czwartek, 25 lutego 2016

Okiem laika:"Najtwardsi z twardych" Huberta Meyera

Całkiem sporo trafia do mnie ostatnio publikacji historycznych, a zwłaszcza tych, które traktują o drugiej wojnie światowej. Z jednej strony może cieszyć rosnące, wydawałoby się, zainteresowanie tą tematyką, z drugiej, jakość niektórych pozycji, mimo wszystko, pozostawia wiele do życzenia. Taka sytuacja ma miejsce głównie w przypadku tłumaczeń zagranicznych, a spowodowana jest zazwyczaj brakiem korekty – również, niestety, merytorycznej. Zwiększające się zainteresowanie tematyką daje jednak nadzieję na poprawę tej sytuacji. Tymczasem, do czytelników trafiają coraz to nowe i ciekawsze tematycznie pozycje, traktujące nie tylko o polskich zmaganiach na froncie. Książką, która trafiła do mnie ostatnio, jest druga część historii 12. Dywizji Pancernej SS Hitlerjugend: „Najtwardsi z twardych” Huberta Meyera.


Formacja Hitlerjugend znana jest w powszechnej świadomości jako armia dziecięca; oficjalnie jej początki datuje się na rok 1922, kiedy to rekrutowano do niej chłopców powyżej lat 14. Później utworzono również osobną grupę, obejmującą dzieci młodsze, bo w przedziale wiekowym 10-14 lat. Do Hitlerjugend mogły należeć też dziewczynki – charakter tej kadry był jednak zupełnie odmienny. Szybko też okazało się, że udział w formacji jest obowiązkowy, a wręcz przewidziane są kary za niedopuszczenie dziecka do służby. Książka „Najtwardsi z twardych” obejmuje okres działalności grup młodzieży niemieckiej w trakcie drugiej wojny światowej: od bitwy o Cean w 1944 roku, operacje Goodwood, Totalize i Tractable, bitwy między rzekami Touques i Sekwaną, aż do odwrotu z Południowej Francji i powrotu do Rzeszy. 

Wydarzenia w książce ułożone są chronologicznie i dają czytelnikowi wgląd w bardzo niewielką część historii formacji, obejmując tylko część roku 1944, czyli walki w Normandii. Całość opatrzona została przedmową autora, z której dowiemy się, co skłoniło go do poświęcenia się badaniom tej akurat jednostki. Trzeba przyznać, że zaangażowanie Meyera w powstanie dwutomowej opowieści o dzieciach Rzeszy jest godne podziwu: kilkanaście lat badań nad powstałymi już publikacjami, źródłami i relacjami, próby nawiązania kontaktu z weteranami rzeczonych bitew, byłymi członkami Hitlerjugend oraz innymi znawcami. Taka ilość pracy powinna skutkować powstaniem dzieła kompletnego, złożonego i dającego czytelnikowi solidną porcję wiedzy na zadany temat. Gorzej jednak z formą, w jakiej postanowiono je przekazać.

Parę słów, jakie autor postanowił zawrzeć na wstępie to właściwie najłatwiej strawna część książki. Już pierwszy rozdział wita nas tabelami i sucho podanymi informacjami, które po prostu straszą. Rozumiem, że są one konieczne, by czytelnik posiadał komplet danych podczas czytania, problem polega jednak na tym, że można było je rozmieścić nieco mądrzej: zgrupować wszelakie dane „techniczne” w jedno miejsce, do którego zaglądałoby się w razie potrzeby, mogąc spokojnie skupić się na opowiadanej historii. Można też było zachować wszelakie zasady umieszczania tego typu obiektów w tekście: numerację, podpisy, odnośniki do źródeł…  tego brakuje. Właśnie, źródła. W książce zastosowano wykaz odnośników, umieszczany na bieżąco w stopce każdej strony, darowując sobie zupełnie tworzenie bibliografii, co jest, z mojego punktu widzenia, nie tylko mało wygodne i czytelne, ale też kompletnie absurdalne – książka historyczna bez bibliografii! Ponadto, w poszukiwaniu powiązanych publikacji nie zamierzam wertować książki kilkakrotnie, by znaleźć konkretny przypis. Po prostu nie. Do zastrzeżeń natury technicznej dorzucę jeszcze mały zgrzyt, który odczuwa się, gdy tylko spojrzy się na okładkę: „Najtwardsi z twardych, tom 2”. Gdzie jest pierwszy? Nie istnieje. Tomem pierwszym serii jest „Najwierniejsi z wiernych”, bo też i oba te tytuły właściwymi tytułami książek nie są, jest nim „Historia 12. Dywizji Pancernej SS Hitlerjugend”. Dlaczego więc został on umieszczony na okładce mniejszą czcionką, o kolorze niemal zlewającym się z tłem, pod większym i lepiej widocznym podtytułem? To wyjątkowo mylący zabieg, z punktu widzenia czytelnika zupełnie niezrozumiały. 

Podsumowując, mam spore wątpliwości, do jakiego czytelnika skierowana jest ta publikacja. Znawcy tematu mogą mieć problem przy czytaniu jej z powodu wyraźnie entuzjastycznego stosunku autora do opisywanej formacji – czy naprawdę było się czym zachwycać? – która rodzi lekkie wątpliwości co do kompletności zawartych w książce informacji. Z kolei amatora odstraszy jej kompozycja. Ciekawym elementem są cytowane relacje uczestników tych walk, jednak jest ich niewiele, i wgląd dają raczej w kwestie taktyczne, z punktu widzenia kogoś wyżej postawionego, niż samych walczących, szeregowych młodzików. Dla mnie, „Najtwardsi z twardych” są pozycją mocno niedopracowaną, w której brakuje obiektywnego, niezaangażowanego spojrzenia na temat, a takiej książki nie mogę ocenić wysoko.

Za książkę dziękuję wydawnictwu Oskar.
Recenzja napisana dla portalu Sztukater.

Dane ogólne:
Tytuł oryginału: The 12th SS. The History Of The Hitler Youth Panzer Division
Autor: Hubert Meyer
Wydawnictwo: Oskar
Rok wydania: 2015
Liczba stron: 363

7 komentarzy:

  1. To raczej lektura nie dla mnie. Nie będę jej szukać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Historycy wojskowości w sumie mogliby zajrzeć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skonsultowałam rzecz z jednym, był zniesmaczony treścią tej książki. Powiedział, że temat Hitlerjugend jest po prostu teraz modny, i nie zawsze podchodzi się do niego we właściwy sposób. Tutaj było po prostu pokazane w superlatywach coś, co wcale "fajne" nie było.

      Usuń
  3. Szkoda, bo rzetelna książka historyczna na temat byłaby pewnie lekturą fascynującą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrą pozycją w związku z tematem jest "Polska 1. Dywizja Pancerna w Normandii" Jacka Kutznera i Juliusza S. Tyma, co prawda z nieco innego punktu widzenia, jednak zdecydowanie lepiej przyswajalna i pisana bardziej obiektywnie.

      Usuń
    2. Stereotypy... Niestety książka jest bardzo dobra i jak najbardziej pokrywa się z prawdą.Polaczki jak zwykle bedą zarzucać kłamsto jak w przypadku książki "Tygrysy w Błocie" i innych publikacji, polskie formacje zbrojne też swoje nabroiły, miedzy innymi we Francji:)

      Usuń
    3. To bardzo tendencyjna wypowiedź. Nigdzie nie napisałam, że publikacja zawiera nieprawdę, proszę czytać ze zrozumieniem.
      Nie przekonuje mnie usprawiedliwianie jednych tym, że inni też coś źle zrobili. No i będę oceniać sposób pisania o Polakach, gdy książkę o nich dostanę do rąk, ta o nich nie jest.

      Usuń

Daj znać, że widzisz ten post - zostaw komentarz albo "lajka"! (: