piątek, 1 stycznia 2016

More Books! #10 Grudzień 2015 -Styczeń 2016; koniec, początek, podziękowania.

   Co może być lepszego na dobry początek nowego roku, niż pochwalenie się zdobyczami książkowymi? Jaki pierwszy dzień, taki cały rok, więc niech to sprawi, że w całym nadchodzącym roku nie braknie nam czytania. Postanowiłam też zrezygnować z podsumowania rocznego, chociaż pewnie byłoby o czym pisać, bo rok 2015 to cały rozwój bloga od zera niemal do stanu obecnego, a więc: pierwsze poważne recenzje, pisane regularnie, współprace i osiągnięcia. Wolę jednak nie traktować tego jak zamknięty etap, jako że wiele jeszcze zostało do nauki i rozwinięcia. Po prostu pracujemy nad sobą dalej, a niedługo już nastąpią tu poważne zmiany. O tym jednak dopiero, gdy pomysł zostanie dograny w 100%. Zgodnie z tym, podsumowanie pierwszego etapu życia bloga powinno zostać wykonane, kiedy on się zakończy (;

   Ale wróćmy do tematu - stosik! W tym miesiącu przyszedł wraz z lekkim (może nawet większym, staram się unikać tematu) poczuciem winy, że byłabym w totalnie lepszej sytuacji finansowej, gdyby nie... No ale. Mikołaj. Święta. Prezenty. Jakoś tak wyszło ;D Wspomnę też, że wyjątkowo nie ma tu egzemplarzy recenzenckich - z jednym wyjątkiem.

A wyszło tak:


   Jak widać, w grudniu postawiliśmy na objętość zamiast ilości. Ilość już przyszła sama z siebie. Zaczynając od lewej górnej części:


1. "Łotrzyki", czyli antologia opowiadań z Georgem R.R. Martinem na czele, wydana przez Zysk i S-ka. Przecudowne tomisko, którego zakup chodził za mną od czasu, gdy toto zostało zapowiedziane i pokazało się w księgarniach. A ileż razy chodziłam to chociaż potrzymać w rękach... i wreszcie mam własny egzemplarz. To w ramach prezentu pod choinkę. Od siebie samej. W końcu jak można nie kochać łotrzyków?... 
2,3. "Sześć światów Hain" Ursuli K. LeGuin, popełnione przez Prószyński i S-ka. A pod spodem, tej samej autorki i z tej samej stajni, "Ziemiomorze". Co do tego drugiego, wzbraniałam się długo przed zakupem, wolałam mieć serię w starszym wydaniu, z podziałem na tomy. Niestety, nie udał mi sie zakup, więc w końcu o zakupie przesądziła decyzja Milczka, który był ciekaw, o czym też jest tak głośno w tym przypadku. A że byliśmy w drodze, w biegu, autobus spóźnił się poł godziny, i jakąś czarną magią stało się nam również "Sześć światów Hain", przez co w drogę udaliśmy się ciężsi o dwa spore tomiska. Mam nadzieję, że następny spóźniający się transport zdarzy się chociaż po wypłacie.

W części drugiej pozwolę sobie zacząć już od dołu.
4,5,6. Trzy pierwsze tomy cyklu "Mroczna Wieża" Stephena Kinga, czyli "Roland", "Powołanie trójki" i "Ziemie jałowe", wydane w tak urokliwych okładkach przez wydawnictwo Albatros. W tym cyklu zakochany jest Milczek, który już od dłuższego czasu polecał mi całość do przeczytania, jednocześnie wzbraniając się przed zakupem nowego, tegorocznego wydania. Powodem takiego stanu rzeczy jest 7 tom w starej okładce leżący na półkach. Starsze wydanie jednak nie jest tak łatwe do zdobycia, a jeśli już, to w paczkach, których zakup niestety na razie przekracza nasze możliwości, postanowiłam więc w końcu podjąć męską decyzję i kupiłam dwa pierwsze tomy... po kryjomu. Po czym ugiął się i Milczek, dokonując zakupu części trzeciej. A potem oboje zachwycaliśmy się tym, jak jednak ładnie wyglądają te książki w odświeżonej odsłonie. Mi najbardziej przypadła do gustu okładka "Rolanda" - te rewolwery ułożone w wieżę. Cudo. Miał się pojawić i tom czwarty, tu jednak zadziałał złośliwy los, zostawiając we wszystkich przeszukiwanych księgarniach jedynie trzeci i piąty. A więc pech - i poczekamy.
Urokliwy obrazek, prawda? Okładka pochodzi
ze strony wydawnictwa Albartos.

7. "Nomen Omen" Marty Kisiel, wydany przez Uroboros(a). Czytałam "Dożywocie" tej autorki (recenzja TUTAJ), które jest tak ciepłą i zabawną opowieścią z dziwnymi bohaterami, że pozostanie ze mną na długo. "Nomen Omen" zbiera również dobre recenzje i oceny, dlatego zgarnęłam je gdy tylko trafiła się okazja - w małym antykwariacie, którego istnienie odkryliśmy niedawno, a ktory, jak się okazało, mieści się tuż obok miejsca, w którym mieszkamy, Najchętniej już zaczęłabym to małe, słodko-upiorne cudo czytać.

8,9. Dwie pozycje wydawnictwa Bellona, zgarnięcie z Auchanowego kosza wyprzedażowego po niecałe 5 zł za sztukę, czyli "Polki na tronach Europy" i "Miłości polskich królowych i księżniczek", obie napisane przez znaną mi już i lubianą autorkę Iwonę Kienzler. Raczej niemal na pewno pokuszę się o zdobycie całej serii, jako że wydają się interesującym, lekkim źródłem wiedzy niekoniecznie poważnej, a poza tym, cieszą oko oprawą.

   No i okazało się, że jednej rzeczy udało się nie zapałać na zdjęcia, jakimś dziwnym sposobem, jako się wciąż leży gdzieś pod ręką. Mowa o "Exclamat!ion", kolejnym z komiksów od wydawnictwa Sol Invictus Komiks, którego recenzja pojawi sie już wkrótce. Tym razem nie jest on częścią żadnej serii bądź większej całości, a po prostu krótką, zamkniętą (a może?...) historią. Pozwoliłam sobie zapożyczyć zdjęcie ze strony wydawnictwa, jako że w wieczornym półmroku mój aparat może pokazać najwyżej czarną plamę na brązowej plamie.

I to by było na tyle w kwestii nowości. Muszę przyznać, że na wspomniany wyżej stos bardzo miło mi się spogląda nadal, tak, że chyba trochę w ten sposób poleży, zanim go z powrotem poustawiam na półki...

***

Wypadałoby jeszcze dodać jedną część do tego postu, a mianowice: podziękowania. A więc:

Dziękuję wydawnictwu Genius Creations za to, że przez większość tego roku mogłam prowadzić z nimi bardzo udaną i miłą współpracę, która może się tylko w dalszym ciągu rozwijać. W szczegolności chcę podziękować własnie im, ponieważ za ich sprawą mogłam spróbowac się w zupełnie nowej roli: jurora w konkursie na opowiadanie (nic to, że teraz zatonęłam w tekstach! Jest super! *znika w powodzi literek*). Jeszcze raz więc dzięki całej załodze, Marcinowi Dobkowskiemu za całokształt, Dawidowi 'Fenrirowi' Wiktorskiemu, dzięki któremu nasza współpraca mogła się rozpocząć i trwać w tak dobrej formie, oraz Autorom, dzięki którym ciągle mam co czytać (;

Dziękuję załodze wydawnictwa Sol Invictus Komiks, a w szczególności Dariuszowi Krabowemu Stańczykowi oraz Aaronowi Welmanowi za zaufanie i ciągłą współpracę, wspaniały kontakt i możliwość sprawdzenia się na nowym dla mnie, komiksowym polu. I jeszcze dzięki za Lisa, Wam, panowie, i wszystim zaangażowanym w jego powstanie, bo to kawał dobrej roboty.

Dziękuję wudawnictwu Drageus Publishing House, a w szczególności panu Łukaszowi Mitanowi za miłą wspołpracę i książki, które szczególnie przypadły mi do gustu; za wzorowy kontakt, konkretne podejście do współpracy i przykładną rzetelność informacji.

Dziękuję wydawnictwu MadMoth Publishing za ciepłe przyjęcie i początek, mam nadzieję, dłuższej współpracy; życzę Wam również powodzenia w dalszym rozwoju i więcej tak świetnych książek jak "Król Wron".

Dziękuję Maćkowi Jakubskiemu za możliwośc objęcia patronatem jego książki "Kolekcja Pośmiertnych Portretów" - oby wszystkie plany udało się zrealizować na 200%!

Na koniec, dziękuję wszystkim autorom, z którymi udało mi się nawiązań kontakt, za to, co robią, z życzeniami, by wena Was nie opuszczała i czytelników było jak najwięcej (;

Dziękuję!

1 komentarz:

  1. Gratuluję wyników i sukcesów, a do tego życzę, aby rok 2016 był jeszcze lepszy! :)

    OdpowiedzUsuń

Daj znać, że widzisz ten post - zostaw komentarz albo "lajka"! (: