czwartek, 9 czerwca 2016

"Kisielewscy" Mariusza Urbanka

"Dziwna to rodzina, bo albo w niej geniusze, albo wyjątkowi birbanci, do tego gruźliczni, albo łyki i kłapciuchy", mawiał jeden z zainteresowanych, Stefan, o swojej rodzinie. Dziwna, rzeczywiście – ale i wyjątkowa, bo który ród mógłby poszczycić się taką liczbą ludzi znanych, wielkich, w ledwie trzech następujących po sobie pokoleniach? Mowa bowiem o Kisielewskich, to jest, temacie kolejnej biografii autorstwa Mariusza Urbanka, która z kolei jest przedmiotem tej oto recenzji. Zapraszam do lektury!

Zaczęło się skromnie – od niewielkiego folwarku pod Tarnowem, długów i licznej, biednej rodziny. Stary August Kisielewski nie spodziewał się, że jego dzieci, wnuki, prawnuki wyrosną na ludzi wyjątkowych i ważnych dla kultury całego narodu na przestrzeni prawie dwóch wieków, na pisarzy, dramaturgów i poetów, działaczy politycznych, felietonistów i muzyków. A będą to dwa wieki bardzo burzliwe, czas straszliwych wojen i rewolucji, zarówno społecznych, jak i kulturowych. Na tle tych wielkich wydarzeń – cztery wybitne życiorysy. Jan August, najstarszy syn, w swoim czasie głośny i podziwiany dramatopisarz, jego młodszy brat Zygmunt, który oddał się prozie i poezji, a którego doceniono na długo po tym, jak odszedł z tego świata, syn Zygmunta, Stefan, jeden z najbardziej znanych felietonistów okresu polski ludowej, a w sercu niespełniony muzyk, aż wreszcie Wacław, Wacek, pianista, ten od "Marka i Wacka', a w marzeniach – pierwszy premier wolnej Polski. Każdy z nich był jednak także człowiekiem. I to z tej ludzkiej, często wstydliwej strony, ukazuje tych czterech panów autor w swojej książce.

Jak przystało na autora kilkunastu już biografii, pan Urbanek w "Kisielewskich" nie szczędzi czytelnikowi mnóstwa ciekawych i powszechnie nieznanych wiadomości na temat każdego z tej czwórki. Czerpie przy tym z mnogości różnych źródeł – pamiętników, artykułów i listów, lecz także ustnych relacji ludzi, którzy Kisielewskich znali, przynajmniej pobieżnie. Cała ta poczwórna biografia przeładowana jest masą interesujących faktów, które bez wątpienia zainteresują każdego, kto chciałby dowiedzieć się czegoś nowego na ich temat. Analiza życiorysu każdego z nich jest dogłębna, obszerna i dokładna – rozpoczynając od Daniela i Augusta Kisielewskich, czyli dziadka oraz ojca Jana Augusta i Zygmunta, co w interesujący sposób zarysowuje tło pod późniejsze dzieje całego rodu (wydaje się aż nie do pomyślenia, jak wiele osiągnęli ludzie wywodzący się z tak trudnych i skromnych początków!). A działo się wiele - poprzez ucieczkę z domu do Wiednia i początki kariery dramatopisarza starszego z dwóch braci, jego lata dobrobytu, zmierzch jego kariery, aż do jego ucieczki w szaleństwo i śmierć. Bardzo interesująco wypadła analiza najbardziej znanych jego sztuk pod kątem wydarzeń z życiorysu samego Jana Augusta – łatwo można dojść do wniosku, że jego najważniejsze sztuki są zapisem jego własnych przeżyć, ale odnalezione przez Urbanka w różnych źródłach fakty wydają się wskazywać na powiązania, z których być może nie zdawał sobie sprawy nawet sam autor! Nie mniej obszernie omówiono trudną młodość Zygmunta (dorastanie w cieniu utalentowanego starszego brata, który zawsze traktował go z wyższością i pogardą - i bycie wiecznie postrzeganym jako ten gorszy, także przez ojca, który nie mógł znieść, że ma w domu "mądralę", który woli "czytać książki, bo nie chce pracować"), początki jego literackiej i politycznej kariery (młodzieńcze, rewolucyjne ideały i działalność w różnych konspiracyjnych periodykach), burzliwy okres studiów, wreszcie małżeństwo z Salomeą, pierwsze powieści i poważną krytykę, z jaką się starły...

Wątki tych dwóch – i dwóch kolejnych - przeplatają się jak w dobrej powieści i tak czyta się książkę Urbanka: jak dobrą powieść. Niesamowicie wiernie oddano w niej ducha tamtych czasów, świetnie opisano rzeczywistość, w jakiej przyszło żyć i z jaką się zmagać obu dżentelmenom i potomstwu młodszego z nich. Biografia w całości zachowuje przyjemną, płynną ciągłość, w zgrabny sposób przenosząc skupienie z dziadka - Zygmunta na ojca – Stefana, niespełnionego muzyka i publicystę, a później na syna – Wacława, który poszedł w ślady ojca jako muzyk, jednak odniósł większy sukces, zanim przedwcześnie zmarł w wypadku samochodowym. Takie zestawienie unaocznia jednocześnie ciekawą prawidłowość – każdy z nich obdarzony był wyjątkowym talentem, jednak nie tym akurat, o którym marzył. Każdy z nich został kimś wielkim, kimś sławnym – ale oddałby wiele, aby być kimś innym.

Podsumowując – "Kisielewscy" Urbanka to solidnie sporządzona, rzetelna biografia, bogata w treść i w przystępnej, lekkiej, miłej w odbiorze formie. Polecam do przeczytania nie tylko fanom zapewne ledwie pamiętanej już dzisiaj twórczości "Marka i Wacka", ale każdemu, kto byłby ciekaw, jak się żyło w czasach jego, jego ojca czy jego dziadka – przekrój przez życiorysy każdego z nich w tym wykonaniu jest niczym widokówka, a nawet cały ich album.

Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Iskry.

Dane ogólne:
Tytuł: Kisielewscy. Jan August, Zygmunt, Stefan i Wacek
Autor: Mariusz Urbanek
Wydawnictwo: Iskry
Rok wydania: 2015
Liczba stron: 320

2 komentarze:

Daj znać, że widzisz ten post - zostaw komentarz albo "lajka"! (: