałam" finansowo i hejtowałam każdego, kto sobie kupił i chwalił, że fajne, aż w końcu trafiłam do empika w chwili wolnej i... spędziłam kolejne pół godziny na srogiej walce ze sobą. Przegrałam, i była to słodka klęska. Kontynuacja "Drogi Królów" (recenzja moja tutaj), tomisko tak samo rozkosznie grube jak poprzednie, ten sam zakuty łeb na okładce... Czyta się już, i, o ile moge stwierdzić po początkach, będzie boleć, gdy się skończy. A premiera kolejnej części dopiero w przyszłym roku...

Dalej idą trzy sztuki Kosticka, "Epic", "Saga" i "Edda", i mogłam pomylić kolejność. Nie znam, nie czytałam, zainteresował mnie opis i cena (5 zł za sztukę). No i coś w klimatach "nowocześniejszych" się chętnie poczyta, tak coś ostatnio mi się roi.

"Behemot" Scotta Westerfelda, zgarnięta jako drugi tom zdobytego w matrasowym pudle "Lewiatana" - ma być steampunk, niech będzie steampunk, i oby był dobry. Obie czekają na przeczytanie.

"Sługa kości" Anne Rice. Ponieważ Rice i ponieważ to wydanie jest prześliczno-mroczne. To zdaje się osobna powieść, niezwiązana z całą serią. Jeśli załapie się na standardowy ryżowy klimat, to będę szczęśliw.

I na koniec, 2x Pierumow, czyli "Imienia bestii" część 1 i 2, "Spoglądając w otchłań" i "Odejście smoka". Należałoby też nadmienić, że obie części stanową ostatni tom serii Siedem Zwierząt Rajlegu, poszukiwanej przeze mnie. Radość więc, że trafiły się tak za grosze pod ręką. Teraz tylko dwa pierwsze do zdobycia. A że Pierumow to jeden w moich najulubieńszych autorów fantasy, to... nie trzeba tłumaczyć, dlaczego zostay zmiecione z półki, jak tylko je zauważyłam.

***

Ogółem miałam jedno postanowienie czytelnicze: czytać co najmniej 50 stron dziennie. Niewiele to, ale marnuję na tyle czasu, że wyrobić i to najczęściej było mi trudno, a postanowienie takie miałam już w zeszłym roku, jakoś przez kilka miesięcy. Postaram się pilnie podnieść tą poprzeczkę. Bo takie się księżki tu marnują, a mi czas leci i... Eeeeech.

***

Jest jeszcze jedna rzecz, którą musze się pochwalić. To komplet moich cudów pana Sandersona. Jest to zdaje się wszystko, co zostało wydane w Polsce, a co jest jego samodzielną twórczością (nie liczę opowiadań w zbiorkach i dokańczanej serii kogośtam). Cóż... wygląda coraz ładniej:


Życzcie mi proszę dużo czasu na czytanie! I jak najmniej nadgodzin w pracy.

4 komentarze:

  1. Z Pierumowem mam problem odwrotny - mam dwie pierwsze części, a nie mam ostatniej. Ale jeszcze mozna ją dostać na Dedalusie, więc jestem spokojna.;)

    A Westerfelda polecam, jedna z moich ulubionych młodzieżówek i nieliczny dobry stemampunk na polskim rynku. I jakie cudne obrazki!^^

    Za to Kosticka nie polecam, czytałam pierwszą część i nawet mam drugą, ale po zawodzie pierwszą nie mam ochoty dalej w to brnąć(choć pewnie jednak za to co mam na półce się wezmę).

    A Sandersona chciałam sobie dziś spontanicznie nabyć na Arosie (co prawda "Drogę Królów", trochę pod Twoim wpływem. Ostatnio czytałam "Elantris" jakieś eony temu i na tym się moja przygoda z autorem zakończyła. W sumie nie wiem czemu, bo mi się podobało), ale okazało się, że jest to dopiero zapowiedź wydawnicza.;) Więc może innym razem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do Sandersona, przede wszystkim "Z Mgły Zrodzony", bo widzę, że ostatnio wśród znajomych moich sie szerzy uwielbienie do tej trylogii. Więc w wolnej chwili polecam, jeśli lubisz łotrzykowskie klimaty ze specyficznie ujętą magią.

      A Kostick... cóż, zobaczymy, za tę cene i tak nie żal.

      Usuń
  2. 50 stron dziennie to całkiem fajne postanowienie :) Ja sobie obiecałam 26 książek w rok (ale mam nadzieję, że bliżej mi będzie do tych osławionych 52 ;) )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 52 książki to ambitne wyzwanie, i niestety, nie dla mnie, bo to dawałoby 1 książkę tygodniowo, a tego na pewno nie wyrobię ): Zawsze te 50 stron staram się chociaż o kilka przekroczyć... Liczenie kartek podczas czytania nie wydaje się fajne, ale za często bywam zmęczona po pracy, żeby po prostu wsiąknąć w książkę.
      Powodzenia z tymi 26-ma! Jakieś konkretne już, czy tylko ogółem tyle?

      Usuń

Daj znać, że widzisz ten post - zostaw komentarz albo "lajka"! (: