środa, 16 sierpnia 2017

Kot w Bookach przedstawia: 10 (nie)poważnych faktów o nas

Hej hej! Udało się złapać odrobinę czasu - ukradzionego innym czynnościom co prawda! - i wziąć się wreszcie za pierwszą z obiecywanych daaawno zabawę blogową. A że czekało to tak długo, bo aż od wiosny, to na pierwszy ogień idzie ta trudniejsza. Nie jest bowiem łatwo wymienić z miejsca dziesięć faktów o sobie, i to jeszcze tak, by brzmiało to nie dość, że sensownie, to jeszcze nie wiało nudą. Tak czy siak... spróbujmy! W końcu jest nas aż cztery sztuki - licząc koty, bo pozwolimy sobie trochę oszukać i w faktach o nas zmieścimy całą blogowo-instagramową rodzinkę (:

Dziękuję Karolinie z bloga Zwiedzam Wszechświat za nominację i przepraszam, że tak późno (:
O kurde... Znowu muszę udawać, że jestem interesujący? :(
Yup.
I myślisz, że się na to nabiorą?!

1. A więc... Jest nad tu tak naprawdę czworo. Vyar, Łotr i dwa kudłate czterołape, chociaż co do nich, to każde mieszka w innym zakątku kraju. Jeszcze, bo planujemy to zmienić (: Obecnie z futrzaków prym wiedzie Wacik jako naczelny pomocnik recenzenta, wytrwale przysypiający obok na poduszce, podczas gdy "redakcja" stara się nie tracić pomyślunku i nie zawalać terminów. Co bywa trudne, bo...


2. Tu głównie o mnie - o ile w życiu realnym i wirtualnym rzadko zdarza mi się coś zrobić zanim pomyślę, o tyle w zakresie angażowania się w kolejne przedsięwzięcia książkowe jest totalnie na odwrót. W ten sposób dorobiłam się wielu współprac na kilku frontach, przejęłam parę rzeczy na siebie, co jeszcze nie jest niczym złym, ale gdy przychodzi do książek... Ta dobra, ta fajna, tej opis ciekawie brzmi, i nagle robi się ich cały wielki stos. A czas się rozciągnąć nie chce. Dobra rzecz jest taka, że jest tu jeszcze Łotr, który służy pomocą w sytuacjach kryzysowych. Powinnam nauczyć się odmawiać - ale jak tu odmówić dobrej książce?!
Ta-ak. Wiele razy zdarzało się, że przejmowałem teksty po Vyar, bo zwyczajnie zabrakło jej czasu na te wszystkie rzeczy, które chciałaby zrobić!
Sorreh.


3. Moja definicja hygge, tej przytulności, komfortu decydującego o tym, czy czuję się gdzieś dobrze i "u siebie" zawiera kilka podstawowych czynników: dużo książek, zieleni wokół, kota i ciepły koc. A więc książek jest już tyle, że nie bardzo jest gdzie je ustawić (chociaż dzisiaj udało nam się pod wpływem nowej koncepcji trochę ogarnąć sytuację - na chwilę), rośliny zajmują cały parapet i półki (czasem cierpią jak jakiś stos książek się posypie), a kotom wolno wszystko. Nie mam jakiegoś wielkiego "talentu" do roślin, marzą mi się róże miniaturowe, ale jak dotąd każda kończyła źle w moich rękach, muszę się więc podszkolić. Mój parapet to więc głównie sukulenty (wytrwale kształtowane w formę drzewek bonsai), jakiś ficus, bardzo cierpliwa i wciąż pięknie kwitnąca azalia, fittonia o różowych liściach i zamioculcas. Jest zielono? Jest (:
Jak na osobę, która dużo uczyła się o botanice, przejawiam zatrważający brak talentu do zajmowania się roślinnością. Potrafię ususzyć kaktusa - to, co wyprawia Alicja, jeszcze nie jest takie tragiczne...
W imię realizacji wygodnictwa popełniliśmy za to kapitalny regał na książki. To pierwsze, co rzuca się w oczy przy wejściu do naszego leża - zapewniam was, jest po prostu MAJESTATYCZNY.


4. W tym wymarzonym otoczeniu nie ma miejsca na insekty. Przerażają mnie pająki (każdej wielkości i kształtu) oraz duże komary. Mam dreszcz na samą myśl, że taki mógłby mi się wplątać we włosy. Łotr jest tak miły, że wszystko pojawiające się w pobliżu ubija, pomimo wyraźnie innego stosunku do tych żyjątek.
Pająki są cudowne. To wróg naszego wroga - gdzie są pająki, nie ma much i komarów - a oprócz tego po prostu niesamowicie fascynujące stworzenia, których każda najdrobniejsza cecha wydaje się służyć tylko i wyłącznie byciu jeszcze doskonalszym myśliwym. Choćby z tego powodu czuję ciężki wyrzut, kiedy zrywam pajęczyny albo wypędzam czcigodnych morderców za okno. Kiedyś ją przekonam, że są nam potrzebne...
Są potrzebne, ale daleko ode mnie.


5. Oboje jesteśmy z wykształcenia biotechnologami. Dla mnie była to ścieżka przez kosmetologię z końcem w postaci magistra biotechnologii kosmetologicznej, Łotr zaś jest już bardziej ukierunkowany i dorobił się tytułu inżyniera, pracując w laboratorium z paskudnymi wir... A, niech sam opowie :D
Grzybami, gwoli ścisłości, nie wirusami. A jeszcze ściślej - grzybami, które żywią się innymi grzybami: Dactylium albo Hypomyces rosellus. Wszędobylski, niemal niemożliwy do zabicia i do wyplenienia pleśniak zdolny do wzrostu na praktycznie wszystkim, szczególnie jednak lubujący się w pieczarkach. W krajach bałkańskich szczególnie popularna swołocz, istna plaga tamtejszych plantacji grzybów jadalnych. Temat na osobną notkę, ale może do napisania przez kogoś innego - teraz zajmuję się czymś zupełnie innym - i po prostu nie czuję się autorytetem w tej dziedzinie. Trochę tęsknię do pracy w laboratorium, ale pragnienia to jedno, a powinności to zupełnie inna rzecz...


6. Jesteśmy bałaganiarzami. Wszystkie cztery, chociaż u kotów to może nie takie dziwne... Od czasu do czasu zdarzają nam się (no dobra - głównie mi) zrywy w stylu "jest brudno, robimy coś z tym JUŻ", ale i tak nasze otoczenie każdą perfekcyjną panią domu może przyprawić o płacz i zgrzytanie zębów. Ostrzegaj, zanim przyjdziesz, to zasada numer jeden, a dasz nam czas chociaż na odgruzowanie wejścia! :D
My i bałagan?! No co ty... Książki są poukładane perfekcyjnie od linijki.


7. Przeszłam niegdyś płynnie z czystego przekonania, że nie nadaję się na kucharkę, bo przypalę wszystko, nawet wodę, do swoistego uwielbienia do sztuki kulinarnej. Obecnie gotować bardzo lubię, zwłaszcza to, na co sama mam w danej chwili ochotę - ugotowane samodzielnie smakuje po prostu lepiej. Jestem też wierną fanką ziół w kuchni, chociaż brakuje mi jeszcze trochę umiejętności, by faktycznie wyhodować własny ogródek z ziołami. Ale niedługo!...
O tak. Leczo w wykonaniu Alicji to najlepsza rzecz. Albo nie, zupa meksykańska to jest najlepsza rzecz. Albo cebulowa. Albo zapiekany makaron po chińsku. Albo... Dużo tego.
Sam kiedyś bardzo lubiłem kucharzyć, ale - jak wiele z moich pasji - porzuciłem ten zwyczaj z braku czasu, weny albo czegokolwiek innego. No i nie oszukujmy się - entuzjazm może zaprowadzić człowieka bardzo daleko, ale jest marnym substytutem dla wrodzonego talentu i wyczucia. W kuchni byłem - i nadal jestem - trochę jak barbarzyńca w ogrodzie.


8. Mam upodobanie do specyficznego stylu ubierania się. Całym sercem jestem wiedźmą i gotką, ale w praktyce bywa różnie. Najchętniej cały rok chodziłabym w sukienkach, z koronkowymi rękawami i innymi niedzisiejszymi szczegółami... Czasem daję temu upust. Z dziwności własnych, nadal mam skłonność do przesadzania z biżuterią i mocnego makijażu, co niekoniecznie jest pozytywnie odbierane przez otoczenie - ale daje mi mnóstwo przyjemności.
Nigdy nie daje sobie wytłumaczyć, że nie ma się czego wstydzić i że świetnie jej to pasuje. NIGDY.


9. Największym marzeniem od lat pozostaje chatka w lesie. Tak, żeby było wszędzie daleko, kontakt z cywilizacją sporadyczny i najlepiej wirtualny, wokoło sama natura... W samej chacie pokój pełen książek i drugi, przeznaczony na pracownię sztuk różnych, nie tylko artystycznych. Swego czasu planowaliśmy nawet zabezpieczyć się szeregiem pułapek, czyhających na niecnych gości (;
Kto powiedział, że już nie planujemy?! Tak naprawdę Alicja prosiła was o zapowiadanie wizyt z wyprzedzeniem nie dlatego, że mamy bałagan, tylko ze względów bezpieczeństwa...

10. Vyar nigdy by się do tego nie przyznała, ale od niedawna trenujemy walkę na miecze - siedzący tryb życia (w przypadku Alicji) lub stanie po osiem godzin dziennie (w moim) obojgu nam dają się we znaki. Postanowiliśmy coś z tym zrobić, a ponieważ zwyczajna gimnastyka nie oddziałuje tak mocno na wyobraźnię, w ruch poszły kompozytowe katany... Gdyby ktoś miał namiar na jakiś niezły podręcznik w stylu „Kendo dla BARDZO opornych”, będziemy wdzięczni za propozycje!
Przyznam się, jak już przestanę kulić się i uciekać w reakcji na każdą sugestię ataku. Moja taktyka obronna nadal wygląda mniej więcej tak:


Nie nominuję - chcecie, to korzystajcie (:

4 komentarze:

  1. 8. Makijaż Ci bardzo pasuje. BARDZO. I nie daj sobie wmówić, że jest inaczej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Katana jest przereklamowana i dla słabych. Nie ma to jak dobra szabla.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten spór nie ma sensu. Każda broń, którą nauczysz się walczyć, jest dobra.

      Usuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń

Daj znać, że widzisz ten post - zostaw komentarz albo "lajka"! (: