Dlaczego czytamy baśnie? Wielu z nas zachowuje sentyment do
tych opowieści będąc już dawno w wieku, który na dziecinne zachowania pozwala
tylko wtedy, gdy nikt nie patrzy. Widzimy w tym zazwyczaj coś już nam
niedostępnego: uniwersalne wartości, jasne, czarno-białe sytuacje, złoczyńców,
których spotyka zasłużona kara i sowicie nagradzanych dobrych i szlachetnych. W
porównaniu do rzeczywistości, w której o jednoznaczność trudno, tworzy się
kontrast, w którym trudno nie wybrać czasem ucieczki w opowieść i wierzyć, że
takich okolicznościach sami bylibyśmy lepszą wersją siebie. A gdyby to było
możliwe?
Olgę Pańkowską poznajemy w momencie, w którym życie daje jej
solidnie w kość. Wciąż w konflikcie z bratem, który pozostał jej jako jedyny z
rodziny, nie bardzo jest w stanie poradzić sobie z samodzielnym życiem. Zarobki
freelancera nie wystarczają na utrzymanie, setki rozesłanych CV nie dają
odzewu, a stłuczone okulary i zepsuty samochód ostatecznie przelewają czarę
goryczy. W drodze do kolejnego doradcy zawodowego znajduje dotkliwie poparzoną
kotkę. Jak pomóc zwierzakowi, tak wieczorową porą i przy braku jakichkolwiek
środków ku temu, gdy wszystkie drzwi wydają się nagle zamknięte na głucho? Z
pomocą przychodzi obca osoba, starsza kobieta, prowadząc Olgę i jej podopieczną
w dziwne, pełne magii miejsce.
Dominik postanowił wyjechać. Bronił się przed tą decyzją
pomimo nacisków siostry, która obawiała się o jego zdrowie - tak psychiczne,
jak i fizyczne. Leczący się na depresję, po śmierci żony, dręczony myślami o
jej domniemanej zdradzie i rozwodzie, gubi się w rzeczywistości. Zażywane przy
każdej okazji leki niewiele pomagają: Dominik widzi twarz zmarłej w snach i na
jawie. W pociągu zaczepia go człowiek, który jakimś cudem wie wszystko o jego
problemach, a zbyty rzuca na odchodnym, że jeszcze się spotkają. I tak też się
dzieje…
Właściwie zaczyna się baśniowo. Zaświat - kraina, do której
trafia poszukująca pomocy Olga - przypomina trochę Krainę Czarów, dla której
trzeba się zasłużyć, by móc zostać w niej na dłużej. Dziewczyna (czy też
kobieta - chociaż pomimo jej skończonej jakiś czas temu trzydziestki trudno tak
o niej myśleć) przechodzi więc próbę błękitnej latarni i zostaje przyjęta do
pracy w domostwie czarodzieja Arolda. Jako gosposia wykonuje swoje obowiązki
sumiennie i dokładnie, dbając o domowników, z których nie wszyscy są ludźmi.
Kusi ją jednak sama kraina, tym bardziej, że wiele tam zakazów dotyczących
udawania się w konkretne miejsca, z powodu mgliście określonego zagrożenia. Kto
z nas nie chciałby wiedzieć, co się za tym wszystkim kryje? A potem… budzi się
z powrotem w swoim świecie.
Zaświat nie posiada cech osobnego uniwersum, jest jedynie
czymś w rodzaju kącika na uboczu rzeczywistości, do którego trafiają zagubione
i skrzywdzone dusze. Nie dajmy się zmylić początkowym lekkim nastrojom. „Olga i
osty” to książka pełna sprzecznych emocji i tak też będzie wpływać na
czytelnika, który nie raz poczuje się zaskoczony nagłą zmianą tonu. Ze świata
wyobraźni trafiamy bowiem w twardą rzeczywistość, w czarne, depresyjne wizje
pełne uczucia dojmującej bezsilności i poczucia winy, by dopiero po pewnym
czasie zacząć rozumieć, do czego to zmierza. Akcja rozgrywa się w różnych
realiach, rzeczywistość przeplata się z czymś przypominającym sen, półsen lub
coś, co właściwie trudno określić, a uporządkowanie wszystkiego w czasie jest
trudne z powodu częstych zmian osób mówiących i perspektywy. Powoduje to
wrażenie pewnego chaosu, zwłaszcza przy próbach ustalenia, w którym momencie
życia bohatera znajdujemy się obecnie: wspomnienia protagonistów występują tu
na równi z fragmentami po prostu umiejscowionymi w innym czasie, co pozwala
bardzo dobrze poznać daną postać, ale utrudnia odnalezienie się we właściwej
fabule i połączenie poszczególnych elementów w całość. Orientacji nie ułatwia
zmieniająca się narracja: z pierwszo- w trzecioosobową, przy czym nie zawsze
jeden rodzaj jest przyporządkowany do konkretnej osoby.
Olga jest postacią, która wydaje się być bliska z wielu
powodów. Wielu czytelników znajdzie w niej albo kogoś ze znajomych, albo nawet
siebie samego. Napędzana poczuciem winy budowanym latami przez skonfliktowanych
rodziców, żyjąca w świecie powieści fantasy i gier RPG, ma spory problem z
motywacją do znalezienia własnego miejsca w życiu. Przekonana o tym, że jest
gorsza pod każdym względem, samotna, ze skłonnością do tycia i brakiem umiaru w
jedzeniu słodyczy, bez pracy i umiejętności nawiązywania kontaktów staje się
elementem powieści, który bardziej niż bohatera przypomina studium marzeń o
magicznym portalu do lepszego świata. Odbiór jej postaci będzie różny w
zależności od czytelnika, jego doświadczeń życiowych i aktualnej sytuacji, dla
mnie była ona trudna przez to, że trudno mi było nie widzieć w niej siebie
samą. Podobnie jest z Dominikiem, chociaż on wydaje mi się być postacią
odrobinę bardziej egocentryczną. Olga, chociaż świadoma własnych braków, działa
dalej, Dominik się poddaje. A co wyniknie z ich spotkania?
Szukałam kiedyś książki, która poruszy mnie do głębi,
jakkolwiek banalnie by to nie brzmiało. Trafiła mi się „Olga i osty”, która
spełniła te wymagania, pozostając jednak wyjątkowo nieokreśloną: dwie wersje
zakończenia pogłębiają to wrażenie. Tak samo jak sceny w Zaświecie i
rzeczywistości, jedno z nich pozostaje bardziej prawdopodobne, a ingerencja
istot spoza tego świata, to, czym okazują się być, jedynie zwiększa gorycz
odczuwaną po skończeniu czytania. Książka ta pozostawia jednak też poczucie
pewnego spełnienia, chociaż trudno nazwać to oczyszczeniem – nie daje w końcu
żadnej nadziei na poprawę, a jedynie wskazuje, że pewne rzeczy dzieją się i
dziać będą, a w swoim nieszczęściu nigdy nie jesteśmy sami i jedyni. Jeden
wniosek mi się nasunął: zaniechanie jest gorsze od ryzyka, bo wiele można na
nim stracić, a po drugiej stronie też siedzi człowiek posiadający uczucia i
swoją historię. Zawsze jest więc szansa, że zostanie się zrozumianym. Po prostu – przeczytajcie i pozwólcie sobie
na chwilę zadumy.
Za możłiwość przeczytania książki serdecznie dziękuję autorce.
Dane ogólne:
Tytuł:Olga i osty
Seria: -
Autor: Agnieszka Hałas
Wydawnictwo: W.A.B.
Rok wydania: 2016
Liczba stron: 412
Rany... to rzeczywiście musi być niesamowita opowieść. No i widać, z tonu recenzji, jak mocno na Ciebie wpłynęła. Trochę się obawiam podobnych emocji i ich siły, ale będę mieć książkę na uwadze.
OdpowiedzUsuńPowiem szczerze, że mnie zaintrygowałaś.
OdpowiedzUsuń