
Wieczór zastaje mnie w Wyldside –
klub może i nie cieszy się najlepszą reputacją, ale dokładnie to
mi odpowiada. Idealne miejsce, by pozbierać rozsypane myśli.
Wypijam dwa piwa, kończę paczkę fajek, trochę tańczę i prawie
daję się wciągnąć w bójkę, a kiedy wracam do domu, moje
ostatnie dzieło właśnie kończy się kompilować.
Przygotowania trwają długo –
prawie za długo, niewiele brakuje, by świt zastał mnie przed
monitorem. Mam mało czasu, zanim pierwsza zmiana obsadzi biura, a
systemy zostaną postawione w pełną gotowość. Na szczęście kryję w rękawie jeszcze parę sztuczek -
kwadrans później znowu siadam
w fotelu, podłączony pod kroplówkę. Wenflon sączy do moich żył
porcję stymulantów, która zabiłaby kogoś, kto nie jest mną. Ale
mi da kopa, którego właśnie teraz potrzebuję.
Podłączam
się.
Wokół liście-wielokąty fruną z wektorowych drzew, gdy
chmura pikseli przede mną materializuje się w trójwymiarowy
wizerunek samuraja w tradycyjnej zbroi. Widząc mnie, sięga po
katanę – lśniące krwistą czerwienią ostrze drga i buczy, a ja
czuję, jak moje wnętrzności rezonują do tych drgań. Aktywuję
Mimika, który ukrywa mnie pod jedną z setek białych masek.
Wojownik wrzeszczy i wymachuje mieczem, rozbijając je jedna po
drugiej, podczas gdy ja przemykam niezauważony – dalej, wgłąb
serwera.
Wiem, co nastąpi za chwilę. Czuję, jak ziemia drży,
kiedy wytryskują z niej grube, cierniste łodygi. Łączą się i
przeplatają, tworząc ścianę, która zagradza mi drogę. Czuję,
jak kolce ranią moje stopy i dłonie. Koroder - teraz!
Oślepiający błysk - to program
wypala dziurę w murze zdrewniałych badyli. Nie zastanawiając się,
wskakuję do środka. Widzę, jak las wokół mnie rozmywa się i
znika pośród fal białego szumu. Czuję, jak krew uderza mi do
głowy, a powieki opadają bezwiednie. Enigma! Mają Enigmę!
Biorę głęboki wdech i resztką
sił zmuszam się do zachowania przytomności – stymy pomagają.
Kolej na Pasożyta.
Drobny wirus nie robi niczego sam z
siebie – kiedy jednak rozpoczyna się atak DDoS, który usypia
czujność Enigmy, mały oportunista uderza dokładnie tam, gdzie nie
może się obronić: jest zbyt zajęta odpieraniem przypadkowych
pakietów, kiedy jej kod zostaje zastąpiony przez ciągi
pozbawionych sensu znaków. Ostatni program defensywny rozpada się
na moich oczach, a droga do wnętrza serwera staje otworem.
Wyciągam dłoń ku kuli srebrzystego światła – i nagle widzę wszystko.
Wyciągam dłoń ku kuli srebrzystego światła – i nagle widzę wszystko.
Ciemne, podziemne laboratorium. Ogromne szklane słoje,
unoszące się w nich ciała. Klony?
Widzę, jak otwierają oczy. Jeden
po drugim, jak za koleją. Wpatrują się we mnie. Ich oczy lśnią.
A ja czuję, jak pod ich spojrzeniem moje żyły rozpalają się do
białości. To pułapka!
Wyrywam wtyczkę ze skroni w samą porę,
by poczuć, jak krew płynie mi z uszu i z nosa.
Umieram niecałą minutę później,
kiedy oszalałe od stymów serce w końcu staje, a dzieła
zniszczenia dopełnia rozległy wylew.
Powyższy tekst
chyba najlepiej ilustruje, o co właściwie chodzi w omawianej dziś
przeze mnie planszówce. Ale po kolei!
![]() |
Pudełko z grą - niepozornych rozmiarów, ale graficznie kapitalne. Źródło: rebel.pl |
Android: Netrunner
LCG jest niesymetryczną grą karcianą przeznaczoną dla dwóch
osób, osadzoną w odległej, dystopijnej przyszłości, w której
światem rządzą wielkie koncerny i korporacje. Dlaczego
niesymetryczną? Ponieważ gracze przyjmują dwie różne od siebie
role i grają na zupełnie róznych zasadach. To jak dwie gry w
jednej: jeden z graczy wciela się w operatora sieciowego systemu
zabezpieczeń należącego do jednej z korporacji – zakłada
serwery, umieszcza na nich ważne dla spółki projekty i doprowadza
do ich sfinalizowania, a także zabezpiecza je za pomocą LODów
(oryg. ICE – Intrusion Countermeasure Electronics). Drugi zaś –
tytułowy Netrunner – wyposażony w różnego rodzaju
oprogramowanie, osprzęt i zasoby usiłuje te serwery sforsować, aby
wykraść zgromadzone na nich dane. Każdy z tych projektów (zwanych
w języku gry Agendami) ma określoną wartość punktową oraz
wymagania, które musi spełnić administrator, aby je wykonać – i
w ten sposób otrzymać punkty. Jeśli natomiast Runnerowi uda się
włamać na serwer i przechwycić dane zanim zostaną "zapunktowane",
Korpo zostaje z niczym, a punkty zgarnia intruz. Gra toczy się do
momentu, w którym jeden z graczy zgromadzi w jednej chwili siedem
lub więcej punktów... Lub kiedy spełnione zostaną inne warunki. A
jakie to warunki?
![]() |
Niektóre z kart, które ma do dyspozycji Korpo. Źródło - fantasyflightgames.com |
Rola operatora
sprowadza się bowiem nie tylko do obstawiania się zabezpieczeniami
i trzymania kciuków, żeby Runner nie wdarł się do środka. Prawda
jest taka, że arsenał, którym ten dysponuje sprawia, że
sforsowanie najlepszych zabezpieczeń jest ledwie kwestią czasu.
Korporacja dysponuje jednak całą masą sposobów, by dodatkowo
uprzykrzyć (albo, bądźmy szczerzy, po prostu zakończyć) życie
każdego, kto zechce jej zaszkodzić – począwszy od zastawiania
pułapek, które udają ważne dane, a w istocie okazują się
śmiertelnie niebezpiecznymi dla włamywaczy zagrożeniami, poprzez
karty umożliwiające "namierzenie" przeciwnika, co pozwala
na późniejszą likwidację jego sieci kontaktów, kończąc na
rozwiązaniach drastycznych i ostatecznych – nasłaniu na niego
ochrony, płatnych zabójców czy po prostu zbombardowaniu okolicy, w
której ukrywa się intruz, za pomocą broni termojądrowej... W
końcu na co komu poznać nasze najbrudniejsze sekrety, skoro nie
przeżyje, by komukolwiek o nich opowiedzieć?
Jak widać, obie
strony teoretycznie mają ogromne możliwości, aby zaszkodzić sobie
nawzajem, w praktyce jednak, jak w każdej grze karcianej, dostępność
tych możliwości oddana jest we władzę czynnika losowego i obie
strony muszą niejednokrotnie pracować na tym, co mają do
dyspozycji. To wszystko sprawia, że jednym z najistotniejszych
elementów Netrunnera jest blef – zarówno zabezpieczenia, jakie
wystawia na stół operator, jak i rzeczy, które chroni na swoich
serwerach, są jawne tylko dla niego. Aby się dowiedzieć, jakie
karty zostały zagrane, Runner musi zaatakować, ale co jeśli całość
okaże się pułapką? A jeśli to nie jest pułapka, a decydujące o
wyniku rozgrywki punkty? Uderzyć, czy poczekać jeszcze trochę?
Dobry bajer, strategia i zdolność znajdowania rozwiązań sytuacji
pozornie bez wyjścia – oto trzy najważniejsze składowe tej gry.
![]() |
Tutaj, dla odmiany, kilka z wielu narzędzi Runnera. Źródło - fantasyflightgames.com |
Do dyspozycji
graczy oddano cztery Korporacje oraz trzy frakcje Runnerów, z
których każda ma swoje charakterystyczne cechy, sprawiające, że
gra się nimi zupełnie w inny sposób niż pozostałymi. Na przykład
japońska korporacja biotechnologiczna Jinteki wiedzie prym, jeśli
chodzi o pułapki oraz programy defensywne, które nie tyle
powstrzymują, co wyrządzają poważne szkody włamywaczowi, podczas
gdy NBN, światowa agencja informacyjno-rozrywkowa i właściciel
większości mass mediów na całym globie, może i nie jest w stanie
sama z siebie zrobić oponentowi poważnej krzywdy – ale dzięki
dostępowi do najbardziej zaawansowanych technik zbierania informacji
może namierzyć go praktycznie bez trudu, by odciąć go od
kontaktów i zasobów, wyczyścić mu konto bankowe czy anulować
kartę stałego bywalca w ulubionym klubie, a potem wykorzystać te
wszystkie informacje, by zdobywać swoje punkty jeszcze szybciej.
Również trzy frakcje Runnerów niemal całkowicie różnią się
stylem gry – Anarchiści (Anarchs) są specjalistami w krzyżowaniu
planów Korporacji poprzez sabotowanie ich działań i całkowitą
demolkę sieciowej infrastruktury, Kryminaliści (Criminals)
najlepiej radzą sobie ze znajdowaniem luk w z pozoru niemożliwych
do przejścia zaporach i wykorzystywaniu słabości każdego oponenta
przeciwko niemu, zaś Kształcerze (co za tłumaczenie... w oryginale
Shapers) dysponują najpotężniejszymi programami, dzięki czemu
mogą forsować najgrubsze bariery bez najmniejszego wysiłku.
Dodajmy jeszcze, że talie dają się z łatwością modyfikować i
łączyć – nic więc nie stoi na przeszkodzie, aby Konsorcjum
Weyland korzystało z systemów namierzania NBN do sterowania swoimi
pociskami, zaś Anarchista włamywał się tak dobrze jak jego wyjęty
spod prawa kolega! Wszystko to sprawia, że nawet zestaw podstawowy
oferuje ogromne możliwości bardzo zróżnicowanej i ciekawej
rozgrywki, a siadając do stołu z obcym graczem nigdy tak naprawdę
nie wiemy do końca, czego się po nim spodziewać. A to olbrzymi
plus.
LCG w tytule gry to
skrót od "Living Card Game" – żyjąca gra karciana.
Oznacza to, że Netrunner jest cały czas rozwijany. Średnio raz na
dwa miesiące pojawia się kolejny dodatek – tzw. Data Pack -
wprowadzający kilka nowych kart oraz w niebezpośredni sposób
opisujący nowe wydarzenia w świecie gry. Data Packi pogrupowane są
w tzw. Cykle, z których każdy składa się z sześciu takich
niewielkich aktualizacji, zaś pomiędzy poszczególnymi Cyklami
pojawiają się większe dodatki, zwykle rozwijające możliwości
jednej wybranej Korporacji i jednej frakcji Runnerów. I tutaj
pojawia się moje jedyne zastrzeżenie – o ile świetnym
rozwiązaniem jest to, że w przeciwieństwie do większości
kolekcjonerskich gier karcianych karty, jakie dostajemy po zakupie
dodatku nie są losowe (otrzymujemy trzy kopie każdej z kart w danym
dodatku), o tyle autorzy kolejnych odsłon w procesie balansowania
rozgrywki wychodzą z założenia, że każdy gracz ma dostęp do
każdej z opublikowanych kart – co stwarza pewną dysproporcję
sił, gdy stają naprzeciwko siebie ktoś, kto gra tylko zestawem
podstawowym i ktoś, kto zbiera dodatki już od pewnego czasu. W
większości przypadków jednak mimo tych różnic szanse pozostają
względnie wyrównane i naprawdę rzadko zdarza się, że ktoś
odnosi miażdżące zwycięstwo tylko dlatego, że dysponował
lepszymi kartami – co jest istną bolączką wielu innych
kolekcjonerskich karcianek.
Jednak tym, co
najbardziej urzekło mnie w Netrunnerze jest nie mnogość rozwiązań
strategicznych (choć to też!), nie element blefu i przewidywania
działań oponenta (choć to też), nawet nie to, jak wielka
różnorodność pojawia się na etapie budowania talii (choć to
też...) - Android: Netrunner jest przede wszystkim niebywale
atrakcyjną pozycją dla kogoś, kto ceni sobie ten futurystyczny,
cyberpunkowy klimat. Ilustracje i dopiski na kartach, przejawiające
się w nich bogactwo koncepcji, motywów i toposów, zarówno tych
klasycznych dla konwencji, ponadczasowych, jak i zupełnie świeżych
i nowatorskich – to wszystko pozwala jak w żadnej innej grze tego
typu wczuć się w rolę i zatopić w tym ponurym, zdemoralizowanym
świecie, w którym ludzkie życie stało się tak żałośnie mało
warte, od kiedy wynaleźliśmy maszyny, które potrafią je
naśladować – wejść w skórę samotnego hackera, który samotnie
staje do z góry przegranej walki z wielomilionową organizacją lub
wręcz przeciwnie – poczuć się jak ktoś, kto zarządza
niewyobrażalnym kapitałem i jednym ruchem ręki może zdmuchnąć
tego straceńca jak pyłek z ramienia. Netrunner jest nie tylko
świetnie zaprojektowaną grą – dla fanów gatunku jest ładunkiem
przeżyć, o których marzyliśmy, oglądając Matriksa czy czytając
powieści Gibsona.
Nie wiem, czy
potrafię ułożyć w głowie lepszą rekomendację.
Dane
ogólne:
Tytuł: Android: Netrunner Core Set
Czas rozgrywki:
30-60 minut
Liczba graczy: 2
Wiek:
14+
Producent: Fantasy Flight Games
Polski dystrybutor: Galakta
Przy okazji! Interesując się
Netrunnerem, lepiej wybrać edycję oryginalną, anglojęzyczną –
Galakta zaprzestała wydawania spolonizowanych dodatków wraz z
końcem pierwszego Cyklu... A obecnie trwa piąty. Powinienem także
ostrzec: Netrunner uzależnia jak diabli.
Można też zagrać po sieci, na
Jinteki.net. Tamtejsza społeczność jest bardzo miła, choć tam
lepiej siadać do gry znając przynajmniej podstawy.
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Daj znać, że widzisz ten post - zostaw komentarz albo "lajka"! (: