niedziela, 17 stycznia 2021

„Szach-Mat! czyli Szafa wychodzi, ja zostaję” Marcin Brzostowski – podobieństwo przypadkowe? Akurat!

Stali bywalcy naszego bloga z pewnością dobrze już znają twórczość Marcina Brzostowskiego, satyryka i najprawdziwszego mistrza absurdu – a jeśli znają, to z pewnością wiedzą, że zdecydowanie nie jest to pisarz, którego dzieła daje się łatwo zaszufladkować. Wśród książek sygnowanych jego nazwiskiem widywaliśmy nieprzewidywalne powieści detektywistyczne („Międzynarodowy Dzień Mafii”) czy gangsterskie („Złote Spinki Jeffreya Banksa”), a nawet historię opowiadaną z perspektywy bomby lotniczej („Słodka bomba Silly”). Niezależnie jednak od obranego gatunku czy konwencji, niezmiennie oferują one czytelnikowi zdrową dawkę zwichrowanego humoru przemieszanego z zachętą do refleksji na temat kierunku, w którym zmierza nasz świat. Szczególnie tego ostatniego możemy spodziewać się w jednym z pierwszych dzieł tego autora, w roku 2020 wznowionym przez wydawnictwo E-bookowo, przedmiocie dzisiejszej recenzji: oto „Szach-Mat! czyli Szafa wychodzi, ja zostaję”.

„Szach-Mat!” jest krótką publikacją będącą zbiorem równie krótkich tekstów – pojedynczych scen, czasem jednowątkowych historii rzadko zajmujących więcej niż dwie, a często nawet mniej niż jedną stronę. Próżno też szukać powiązań między jednym tekstem a drugim (a próbowałem!), mimo tego, że bohaterowie poboczni noszą niekiedy te same imiona. Opowiadania jednak mają wspólną tematykę, często zresztą spotykaną w tekstach Brzostowskiego: trudy codzienności. Co również typowe dla tekstów tego autora, jest to codzienność widziana w krzywym zwierciadle, przez filtr absurdu i groteski, który pewne zdarzenia wyolbrzymia, a pewne odsuwa na dalszy plan.

Każde z pięćdziesięciu opowiadań zbioru poddaje nam pod rozważania jakąś inną sytuację, którą być może dobrze znamy z codziennego życia – głośnych sąsiadów urządzających imprezę, kiedy akurat mieliśmy ciężki dzień i chcemy odpocząć, spotkanie w barze z wylewnym kumplem, podczas gdy jego ponure wynurzenia to ostatnie, na co mamy ochotę, przebudzenie z pięknego snu pełnego sukcesu i do ponurej rzeczywistości życia ze zrzędliwą drugą połówką… Inne zdarzają się może ciutkę rzadziej, ale chyba każdy z nas przeżył przecież co najmniej raz kłótnię z szafą, która, niezadowolona z naszego gustu, wyszła z pokoju głośno protestując. Albo konieczność wykonania upokarzającego tańca przed ekspedientką w sklepie celem umorzenia długu za wykonane drobne zakupy. Absurd w tych tekstach nierzadko uderza znienacka i właśnie to przesądza o tym, że podczas bądź co bądź krótkiej lektury trudno się nie uśmiechnąć.

Jednak uśmiech to nie wszystko. Marcin Brzostowski raz jeszcze ukazuje się nam bowiem jako bystry, wnikliwy obserwator naszej ponurej rzeczywistości, którą portretuje i komentuje w charakterystyczny dla siebie, ironiczny sposób. Znajdziemy tu wszystko: topienie smutków w alkoholu, mniej lub bardziej szczęśliwe małżeństwa przeżywające swoje wzloty i upadki, polityczne i społeczne elity przekonane, że wszystko im wolno. Ukazanie tych wszystkich zjawisk w odpowiednio zjadliwy, kpiarski sposób pozwala nam śmiać się z tego, co na co dzień nas przygnębia. W ten sposób lektura przynosi ulgę, pozwala nabrać zdrowego dystansu do rzeczywistości nierzadko bardziej zwariowanej niż absurd.

„Szach-Mat! czyli Szafa wychodzi, ja zostaję” daje się pochłonąć w jedno niezbyt długie popołudnie nawet odbiorcy, który nie czyta zbyt szybko, choć wydaje mi się, że najlepszy sposób na lekturę to dawkowanie jej sobie – dwa, może trzy teksty przed snem albo przed sięgnięciem po „głównie danie” wieczornego czytania. Miniaturki Brzostowskiego zawarte w tym zbiorze bawią i skłaniają do refleksji, w inteligentny sposób bawiąc się percepcją czytelnika. Zdecydowanie polecam – ku pokrzepieniu.

Dane ogólne:

Tytuł: Szach-Mat! czyli Szafa wychodzi, ja zostaję
Autor: Marcin Brzostowski
Wydawnictwo: E-Bookowo
Rok wydania: 2020
Liczba stron: 71

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Daj znać, że widzisz ten post - zostaw komentarz albo "lajka"! (: