wtorek, 27 grudnia 2016

"Dracula" Brama Stokera - Ze Słownikiem

Jakiś czas temu wspominaliśmy na naszym blogu o ciekawej innowacji na rynku wydawniczym – chodzi o wydania zagranicznych klasyków w wersji oryginalnej, nieprzetłumaczonej, ale opatrzonej podręcznym słownikiem trudnych wyrazów. Miałoby to ułatwić lekturę czytelnikom, którzy z angielskim nie czują się dostatecznie pewnie i pokazać im, że obcowanie z tekstem napisanym w języku innym niż ojczysty nie tylko może być łatwe, ale również całkiem przyjemne. Po omawianej przez nas "Wojnie Światów" H. G. Wellsa przyszła kolej na jeszcze jedną pozycję, której nie znać po prostu nie wypada – mowa o "Draculi" Brama Stokera.

Kiedy arystokrata ze wschodniej Europy zaczyna wykupywać wiekowe posiadłości w całym Londynie, nikt nie spodziewa się ponurych wydarzeń, jakie wkrótce nastąpią. Młody prawnik, Jonathan Harker, wyrusza w podróż do jego rodowej posiadłości w Transylwanii, aby dokonać niezbędnych formalności. Chociaż z początku oczarowują go nienaganne maniery i wielka gościnność hrabiego Drakuli, bardzo szybko zaczyna on doświadczać coraz dziwniejszych zjawisk – zjawisk, które napawają go szczerym niepokojem. Gdy podobnie niewytłumaczalne zdarzenia zaczynają mieć miejsce w okolicach Londynu, zbierając żniwo w postaci zdrowia i życia młodej kobiety, dopiero zawezwany przez jej przyjaciół ekscentryczny Holender, doktor Van Helsing, zaczyna łączyć je z przybyciem tajemniczego hrabiego.

"Dracula" nie jest pozycją łatwą w lekturze, głównie z uwagi na swój wiek, a zatem użyty w niej język i masę słów, które już dawno wypadły z powszechnego użytku. Z pomocą przychodzi jednak propozycja wydawnictwa Ze Słownikiem, będąca oryginalnym tekstem wzbogaconym o słownik rozmaitych terminów, które mogłyby sprawić trudność czytelnikowi gorzej obytemu z ciut starszym niż współczesny angielskim. Słowniki mamy trzy – pierwszy znajduje się na samym początku tomu, tłumacząc najczęściej występujące w książce słowa, drugi na końcu, zawierając wszystkie wyrazy, z jakich składa się powieść, oraz trzeci, być może najciekawszy, w postaci adnotacji na marginesach. Bardzo dobry pomysł – na marginesach wyszczególniono bowiem tylko niektóre ze słów, być może te najrzadziej spotykane i najbardziej wymagające wyjaśnień i chociaż jest ich mnóstwo, trudno uniknąć sytuacji, w których nawet to nie będzie wystarczać. Czytelnik, który nie zrozumie czegoś, czego nie omawia słowniczek podręczny, zawsze może odwołać się do ostatnich parunastu stron i tam znaleźć poszukiwane przez siebie słowo.

Trochę gorzej wypada opracowanie samych słowników. Widać, że tłumaczenia zaczerpnięte zostały skądinąd, bez szczególnej staranności o to, by wyodrębnić te znaczenia, które najbardziej pasują do kontekstu. Nie stanowiłoby to problemu – odrobina wkładu własnego w znalezienie tego, które jest najbardziej odpowiednie, z pewnością pozwoliłaby wynieść więcej z lektury - gdyby nie przypadki, w których żadne z przytoczonych znaczeń nie ma sensu w kontekście zdania! A te, niestety, zdarzają się dość często. Słówko "rank" użyte w kontekście oddechu wampirzego hrabiego znajdziemy przetłumaczone jako "zajmować jakąś pozycję, zaliczać, szereg, ranga, ordynarny", podczas gdy poszukiwanym znaczeniem jest "zatęchły", "odrażający". Po co mi wszystkie pozostałe, jeśli brak najważniejszego? Co więcej, żadne z tak przetłumaczonych słów nie zostało opatrzone informacją o tym, jaką część mowy stanowi. W języku angielskim jest to szczególnie kłopotliwe, ponieważ wyraz o takim samym brzmieniu może być zarówno rzeczownikiem, czasownikiem, jak i przymiotnikiem, zaś czytelnik, który nie orientuje się dość dobrze, pozbawiony takiej pomocy z pewnością będzie mieć olbrzymie trudności w dopasowaniu tłumaczenia do kontekstu, a w końcu – w zrozumieniu tekstu.

Odpowiedzialni za przygotowanie tłumaczenia poszczególnych słówek zdecydowanie poszli na łatwiznę. Nie wyszło to na dobre całości i sprawia, że słowniczek, zamiast pomagać, czasem może nawet stać się przeszkodą dla czytelnika. To szkoda – ponieważ sam pomysł wydawania obcojęzycznych klasyków w takiej formie jest świetny i gdyby szedł w parze z lepszym wykonaniem, mógłby umożliwić czytanie trudnej przecież literatury nawet osobom, które nie czują się pewne swojej językowej biegłości. Mimo wszystko, osoby, które chciałyby spróbować swoich sił wobec „Draculi” w oryginalnym brzmieniu, a nie uważają się za dobrze znające angielski, mogą po propozycję wydawnictwa Ze Słownikiem sięgnąć – taka pomoc jest w końcu lepsza niż żadna.

Za udostępnienie książki do recenzji dziękujemy wydawnictwu Ze Słownikiem.

Dane ogólne:
Tytuł: Dracula. Book 1 oraz Dracula. Book 2
Autor: Bram Stoker
Wydawnictwo: Ze Słownikiem
Rok wydania: 2016
Liczba stron: 480 (tom I), 480 (tom II)

4 komentarze:

  1. Czytałam "Draculę", ale nie w oryginale. Poluję na to wydanie, chociaż polską wersję już mam na półce. Podoba mi się inicjatywa dwujęzycznych książek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi też. Mam nadzieję, że to, co można obserwować powyżej, będzie zwiastunem nowego, ciekawego trendu.

      Usuń
  2. Chętnie zmierzyłabym się z Draculą w oryginale ☺

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurde, a już chciałam się zachwycić pomysłem ze słownikiem.. Ale dopracowane byłoby ekstra :) Pozdrawiam, www.youcancallmeann.pl

    OdpowiedzUsuń

Daj znać, że widzisz ten post - zostaw komentarz albo "lajka"! (: