wtorek, 3 stycznia 2017

Więcej Kotów w internetach #03, czyli czytelniczo-recenzenckie podsumowanie grudnia

Hej, kochani! Pomyślałby kto, że okres okołoświąteczny to dobry czas na nadrabianie zaległości. Jak się okazało, różnie z tym bywa, a że zajęć jakoś robi się coraz więcej, to i z pisaniem nie wyszło nam tak, jak planowaliśmy. Zdarzyło mi się dołączyć do zespołu korektorskiego w dwóch wielce szanownych instytucjach, co, wraz z dotychczasową działalnością przy akcji Polacy nie gęsi i na portalu Konwenty Południowe potrafi zabierać cały czas wolny, pozostawiając jednak w zamian poczucie niesamowitej satysfakcji. Tak, to jest coś, co lubię robić.

Czytelniczo jesteśmy nadal "do przodu" - rośnie nam stos książek przeczytanych, które czekają na zrecenzowanie. Jak niekorzystne to jest zjawisko, nie muszę tłumaczyć - wyrzutów sumienia nikt nie lubi. 

W sukurs przychodzą postanowienia noworoczne. Po pierwsze, systematycznie nadrobić to, co zalega, na co dałam sobie tydzień i ani dnia więcej. Po drugie, kilka nowych tabelek excelowkich... W celu ogarniania wszystkiego na bieżąco i prowadzenia statystyk, nie tylko dla bloga. Na początku zeszłego roku miałam chęć zmierzyć się z wyzwaniem "52 książki", problem pojawił się właśnie przy braku jakiejkolwiek motywacji do rejestrowania postępów. Lubimyczytac.pl pokazuje, że przeczytaliśmy, razem z Łotrem, 180 książek, ale jak się to dokładnie rozkłada już nie sprawdzę. Zbyt mozolna grzebanina by to była. Stąd rozpoczęta już nowa lista. Życzcie mi wytrwałości!

Co do działalności recenzenckiej, w grudniu udało nam się napisać parę słów o następujących pozycjach:

Od początku ery Internetu tekstów na tematy okołoerpegowe powstały setki tysięcy – blogi, artykuły na portalach, ziny tematyczne... W nich zaś całe rzesze różnych ludzi próbujących doradzić, podpowiedzieć, zaproponować – co zrobić, żeby w erpegi grało się lepiej. Nie muszę chyba wspominać, że z różnym skutkiem. Wśród tychże poradników znaleźć można teksty zarówno osób, które miały świetne intencje, ale nie potrafiły dość dobrze się wysłowić, wizjonerów o kapitalnych pomysłach – na papierze, bo sprawdzone w praktyce chociaż raz szybko okazałyby się bezużyteczne, a nawet szkodliwe – czy redaktorów z zawodu, którzy z braku innej koncepcji na artykuł postanowili popełnić coś na szybko. Krótko mówiąc: dziś, w zalewie poradników o grach RPG, naprawdę trudno wyłowić coś, co miałoby jakąkolwiek wartość. Dlatego też z mieszanymi uczuciami podszedłem do ostatniej propozycji wydawnictwa Portal, z cyklu "Almanachów" – mowa dziś o "Graj Fair" autorstwa Andrzeja "Enc" Stója, poradniku poświęconym nie tyle samemu graniu, co budowaniu relacji w grupie i "społecznej" stronie tego rodzaju gier towarzyskich.

John Perry decyzję o wstąpieniu do wojska podjął wraz z żoną dobrych parę lat temu. Nie obyło się bez scysji – syn, nie potrafiący zrozumieć, co podkusiło rodziców dotąd bardzo krytycznie wyrażających się na temat wojny, postanowił odciąć się od rodziny. Kathy nie udało się dożyć siedemdziesiątych piątych urodzin, będących magicznym niemal wyznacznikiem granicy między życiem ziemskim a międzyplanetarną służbą w imię obrony kolonii. John, samotny, podupadający na zdrowiu człowiek przed zgłoszeniem się na komisję rekrutacyjną odwiedził jeszcze grób żony – a potem, podpisawszy oświadczenie o tym, że zrzeka się wszelkich dóbr ziemskich i zostaje oficjalnie uznany za zmarłego, udał się windą kosmiczną w nieznane.

Podobno coraz trudniej w dzisiejszych czasach o zwyczajną, ludzką uprzejmość. Z przejawami chamstwa spotykamy się przecież na co dzień – w pracy, w sklepie czy na ulicy, co i rusz zdarza się ktoś, kto albo nie potrafi zachować się w towarzystwie, albo potrafi, ale świetnie się z tym kryje. Jak poradzić sobie z podobnymi sytuacjami? Co zrobić, by samemu nie stać się jedną z takich osób? Jak zachowywać się porządnie, nie tracąc przy okazji przyjemności bycia po prostu sobą? Próbą odpowiedzi na te wszystkie pytania jest książka Amy Alkon, zatytułowana “Dobre maniery dla miłych ludzi, którzy czasem mówią k***a”.

Trzecia wojna światowa. Obawia się jej wielu. Postęp technologiczny, liczne teorie spiskowe i ciągła niepewność co do intencji innych nacji potęgują tylko wrażenie nadciągającego nieszczęścia. Trudno się dziwić, że temat podłapali pisarze, snując przed żądnymi wrażeń czytelnikami coraz bardziej sensacyjne wizje. Jedną z ciekawszych tego typu fikcji historycznych jest cykl „Przymierze” Jakuba Pawełka, rozpoczęty w roku 2014 powieścią „Wschodni Grom”. Konflikt, rozpoczęty pomiędzy Rosją a Chinami w maju 2015, na tych dwóch państwach się nie zakończył, angażując coraz to nowe kraje. Nie zmieniło się jedno: fakt, że był on starciem mocarstw.


Jakie kolorowanki wybiera nałogowy książkomaniak? Na pierwszy ogień na pewno pójdą te, które w jakiś sposób powiązane są z literaturą. Wybór mamy już dość spory, jako że co bardziej znane pozycje książkowe są też ilustrowane, a stąd prosta droga do stworzenia pozycji z samymi szkicami. Mówimy tu jednak o mainstreamie - a co z fanami klasyki? Dla tych, którzy ponad wszystko cenią sobie dzieła klasycznych twórców takich jak Szekspir, ofertę przygotowało wydawnictwo Zielona Sowa. W ich kolekcji kolorowanek dla dorosłych, złożonej już z kilku propozycji, pojawiła się właśnie „Podróż do Krainy Szekspira”.

Seria książek o Śródziemiu autorstwa J.R.R. Tolkiena zdobyła spory rozgłos już w początkach działalności pisarskiej autora. Najbardziej znany tytuł cyklu, „Władca Pierścieni”, powrócił do świadomości fanów, zdobywając oczywiście z miejsca kolejnych, kiedy pojawiły się ekranizacje. Trzy filmy o Drużynie Pierścienia do dziś, piętnaście lat po premierze, mają specjalne miejsce w pamięci nie tylko fanów fantastyki. Nic dziwnego, że w szale na antystresowe kolorowanki dla dorosłych powstały i takie, które tematycznie wpasowały się w ten nurt. Kto by się jednak spodziewał, że obok pozycji, w których grafiki będą jedynie inspirowane twórczością Tolkiena, powstanie też jedna z line artami, stworzonymi na podstawie filmowych kadrów?

Gdyby zapytać fanów fantastyki o książkę, w której główną rolę grają krasnoludy, wielu z nich bez wahania wskaże serię o Felixie i Gotreku. Rozpoczęty w 2000 roku tomem „Zabójca Trolli” cykl opowiada o przygodach Gotreka Gurnissona, który, by zmazać swoje winy i zasłużyć na zaszczytne miejsce w zaświatach, musi zginąć śmiercią bohatera, walcząc z możliwie jak najstraszliwszym przeciwnikiem. Dzielnie asystuje mu w tym zadaniu Felix Jaeger, człowiek, który podjął się nie mniej odważnego zadania spisania dziejów krasnoluda. Jak można się domyślić, mało było trolli dla dzielnych Zabójców, cykl zdążył dorobić się więc paru kolejnych tomów, w polskim wydaniu osiągając liczbę dwunastu. Stanowczo jednak nie jest to koniec serii, mówi się nawet o „pierwszej dwunastce”. Ostatni z niej ukazał się w kraju w listopadzie tego roku.

Rytuały odprawiane przez Lożę Odwróconego Modrzewia przerywa kilka incydentów. Pierwszy to brak jednego z braci, którego uwaga została odwrócona w zaskakująco skuteczny sposób, kolejny zaś - dźwięk telefonu. Przygoda wzywa Giacomo, a robi to za pośrednictwem jego wuja, Umberto Techno, kosmicznej legendy. Stary spiskowiec nie znosi konkurencji, więc gdy trafia na organizację zajmującą się właśnie tym – knuciem spisków – posiadającą na liście członków nazwiska najbardziej znanych osobistości, postanawia się z nią rozprawić. Na stróżów prawa nie można liczyć... I tu przydaje się nasz bohater o dość rewolucyjnych przekonaniach. Przed nimi droga pełna wyzwań i przeszkód.

Stanisław Lem po dziś dzień pozostaje najbardziej znanym za granicą polskim fantastą. Jego powieści przetłumaczono na niemal czterdzieści różnych języków, zaś ich łączny nakład w pewnym momencie przewyższył liczbę obywateli naszego kraju. Autor “Solarisa”, “Cyberiady” czy “Dzienników Gwiazdowych” jest pierwszym twórcą science-fiction, jakiego poznają polskie dzieci w wieku szkolnym. Mimo to zaskakująco niewiele osób zdaje sobie sprawę, że Lem to nie tylko fantastyka. Do dorobku literackiego autora zaliczają się także rozliczne eseje filozoficzne, futurologiczne oraz, przede wszystkim, publicystyka naukowa. To właśnie całokształtowi publicystycznej twórczości naszego rodaka poświęcona jest nowa pozycja proponowana przez Wydawnictwo Literackie – oto “Planeta Lema. Felietony ponadczasowe”.

Nasi stali czytelnicy mogą pamiętać mój krótki tekst poświęcony filozofii Kaizen – metodzie stopniowego, skutecznego i bezpiecznego wprowadzania rozmaitych zmian w życie. Miałem nadzieję zgłębić temat nieco dokładniej – stąd moje spojrzenie przyciągnęła jedna z propozycji wydawniczych wydawnictwa Helion. Mowa o "Psychologii Zmiany" autorstwa Mateusza Grzesiaka. Nazwisko autora obiło mi się o uszy raz albo dwa w niedalekiej przeszłości – kojarzyłem go z materiałów promujących rozmaite szkolenia z dziedziny coachingu czy zarządzania i byłem zdziwiony, widząc je na okładce pozycji o takim tytule. Moje zdziwienie wcale nie zmalało – wręcz przeciwnie! - kiedy zajrzałem do środka.

Marka Marvel kojarzona jest głównie z komiksami i ich ekranizacjami. Superbohaterowie spod ich skrzydeł są znani i uwielbiani na całym świecie, od roku 1933 podbijając serca młodszych i starszych. Iron Man, Thor czy Kapitan Ameryka, a także wielu innych są często pierwszymi obiektami dziecięcego podziwu, czasem pozostając nimi przez całe życie. Czarna Wdowa dołączyła do grupy herosów w roku 1964, wymyślona przez Stana Lee - początkowo jako szpieg i czarny charakter. Na szczęście udało jej się przejść do przeciwnej drużyny. Fani serii znają ją choćby z filmów „Iron Man 2”, „Avengers” czy „Kapitan Ameryka”, natomiast dla nastoletnich wielbicieli powstaje seria książek, z których pierwsza, „Czarna Wdowa. Na zawsze czerwona” ukazała się w Polsce nakładem wydawnictwa Zielona Sowa.

Kiedy arystokrata ze wschodniej Europy zaczyna wykupywać wiekowe posiadłości w całym Londynie, nikt nie spodziewa się ponurych wydarzeń, jakie wkrótce nastąpią. Młody prawnik, Jonathan Harker, wyrusza w podróż do jego rodowej posiadłości w Transylwanii, aby dokonać niezbędnych formalności. Chociaż z początku oczarowują go nienaganne maniery i wielka gościnność hrabiego Drakuli, bardzo szybko zaczyna on doświadczać coraz dziwniejszych zjawisk – zjawisk, które napawają go szczerym niepokojem. Gdy podobnie niewytłumaczalne zdarzenia zaczynają mieć miejsce w okolicach Londynu, zbierając żniwo w postaci zdrowia i życia młodej kobiety, dopiero zawezwany przez jej przyjaciół ekscentryczny Holender, doktor Van Helsing, zaczyna łączyć je z przybyciem tajemniczego hrabiego.

Stephen Hawking to postać znana – nie tylko w środowiskach naukowych. W chwili obecnej dzięki między innymi roli w serialu „Teoria Wielkiego Podrywu” (oczywiście jako on sam) czy paru filmom poświęconych w całości jemu powoli staje się ikoną popkultury i synonimem wytrwałości w osiąganiu zamierzonych celów. Diagnoza postawiona ponad 50 lat temu zmieniła życie słynnego fizyka, ale nie pozbawiła go możliwości kontynuowania kariery. Dzisiaj Hawking jest już żywą legendą. Jako fizyk teoretyczny, kosmolog i astrofizyk bada zjawisko osobliwości i czarnych dziur, opracował też teorię dotyczącą promieniowania emitowanego przez te struktury – nazwanego promieniowaniem Hawkinga. „Czarne dziury” to jedna z sześciu jak dotąd pozycji popularnonaukowych napisanych przez tego wybitnego człowieka. W Polsce ukazała się ona nakładem wydawnictwa Zysk i S-ka.


Tak by wyglądał recenzencki grudzień. Widzicie na liście coś dla siebie? (:

***

Ilustracja ze wstępu pochodzi ze strony http://bibliocolors.blogspot.com/

1 komentarz:

  1. Hawkinga chętnie bym poczytała... To nic, że w biblioteczce czeka Krótka historia czasu :P

    OdpowiedzUsuń

Daj znać, że widzisz ten post - zostaw komentarz albo "lajka"! (: