
Pewnego
leniwego popołudnia młode dziewczę o wdzięcznym imieniu, tytułowa
bohaterka powieści, z nudów udaje się w pogoń za umykającym w
pośpiechu białym zającem. Ten, nerwowo zerkając na kieszonkowy
zegarek, bełkocze coś o byciu koszmarnie spóźnionym. Widok jest co najmniej
niecodzienny, ale to dopiero początek – kiedy zając umyka do
nory, a Alicja za nim, przenosi się w inny, obcy świat, pełen
niecodziennych zjawisk i bardzo nietypowych indywiduów. Dziewczynce
przyjdzie mierzyć się z całą masą osobliwych sytuacji – będzie
na przemian bardzo mała i olbrzymia (to zasługa ciastek i dziwnych
eliksirów), przyjdzie jej zastanawiać się, co właściwie ma
piernik do wiatraka, popełni też straszliwą zbrodnię, za którą
karciana arystokracja skaże ją na ścięcie...
Forma tegoż
wydania powieści Carrolla pozostaje taka sama, jak w przypadku
innych pozycji z serii. Do dyspozycji czytelnika oddano nie jeden,
nie dwa, a aż trzy różne słowniki, którymi może on posłużyć
się, kiedy tekst okaże się dla niego zbyt trudny. Na początku –
zbiór najpowszechniejszych i najważniejszych słów, jakie możemy
spotkać w powieści. Potem, równolegle z tekstem o przygodach
Alicji, umieszczane na marginesach tłumaczenia różnych słówek,
które autorzy opracowania uznali za warte wspomnienia w pierwszej
kolejności. Na samym końcu zaś pojawia się dość imponującej
objętości zestawienie wszystkich słów, jakie pojawiają się na
kartach książki.
„Alicja w
Krainie Czarów”, choć napisana względnie prostym językiem,
pozostaje lekturą niełatwą – z uwagi choćby na absurdalność
świata przedstawionego w utworze oraz pokręconą logikę, wedle
jakiej następują kolejne wydarzenia. Sprawia to, że nieobytemu z
językiem czytelnikowi znacznie trudniej niż w przypadku poprzednich
opracowań przyszłoby dedukowanie znaczenia nieznanych słów z
pomocą kontekstu, w jakim padają. Dlatego też, po zapoznaniu z
wcześniejszymi propozycjami wydawnictwa Ze Słownikiem, żywiłem
pewne uzasadnione obawy co do tego, czy forma, do jakiej nas
przyzwyczaiły, będzie wystarczająca.
Niestety
i tym razem tłumaczenie poszczególnych słówek często kompletnie
mija się z kontekstem zdania – co było smutną regułą także w
poprzednio opisywanych przeze mnie pozycjach z tej serii. Często
powodują one, że zdania są kompletnie bez sensu („be fond of
sth” przetłumaczone jako „być czułym wobec czegoś”, w
scenie, w której Alicja rozmawia z myszką, pytając ją, czy skoro
nie toleruje kotów, to lubi chociaż psy – o żadnej czułości
nie ma tam mowy), ale nie tylko. Część z nich zawiera rażące
literówki –
nie ma czegoś takiego jak „shan”
- jest „shall”, jako ciut archaiczne „will”, a jego
zaprzeczeniem jest „shan't”. „Slip out” to wymknąć się - w
czasie przeszłym, jasne, „slipped out” - tymczasem na marginesie
znajdziemy „slipp out”. Wydaje się to zupełnie dyskwalifikować
to wydanie jako jakąkolwiek pomoc dydaktyczną. Co więcej, wybór
słówek przeznaczonych do wyrywkowego przekładu i zamieszczenia z
boku tekstu także sprawia wrażenie mocno dyskusyjnego. Przykład? A
proszę bardzo: „bells” - dzwonki – zna chyba każdy, choćby
dzięki znanej piosence świątecznej. Mimo to, obok tekstu
poinformowano nas, że są to dzwonki. Fajnie. Na tej samej stronie
widnieje słówko „shrill” - oznaczające „przeraźliwy,
piskliwy” - rzadko spotykane w powszechnym użytku, a mimo to
pozostawione bez tłumaczenia.
Dość
powiedzieć, że niedbalstwo jest widoczne już na tylnej stronie
okładki – zamieszczony na niej opis pojawia się w dwóch językach
i o ile po angielsku ma on jako-taki sens, o tyle jego polski
przekład wydaje się dokładną kalką. Kompletnie porzucono w nim
polskie zasady interpunkcji albo takie drobnostki jak, na przykład,
odmiana nazwiska autora przez przypadki.
To
powiedziawszy, uważam, że jeśli ktoś chciałby za pomocą
anglojęzycznych lektur uczyć się języka, zdecydowanie powinien po
prostu sięgnąć po zagraniczne wydanie „Alicji w Krainie Czarów”
i zwyczajny, ogólnodostępny słownik angielsko-polski – w nim
przynajmniej zapis jest poprawny, a spis poszczególnych znaczeń
kompletny. O ile na wady wcześniejszych propozycji wydawnictwa Ze
Słownikiem jeszcze dałoby się patrzeć przez palce i wynieść z
nich pewną wartość dydaktyczną, ta jedna przelała czarę
goryczy. Polecić jej nie mogę – tak naprawdę nikomu. Jeśli nie
znasz języka, nic ci po takiej pomocy, zaś jeśli go znasz,
dlaczego po prostu nie przeczytasz oryginału?
Za udostępnienie egzemplarza książki do recenzji - dziękujemy wydawnictwu Ze Słownikiem.
Dane ogólne:
Tytuł
oryginału: Alice's Adventures in Wonderland
Autor: Lewis
Carroll
Wydawnictwo:
Ze Słownikiem
Rok wydania:
2016
Liczba
stron: 179
Można też zaopatrzyć się w dwujęzyczne wydanie w tłumaczeniu Stillera, z niesłychanie bufonowatą przedmową jego autorstwa. Dodatkowa rozrywka gwarantowana.
OdpowiedzUsuńZanotowałem!
Usuń