czwartek, 9 marca 2017

Więcej Kotów w internetach #05, czyli książkowy luty u Kota w Bookach

Jeszcze zima, a już by się chciało wiosny... Czytanie w naturze, w otoczeniu zieleni, na ogródku, w parku na ławce, na łące na kocyku - marzenie! Świeże powietrze, zapach kwiatów i liści, powiewy ciepłego wiatru, obserwowanie bawiących się na trawie dzieci, wyprowadzanie na spacer psa... Tęskni się za tym wszystkim. A tu nadal jeszcze jakoś tak zimowo miejscami. Luty był zimnym, marudnym pogodowo miesiącem, który nie rozpieszczał i pod względem możliwości skupienia uwagi. Nadal nas to trochę trzyma - jesteśmy markotni, łatwo zasypiamy nawet przy książce, trudno nam się obudzić. Czasem słońce przyświeci mocniej, i wtedy dopiero budzi się jakaś chęć do życia. Wystarczy chłodu, czas na wiosnę!

Czytelniczo luty nie udał nam się zbyt dobrze. Stosiki coraz większe, ale nie idzie za tym niestety ilość czasu, jaką przeznaczamy na czytanie. Zdecydowanie czas to poprawić, jako że terminy gonią, a książek w kolejce nie ubywa. Będzie lepiej! Podsumowanie lutego przyszło znów z opóźnieniem - ale czas przejrzeć to, co udało nam się w zeszłym miesiącu zdziałać i zrobić jakieś postanowienia odnośnie marca. A więc! Bierzemy się do czytania, pisania i w ogóle wiosennego rozruchu.

"Hel-3", Jarosław Grzędowicz, Polacy nie gęsi
Norbert Roliński jest iwenciarzem – to powszechny zawód w dystopijnej rzeczywistości 2054 roku. Iwenciarz to ktoś, kto jest wszędzie tam, gdzie coś się dzieje, a dzięki nowinkom technicznym jest w stanie te wydarzenia uwiecznić i umieścić w trzewiach MegaNetu. To łowca przygód, detektyw i niezależny dziennikarz w jednym – w teorii. W praktyce jednak, aby przeżyć, trzeba imać się taniej sensacji – w końcu przychód generowany jest przez wyświetlenia, a te nabijane przez spragnionych dramy przeciętnych użyszkodników o niezbyt krytycznym podejściu i mało wysublimowanych gustach. Po tym, jak omal nie stracił życia podczas filmowania wystąpienia islamskich radykałów w Dubaju, Norbert wraca do Polski za ostatni grosz.

"Bez litości", Miroslav Zamboch, Polacy nie gęsi
"Bez litości" oferuje nam historię osoby skądinąd znajomej – jeśli ktoś czytał zbiór opowiadań w świecie Koniasza, "Krawędź Żelaza" i przypomina sobie zawarty w nim tekst „Pasjonat”. Bakly, bo to o nim mowa, po wydarzeniach z tamtego feralnego turnieju porzucił żywot gladiatora, zamiast niego obierając niewiele różniącą się ścieżkę łowcy nagród i najemnika. Jego pozbawiona radości egzystencja to jedynie błąkanie się od jednego zadania do kolejnego. Od kilkunastu już lat zbiera pieniądze, by opłacić człowieka, który chroni jego rodzinę przed procesem o czarostwo – oto zbliża się czas wpłaty ostatniej raty. Kłopoty finansowe zaprowadzą najemnika do rządzonej przez skorumpowaną baronię i grupę przestępczą Strefy, miejsca, gdzie czerpanie zysku z różnych szemranych interesów jest jak najbardziej legalne, ale eksport również jest opodatkowany bandycko. Ta ziemia niczyja będzie dla Bakly’ego ostatecznym sprawdzianem zdolności przetrwania.

"Sztuka podstępu", Kevin Mitnick, recenzja na blogu
Książka podzielona jest na cztery części, a te na łącznie szesnaście rozdziałów. Każdy z nich wprowadza nową sztuczkę, za pomocą której socjotechnicy (hackerzy, oszuści, szpiedzy - lub po prostu zwykli złodzieje) są w stanie uśpić cudzą czujność, podać się za kogoś, kim naprawdę nie są i uzyskać od niczego niespodziewającego się człowieka informacje, które, użyte gdzieś indziej, pozwolą na przedostanie się przez rozmaite bariery bezpieczeństwa i osiągnięcie celu. Omówione tu techniki ukazane są na przykładzie krótkich historii – czasem prawdziwych, czasem opartych na faktach, a czasem kompletnie zmyślonych, jednak prezentujących zagadnienia w sposób przejrzysty i klarowny. Dowiemy się z nich, na przykład, jak obrabować bank wykonując najwyżej cztery telefony, jak wykraść sekretny projekt zaawansowanej aparatury medycznej w słoneczne niedzielne popołudnie albo jak samodzielnie wyjść ze strzeżonego budynku po spotkaniu twarzą w twarz z niezadowoloną z naszych odwiedzin ochroną.

"Siedem spódnic Alicji", Joanna Jurgała-Jureczka, Polacy nie gęsi
Alicja jest osobą, która nie lubi ujawniać wielu informacji na swój temat. Wśród przyjaciółek, z którymi wyruszyła do Nazare na wakacje, czuje się dobrze, a jednak rozmowy na temat jej związku przychodzą z trudem. Hrabia Adam Przebłocki – tak, współczesny hrabia – zainteresował się prostą w jego mniemaniu dziewczyną z wielu względów, ale różnice między nimi, nie tylko w pozycji społecznej, sprawiły, że to Alicja zaczęła zastanawiać się nad sensem całego przedsięwzięcia… I postanowiła je zakończyć. Jak to jednak wytłumaczyć rozentuzjazmowanym towarzyszkom, żartującym sobie na temat koleżanki-przyszłej hrabiny? Szansę na spokój daje jej ucieczka na prowincję – do wsi Stawiska i pracy przy odrestaurowanym na hotel pałacu rodziny Lahensteinów. Czy jednak naprawdę uda jej się tam odizolować od świata i własnej przeszłości?

"Evna", Siri Pettersen, Polacy nie gęsi
Hirka tafia do kraju Umpiri, z których wywodzi się jej ojciec. Jest tam zupełnie obca – wygląda inaczej, inaczej myśli, obce jej są ich zwyczaje. Musi jednak nawiązać z nimi kontakt: Widzący Umpiri może posiadać tajemnicę uwolnienia jej ukochanego, Rimego, od kruczego dziobu. Dziób ten pozwala Graalowi, ojcu Hirki, na kontakt z nim z innego uniwersum, jednak niszczy też nosiciela, przynosząc mu ból i czyniąc go niewolnikiem. Dla rasy martwo urodzonych Hirka jednak jest specyficzną osobą – z jednej strony ukochana córka Graala, dowód na to, że Umpiri nadal mogą mieć dzieci i ich nacja nie zginie, z drugiej – jest mała, słaba i trudno uwierzyć w to, że mogłaby sprawić, że będzie w stanie przywrócić martwo urodzonym Evnę, która w wyniku działania jej wuja, Naiela, przestała napływać do ich kraju.

"Bezkres magii", Brandon Sanderson, Polacy nie gęsi
Specyficzna konstrukcja książki pozwala w pełni docenić rozmach, z jakim autor buduje swój fantastyczny wieloświat – Cosmere. Okazuje się więc (jeśli ktoś jeszcze tego gdzieś na fanowskich stronach nie doczytał), że obejmuje on wiele planet przyporządkowanych różnym układom. Swoistym narratorem całości zbioru jest Khriss, a dokładnie Khrissalla – wędrowniczka i badaczka, mieszkająca na ciemnej stronie planety Taldain, ale wędrująca po wielu innych. Krótki wstęp z jej perspektywy towarzyszył będzie każdemu tekstowi, wprowadzając elementy łączące je ze sobą. Póki co dość luźno – ale przecież Cosmere w żadnym wypadku nie jest projektem skończonym! – w postaci szczegółów położenia konkretnego miejsca akcji, ze schematycznym rysunkiem w formie wizualizacji. W posłowiu zaś sam autor ujawni okoliczności powstawania każdego tekstu, opowie o niektórych elementach konkretnych fragmentów swojego uniwersum i zdradzi parę planów na przyszłość.

"Biała", Dominika Olbrych, Konwenty Południowe
Simia nie zaznała w życiu wiele szczęścia. Urodzona jako Biała – jedyna pozbawiona mocy w Heliasie - ma trudniej pod każdym względem. Wychowuje się w niepełnej rodzinie: jej matka zniknęła - po prostu pewnego dnia wyszła z domu, jak wiele razy wcześniej to zrobiła, tym razem już jednak nie wracając. Opieka nad Simią przypadła więc ojcu, bardzo negatywnie do niej nastawionemu, nie stroniącemu od alkoholu i agresywnych zachowań oraz bratu, do którego bardzo się przywiązała. Z czasem każde z dzieci dorosło. Lartes ożenił się i wyniósł z domu, jego przyjaciel i towarzysz zabaw tak jego, jak i Simii, Ros, poszedł na naukę do Kalaanów, obiecujących mu, że dzięki nim będzie mógł wykorzystać posiadają moc w obronie bliskich. Dziewczyna została więc sama i wiodłaby zapewne dość nudne życie, gdyby nie fakt, że w okolicy pojawił się Wybraniec – jej dokładne przeciwieństwo – który, ścigany przez wszystkich, zrzucił podejrzenia na osobę Lartesa i... Simii.

"Wilk samotnik", Miroslav Zamboch, Polacy nie gęsi
"Wilk Samotnik" podejmuje akcję w nieokreślonym czasie po wydarzeniach zarówno z "Na ostrzu noża", jak i "Krawędzi żelaza" – jak pamiętamy, Koniasz zdążył w tym czasie narobić sobie trochę dobrze sytuowanych wrogów. Sukces wyprawy na nieznane ziemie, zakończonej założeniem dobrze prosperującej osady, wywrócił na drugą stronę rynek zboża w Cesarstwie, wydarzenia na Pustyni Gutawskiej zakończyły się niemałym skandalem dyplomatycznym i prawie doprowadziły do wojny… Nic więc dziwnego, że ktoś w końcu postanowił pozbyć się najemnika-wrażliwca. Koniasz dobrze zdaje sobie sprawę z tego, że jego dni są policzone – i z właściwym dla siebie stoickim spokojem żyje tak, jak żył do tej pory. Rzecz jasna, przyjmując kolejne niebezpieczne zlecenie. Jeden z klanów czarodziejów jest żywo zainteresowany odkryciem położenia sekretnej cytadeli jeszcze sprzed czasów Wojen Magów, które na zawsze odmieniły oblicze świata. Najemnik przybywa więc do Krachtiburga…

"Pozorność", Natalia Nowak-Lewandowska, recenzja na blogu
Anka Sokołowska była kobietą szczęśliwą. Niegdyś zostawiła swoją wieloletnią miłość, Janka, dla przebojowego Piotra, w którym zakochała się bez pamięci. Wzięli ślub, pracują, mieszkają z jej rodzicami, starają się o kredyt na własne mieszkanie… Do szczęścia brakuje im tylko dziecka. Pierwszym niepokojącym znakiem jest reakcja Piotra na widok mocniejszego niż zwykle makijażu Anki – mężczyzna każe jej go po prostu zmyć, by nie przyniosła mu na ulicy wstydu. Anka niewiele jednak się nad tym zastanawia, po początkowym szoku przechodzi nad tym do porządku dziennego. W chwili prawdziwej próby, gdy pierwsza ciąża kończy się poronieniem, już nie da się ukryć, że coś w ich relacjach jest nie tak – winę za utratę dziecka Piotr zrzuca na żonę, twierdząc, że widocznie nie starała się wystarczająco. Prawdziwą agresję w mężczyźnie wyzwala jednak druga poroniona ciąża, a jego oskarżenia, rzucane nawet w gronie znajomych, doprowadzają Annę na skraj szaleństwa, z którego sama nie potrafi się uwolnić.

"Frankenstein, czyli współczesny Prometeusz", Mary Shelley, recenzja na blogu
Dla tych, którzy jakimś cudem kojarzą tytuł wyłącznie z komiczną podobizną umrzyka z gwoździami w skroniach, pozwolę sobie na mały skrót fabuły. Głównym bohaterem powieści jest szwajcarski arystokrata i doktor filozofii naturalnej, Wiktor Frankenstein. Ten, od lat młodości pasjonując się rojeniami starożytnych i średniowiecznych mędrców o kamieniu filozoficznym i eliksirze życia, pewnej straszliwej nocy w odosobnionym laboratorium powołuje do życia bezimiennego potwora. Kreatura jest silniejsza, szybsza, wytrzymalsza, inteligentniejsza i pod prawie każdym możliwym względem doskonalsza od człowieka – jednak jej obca, zwierzęca fizjonomia budzi strach i odrazę każdego, kogo spotyka, również samego Wiktora. Stworzenie to ma dobre i szlachetne serce, jednak przywiedzione do szaleństwa samotnością, poczuciem odrzucenia i utraty przeistacza się w bezlitosnego, okrutnego mordercę, który poprzysięga zemstę na swoim stwórcy, od tej pory polując na jego najbliższych. Twórca i jego dzieło zostają związani szaleńczym pościgiem po całym świecie – pościgiem, który przerwać może tylko śmierć jednego z nich.

"Opowiadania drewnianego stołu", Monika Walecka, recenzja na blogu
Jak sprawić przyjemność sobie i bliskim? Jest na to wiele opcji, jednak tą najprostszą, najlepiej dostępną i sprawiającą dużo radości jest sztuka kulinarna. Monika Walecka pragnie opowiedzieć nam o miejscu spotkań całej rodziny – tradycyjnym drewnianym stole, przy którym siada się do obiadów, świątecznych spotkań i codziennych pogaduch, a który widział wiele z tych lepszych i gorszych dni. Czy nie zasłużył, a wraz z nim wszyscy mieszkańcy, na to, by podać na nim coś wyjątkowego? Osoby, które lubią czasem zjeść coś, co nie należy do codziennych standardów i cenią sobie nowe smaki, szybko na takie pytanie odpowiedzą twierdząco.

"Bang! Pojedynek", gra karciana, Konwenty Południowe
"Bang!" to istny fenomen wśród gier karcianych. Nagrodzony lawiną prestiżowych nagród, wzbogacony o liczne dodatki, zarówno oficjalne, jak i fanowskie, do dnia dzisiejszego pozostaje faworytem w konwentowych gamesroomach, na spotkaniach towarzyskich czy w rodzinnym gronie - chociaż od dnia premiery mija już piętnaście lat! Mimo wszystkich swoich zalet ma jednak jedną, zasadniczą wadę – by w ogóle zagrać, potrzeba co najmniej trzech osób, a prawdziwa zabawa zaczyna się od piątki wzwyż. A co, jeśli jest was tylko dwoje, a mimo to macie ochotę na odrobinę przemocy w klimacie spaghetti westernu? Właśnie z myślą o takich chwilach powstał "Bang! Pojedynek" – wariant znanej i uwielbianej saloonowej naparzanki przygotowany dla mniej licznych posse.

"7 Samurajów", gra planszowa, Konwenty Południowe
 XVI wiek, Japonia. Mieszkańcy biednej wioski drżą z obawy przed bandytami z klanu Oni-Musha, którzy każdego roku w porze zbiorów przychodzą, aby odebrać im owoc ciężkiej pracy na roli. Biednym wieśniakom grozi śmierć głodowa – postanawiają więc wynająć siedmiu samurajów bez klanu – roninów – aby ci stanęli w ich obronie. Grając w "7 Samurajów" wcielicie się właśnie w tę siódemkę, a waszym zadaniem będzie, rąbiąc, kłując, tłukąc, kopiąc i siekąc, powstrzymanie trzech nadciągających fal najeźdźców o narastającej sile przed spaleniem wsi i wybiciem rolników wraz z rodzinami.


***

Ten post bierze udział w konkursie z książką "Był sobie pies" - szukajcie słowa tekście i koniecznie zaglądajcie na inne blogi Śląskich Blogerów Książkowych!


W ramach miniaturki obraz autorstwa Ferdinanda Maxa Bredta - przygarnięty z portalu Pinterest.

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Daj znać, że widzisz ten post - zostaw komentarz albo "lajka"! (: