wtorek, 3 maja 2016

Crash Space #1 - Android: Netrunner LCG - recenzja

Moja prywatna wojna z korporacją Jinteki trwa od dwóch tygodni. Jestem jednak pewien, że skończy się jeszcze tej nocy. Zaufane źródła donoszą, że spora porcja danych pojawiła się dziś rano na jednym z ich serwerów, a potem ktoś pracował przy niej przez cały dzień. Jeśli zaśpię, wykonają swój ostatni ruch i będzie za późno, by cokolwiek dało się jeszcze zrobić. Muszę dobrze zaplanować całą akcję.
Wieczór zastaje mnie w Wyldside – klub może i nie cieszy się najlepszą reputacją, ale dokładnie to mi odpowiada. Idealne miejsce, by pozbierać rozsypane myśli. Wypijam dwa piwa, kończę paczkę fajek, trochę tańczę i prawie daję się wciągnąć w bójkę, a kiedy wracam do domu, moje ostatnie dzieło właśnie kończy się kompilować.
Pasożyt. To prezent dla operatora po drugiej stronie kabla. Mam nadzieję, że mu się spodoba.

Przygotowania trwają długo – prawie za długo, niewiele brakuje, by świt zastał mnie przed monitorem. Mam mało czasu, zanim pierwsza zmiana obsadzi biura, a systemy zostaną postawione w pełną gotowość. Na szczęście kryję w rękawie jeszcze parę sztuczek - 
kwadrans później znowu siadam w fotelu, podłączony pod kroplówkę. Wenflon sączy do moich żył porcję stymulantów, która zabiłaby kogoś, kto nie jest mną. Ale mi da kopa, którego właśnie teraz potrzebuję.

Podłączam się.

Wokół liście-wielokąty fruną z wektorowych drzew, gdy chmura pikseli przede mną materializuje się w trójwymiarowy wizerunek samuraja w tradycyjnej zbroi. Widząc mnie, sięga po katanę – lśniące krwistą czerwienią ostrze drga i buczy, a ja czuję, jak moje wnętrzności rezonują do tych drgań. Aktywuję Mimika, który ukrywa mnie pod jedną z setek białych masek. Wojownik wrzeszczy i wymachuje mieczem, rozbijając je jedna po drugiej, podczas gdy ja przemykam niezauważony – dalej, wgłąb serwera.

Wiem, co nastąpi za chwilę. Czuję, jak ziemia drży, kiedy wytryskują z niej grube, cierniste łodygi. Łączą się i przeplatają, tworząc ścianę, która zagradza mi drogę. Czuję, jak kolce ranią moje stopy i dłonie. Koroder - teraz!
Oślepiający błysk - to program wypala dziurę w murze zdrewniałych badyli. Nie zastanawiając się, wskakuję do środka. Widzę, jak las wokół mnie rozmywa się i znika pośród fal białego szumu. Czuję, jak krew uderza mi do głowy, a powieki opadają bezwiednie. Enigma! Mają Enigmę!
Biorę głęboki wdech i resztką sił zmuszam się do zachowania przytomności – stymy pomagają. Kolej na Pasożyta.
Drobny wirus nie robi niczego sam z siebie – kiedy jednak rozpoczyna się atak DDoS, który usypia czujność Enigmy, mały oportunista uderza dokładnie tam, gdzie nie może się obronić: jest zbyt zajęta odpieraniem przypadkowych pakietów, kiedy jej kod zostaje zastąpiony przez ciągi pozbawionych sensu znaków. Ostatni program defensywny rozpada się na moich oczach, a droga do wnętrza serwera staje otworem. 
Wyciągam dłoń ku kuli srebrzystego światła – i nagle widzę wszystko.

Ciemne, podziemne laboratorium. Ogromne szklane słoje, unoszące się w nich ciała. Klony?

Widzę, jak otwierają oczy. Jeden po drugim, jak za koleją. Wpatrują się we mnie. Ich oczy lśnią. A ja czuję, jak pod ich spojrzeniem moje żyły rozpalają się do białości. To pułapka!

Wyrywam wtyczkę ze skroni w samą porę, by poczuć, jak krew płynie mi z uszu i z nosa.

Umieram niecałą minutę później, kiedy oszalałe od stymów serce w końcu staje, a dzieła zniszczenia dopełnia rozległy wylew.



Powyższy tekst chyba najlepiej ilustruje, o co właściwie chodzi w omawianej dziś przeze mnie planszówce. Ale po kolei!

Pudełko z grą - niepozornych rozmiarów, ale graficznie kapitalne. Źródło: rebel.pl
Android: Netrunner LCG jest niesymetryczną grą karcianą przeznaczoną dla dwóch osób, osadzoną w odległej, dystopijnej przyszłości, w której światem rządzą wielkie koncerny i korporacje. Dlaczego niesymetryczną? Ponieważ gracze przyjmują dwie różne od siebie role i grają na zupełnie róznych zasadach. To jak dwie gry w jednej: jeden z graczy wciela się w operatora sieciowego systemu zabezpieczeń należącego do jednej z korporacji – zakłada serwery, umieszcza na nich ważne dla spółki projekty i doprowadza do ich sfinalizowania, a także zabezpiecza je za pomocą LODów (oryg. ICE – Intrusion Countermeasure Electronics). Drugi zaś – tytułowy Netrunner – wyposażony w różnego rodzaju oprogramowanie, osprzęt i zasoby usiłuje te serwery sforsować, aby wykraść zgromadzone na nich dane. Każdy z tych projektów (zwanych w języku gry Agendami) ma określoną wartość punktową oraz wymagania, które musi spełnić administrator, aby je wykonać – i w ten sposób otrzymać punkty. Jeśli natomiast Runnerowi uda się włamać na serwer i przechwycić dane zanim zostaną "zapunktowane", Korpo zostaje z niczym, a punkty zgarnia intruz. Gra toczy się do momentu, w którym jeden z graczy zgromadzi w jednej chwili siedem lub więcej punktów... Lub kiedy spełnione zostaną inne warunki. A jakie to warunki?

Niektóre z kart, które ma do dyspozycji Korpo. Źródło - fantasyflightgames.com
Rola operatora sprowadza się bowiem nie tylko do obstawiania się zabezpieczeniami i trzymania kciuków, żeby Runner nie wdarł się do środka. Prawda jest taka, że arsenał, którym ten dysponuje sprawia, że sforsowanie najlepszych zabezpieczeń jest ledwie kwestią czasu. Korporacja dysponuje jednak całą masą sposobów, by dodatkowo uprzykrzyć (albo, bądźmy szczerzy, po prostu zakończyć) życie każdego, kto zechce jej zaszkodzić – począwszy od zastawiania pułapek, które udają ważne dane, a w istocie okazują się śmiertelnie niebezpiecznymi dla włamywaczy zagrożeniami, poprzez karty umożliwiające "namierzenie" przeciwnika, co pozwala na późniejszą likwidację jego sieci kontaktów, kończąc na rozwiązaniach drastycznych i ostatecznych – nasłaniu na niego ochrony, płatnych zabójców czy po prostu zbombardowaniu okolicy, w której ukrywa się intruz, za pomocą broni termojądrowej... W końcu na co komu poznać nasze najbrudniejsze sekrety, skoro nie przeżyje, by komukolwiek o nich opowiedzieć?

Jak widać, obie strony teoretycznie mają ogromne możliwości, aby zaszkodzić sobie nawzajem, w praktyce jednak, jak w każdej grze karcianej, dostępność tych możliwości oddana jest we władzę czynnika losowego i obie strony muszą niejednokrotnie pracować na tym, co mają do dyspozycji. To wszystko sprawia, że jednym z najistotniejszych elementów Netrunnera jest blef – zarówno zabezpieczenia, jakie wystawia na stół operator, jak i rzeczy, które chroni na swoich serwerach, są jawne tylko dla niego. Aby się dowiedzieć, jakie karty zostały zagrane, Runner musi zaatakować, ale co jeśli całość okaże się pułapką? A jeśli to nie jest pułapka, a decydujące o wyniku rozgrywki punkty? Uderzyć, czy poczekać jeszcze trochę? Dobry bajer, strategia i zdolność znajdowania rozwiązań sytuacji pozornie bez wyjścia – oto trzy najważniejsze składowe tej gry.

Tutaj, dla odmiany, kilka z wielu narzędzi Runnera. Źródło - fantasyflightgames.com
Do dyspozycji graczy oddano cztery Korporacje oraz trzy frakcje Runnerów, z których każda ma swoje charakterystyczne cechy, sprawiające, że gra się nimi zupełnie w inny sposób niż pozostałymi. Na przykład japońska korporacja biotechnologiczna Jinteki wiedzie prym, jeśli chodzi o pułapki oraz programy defensywne, które nie tyle powstrzymują, co wyrządzają poważne szkody włamywaczowi, podczas gdy NBN, światowa agencja informacyjno-rozrywkowa i właściciel większości mass mediów na całym globie, może i nie jest w stanie sama z siebie zrobić oponentowi poważnej krzywdy – ale dzięki dostępowi do najbardziej zaawansowanych technik zbierania informacji może namierzyć go praktycznie bez trudu, by odciąć go od kontaktów i zasobów, wyczyścić mu konto bankowe czy anulować kartę stałego bywalca w ulubionym klubie, a potem wykorzystać te wszystkie informacje, by zdobywać swoje punkty jeszcze szybciej. Również trzy frakcje Runnerów niemal całkowicie różnią się stylem gry – Anarchiści (Anarchs) są specjalistami w krzyżowaniu planów Korporacji poprzez sabotowanie ich działań i całkowitą demolkę sieciowej infrastruktury, Kryminaliści (Criminals) najlepiej radzą sobie ze znajdowaniem luk w z pozoru niemożliwych do przejścia zaporach i wykorzystywaniu słabości każdego oponenta przeciwko niemu, zaś Kształcerze (co za tłumaczenie... w oryginale Shapers) dysponują najpotężniejszymi programami, dzięki czemu mogą forsować najgrubsze bariery bez najmniejszego wysiłku. Dodajmy jeszcze, że talie dają się z łatwością modyfikować i łączyć – nic więc nie stoi na przeszkodzie, aby Konsorcjum Weyland korzystało z systemów namierzania NBN do sterowania swoimi pociskami, zaś Anarchista włamywał się tak dobrze jak jego wyjęty spod prawa kolega! Wszystko to sprawia, że nawet zestaw podstawowy oferuje ogromne możliwości bardzo zróżnicowanej i ciekawej rozgrywki, a siadając do stołu z obcym graczem nigdy tak naprawdę nie wiemy do końca, czego się po nim spodziewać. A to olbrzymi plus.

LCG w tytule gry to skrót od "Living Card Game" – żyjąca gra karciana. Oznacza to, że Netrunner jest cały czas rozwijany. Średnio raz na dwa miesiące pojawia się kolejny dodatek – tzw. Data Pack - wprowadzający kilka nowych kart oraz w niebezpośredni sposób opisujący nowe wydarzenia w świecie gry. Data Packi pogrupowane są w tzw. Cykle, z których każdy składa się z sześciu takich niewielkich aktualizacji, zaś pomiędzy poszczególnymi Cyklami pojawiają się większe dodatki, zwykle rozwijające możliwości jednej wybranej Korporacji i jednej frakcji Runnerów. I tutaj pojawia się moje jedyne zastrzeżenie – o ile świetnym rozwiązaniem jest to, że w przeciwieństwie do większości kolekcjonerskich gier karcianych karty, jakie dostajemy po zakupie dodatku nie są losowe (otrzymujemy trzy kopie każdej z kart w danym dodatku), o tyle autorzy kolejnych odsłon w procesie balansowania rozgrywki wychodzą z założenia, że każdy gracz ma dostęp do każdej z opublikowanych kart – co stwarza pewną dysproporcję sił, gdy stają naprzeciwko siebie ktoś, kto gra tylko zestawem podstawowym i ktoś, kto zbiera dodatki już od pewnego czasu. W większości przypadków jednak mimo tych różnic szanse pozostają względnie wyrównane i naprawdę rzadko zdarza się, że ktoś odnosi miażdżące zwycięstwo tylko dlatego, że dysponował lepszymi kartami – co jest istną bolączką wielu innych kolekcjonerskich karcianek.

Jednak tym, co najbardziej urzekło mnie w Netrunnerze jest nie mnogość rozwiązań strategicznych (choć to też!), nie element blefu i przewidywania działań oponenta (choć to też), nawet nie to, jak wielka różnorodność pojawia się na etapie budowania talii (choć to też...) - Android: Netrunner jest przede wszystkim niebywale atrakcyjną pozycją dla kogoś, kto ceni sobie ten futurystyczny, cyberpunkowy klimat. Ilustracje i dopiski na kartach, przejawiające się w nich bogactwo koncepcji, motywów i toposów, zarówno tych klasycznych dla konwencji, ponadczasowych, jak i zupełnie świeżych i nowatorskich – to wszystko pozwala jak w żadnej innej grze tego typu wczuć się w rolę i zatopić w tym ponurym, zdemoralizowanym świecie, w którym ludzkie życie stało się tak żałośnie mało warte, od kiedy wynaleźliśmy maszyny, które potrafią je naśladować – wejść w skórę samotnego hackera, który samotnie staje do z góry przegranej walki z wielomilionową organizacją lub wręcz przeciwnie – poczuć się jak ktoś, kto zarządza niewyobrażalnym kapitałem i jednym ruchem ręki może zdmuchnąć tego straceńca jak pyłek z ramienia. Netrunner jest nie tylko świetnie zaprojektowaną grą – dla fanów gatunku jest ładunkiem przeżyć, o których marzyliśmy, oglądając Matriksa czy czytając powieści Gibsona.

Nie wiem, czy potrafię ułożyć w głowie lepszą rekomendację.

Dane ogólne:
Tytuł: Android: Netrunner Core Set
Czas rozgrywki: 30-60 minut
Liczba graczy: 2
Wiek: 14+
Producent: Fantasy Flight Games
Polski dystrybutor: Galakta


Przy okazji! Interesując się Netrunnerem, lepiej wybrać edycję oryginalną, anglojęzyczną – Galakta zaprzestała wydawania spolonizowanych dodatków wraz z końcem pierwszego Cyklu... A obecnie trwa piąty. Powinienem także ostrzec: Netrunner uzależnia jak diabli.

Można też zagrać po sieci, na Jinteki.net. Tamtejsza społeczność jest bardzo miła, choć tam lepiej siadać do gry znając przynajmniej podstawy.

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Daj znać, że widzisz ten post - zostaw komentarz albo "lajka"! (: