niedziela, 7 października 2018

„Ostatnie dni Jacka Sparksa” Jason Arnopp

Jacob "Jack" Sparks jest pisarzem-publicystą, skandalizującym celebrytą – typowym przykładem człowieka, który na życie zarabia gębą, jest znany z tego, że jest znany, a popularność zdobył dzięki absurdalnemu pomysłowi na swoją ostatnią książkę. „Jack Sparks o narkotykach” to reportaż, dla którego Sparks został narkomanem tylko po to, by wyjść z nałogu i to opisać. Ciężkie dzieciństwo uczyniło z niego skrajnego egocentryka, szukającego sposobu na poprawę poczucia własnej wartości wszędzie, gdzie tylko się da, człowieka śmiesznie małego, a jednak nadętego do granic możliwości. Kiedy go poznajemy, zbiera właśnie materiał do swojej nowej publikacji – „Jack Sparks o zjawiskach nadprzyrodzonych” – w której pragnie, jako zatwardziały ateista, raz na zawsze rozprawić się ze wszystkimi wierzeniami, jakie ludzie mogliby mieć na temat życia po śmierci. Ponieważ omawianym dzis tekstem jest powieść Jasona Arnoppa pod tytułem „Ostatnie dni Jacka Sparksa”, możemy się domyślać, że taka ambitna próba nie skończy się dla niego zbyt dobrze... 

Książka zrobiła na mnie szczególne wrażenie, jeśli chodzi o kreację głównego bohatera. Większość akcji poznajemy z relacji samego Jacka, w formie tekstu, opatrzonego czasem przypisami brata Sparksa – który redaguje dzieło po jego śmierci. W bardzo interesujący sposób zastosowano tu zabieg narratora niewiarygodnego. Poszczególne rozdziały przetykane są relacjami innych osób, które Sparks spotykał na swojej drodze. Dość powiedzieć, że różne wydarzenia opisują oni zupełnie inaczej niż publicysta, zaś z zestawienia tych dwóch wyłania się obraz osoby przeokrutnie zakompleksionej, wstydzącej się własnych wad i przywar, notorycznego kłamcy i kogoś, kto przejawia kolosalną wręcz krótkowzroczność jak na człowieka, który szczyci się swoim „otwartym umysłem”. Jason Arnopp wykreował tutaj bohatera, którego nie sposób lubić ani się z nim utożsamiać, ale zrobił to w sposób nad wyraz prawdopodobny i spójny. Byłoby to jeszcze bardziej imponujące, gdyby nie tyci szczegół... 

Powieść Arnoppa aspiruje bowiem do miana horroru. Ważnym elementem dobrego horroru jest wykreowanie jego bohaterów w taki sposób, by czytelnik poczuł z nimi więź – dzięki temu, zagrażając protagonistom, autor jest w stanie wzbudzić poczucie zagrożenia i niepokój również w czytelniku, co przekłada się na dreszczyk, jakiego pożądaja fani tego gatunku. Spore wyzwanie literackie stanowi sprawienie, by czytelnik przejął się losami kogoś, kogo nie sposób lubić – wyzwanie, do którego bardzo ambitnie podszedł również autor... choć chyba nie do końca mu sprostał. Powiem szczerze: zamiast oczekiwanego poczucia zagrożenia czułem zaledwie niewielką satysfakcję, że ten buc, jakim jest główny bohater powieści, dostał za swoje. Mam wrażenie, że nie do końca o taki efekt chodziło. 

Sporo zastrzeżeń mam do fabuły – Sparks podróżuje po całym świecie, spotykając się z różnego rodzaju przedstawicielami obozu z „drugiej strony barykady”: egzorcystami, spirytystami, osobami praktykującymi różne formy magii, które to spotkania relacjonuje i komentuje. I chociaż to wszystko ma jakiś wątek przewodni, przez bardzo długi czas wydaje się zwyczajnie ciągiem niepowiązanych ze sobą wydarzeń – a kiedy pojawia się uzasadnienie, które ma to wszystko połączyć w jedną całość, okazuje się ono mało prawdopodobne i ciutkę wydumane. Największy niesmak pozostał po lekturze zakończenia, gdzie z niejasnego powodu wpleciono jeszcze podróże w czasie jako sposób na wyjaśnienie różnych nieścisłości i rozwiązanie fabuły. Nie byłem w stanie zawiesić niewiary dostatecznie wysoko, żeby to przełknąć. 

„Ostatnie dni Jacka Sparksa” są dla mnie powieścią mocno nierówną – autor ma świetny warsztat i trochę dobrych pomysłów, ale zestawia je wszystkie w taki sposób, że całość okazuje się mniejsza niż suma jej części. A szkoda – podróż w mroczny półświatek miłośników paranormalu mogłaby być dalece bardziej ekscytująca, gdyby opowiedzianą tu historię trochę dłużej przemyślano. Zamiast atakować dosadnością, można było pobawić się jeszcze trochę z czytelnikiem za pomocą niepewności, czy to wszystko wydarzyło się naprawdę, czy jest tylko zwidami naćpanego, żądnego sensacji pisarza. Nie jest to książka zła – ale boli mnie myśl, że mogła być znacznie, znacznie lepsza.

Za tekst do recenzji dziękujemy wydawnictwu Vesper.

Dane ogólne:
Tytuł oryginału: The Last Days of Jack Sparks
Autor: Jason Arnopp
Wydawnictwo: Vesper
Rok wydania: 2018
Liczba stron: 360

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Daj znać, że widzisz ten post - zostaw komentarz albo "lajka"! (: