
„Próbę charakteru” rozpoczyna scena ucieczki – osoby, które
czytały wiedzą, a reszcie podpowiem, że Lisek ucieka przed Strażnikiem,
zdecydowanym spuścić mu srogi łomot. Przy okazji tego starcia ucierpiało sporo
niewinnych osób, w tym znajoma Gabriela, Zuza, którą zdążył on jeszcze
uratować, podnosząc samochód, który przygniótł pannie nogę. Gabryś z trudem
dociera do domu, czuje się tragicznie, jest przerażony i skrajnie zmęczony,
więc po prostu pada na łóżko i śpi przez dwa dni. W tym czasie pojawiają się
nowi bohaterowie: dwójka policjantów, którzy wpadają na trop jednego z panów,
którym najpewniej jest Strażnik.
Akcji w tej części jest niewiele, końcowa scena ucieczki
jest króciutka i następuje po niej moment niżu psychicznego i fizycznego Lisa,
którego możemy obserwować w zupełnie innym, nie-bohaterskim ujęciu. Trudno nie
docenić tej jego cechy, i wspomniałam już o tym wcześniej, niemniej jednak
uważam rzecz za wartą podkreślenia: Gabriel jest po prostu „nasz”. Po akcji, w
której wcale nie popisuje się szaleńczą odwagą i wyjątkowym szczęściem, a wręcz
przeciwnie, zachowuje się jak normalny, przestraszony i sponiewierany człowiek.
Nie rozważa co mógłby mu zrobić, jak uratować sytuację, nie przeżywa własnej
nadludzkości, on po prostu wymiotuje, pada na łóżko i przesypia dwa dni,
stawiając się potem w szpitalu u Zuzy z poczuciem winy i przez jej stan, i przez
ten stracony czas. Lis jest od początku do końca superbohaterem z naszego
podwórka: skończywszy studia nie znalazł wymarzonej i obiecanej pracy, wyjechał
do Anglii, gdzie wcale dobrze mu się nie powiodło, a po powrocie nadal nic
dobrego go nie czeka, więc radzi sobie z tym, co od losu niespodziewanie
dostał. Kto z nas na jego miejscu nie zachowywałby się podobnie?
Postacią, na którą szczególnie zwróciłam uwagę przy okazji
tego odcinka, jest pojawiający się po raz pierwszy komisarz Zgroza. Jego
nazwisko brzmi odrobinę zabawnie w kontekście całej historii, jednak uosabia on
wszelakie dobre cechy starego gliny: jest postrachem młodych, których lubi
regularnie przepuszczać przez treningową wyżymaczkę, zbierając potem skargi, z
którego to powodu (między innymi) nie lubią go wyżej postawione jednostki
(których przedstawicielem jest niejaki Borowy), trzymające go jak dotąd zapewne
tylko ze względu na jego skuteczność w działaniu, choć już metody, jakimi się posługuje,
zdecydowanie im nie odpowiadają. Od gościa po prostu czuć autorytet i
doświadczenie, nie sposób też zwątpić w to, że uda mu się Strażnika odnaleźć,
ale co wtedy zrobi, pozostaje już w sferze domysłów i można mieć nadzieję
tylko, że przeżyje to spotkanie.
Pojawia się tu też postać kobieca (poza epizodycznie
pojawiającą się panną w opałach, Zuzą), czyli siostra Gabriela. Występując pod
pseudonimem Queen_Bee, zdobyła sobie moją sympatię już samym wizerunkiem, bo
też i gust co do ubrań ma wyborny. Jest też ruda (jak Zuza zresztą, choć trochę
w innym odcieniu; Lisowcy, rude górą, tak trzymać!), pewna siebie i, jak na
razie, tajemnicza. Doskonale wie o zdolnościach brata i wydaje się wręcz
nadzorować jego działania, choć z odległości, jako że sama przebywa chyba za
granicą. Jako rodzeństwo zdają się tworzyć zgrany duet, w którym ona jest mózgiem,
a on pięścią, wykonując zaplanowane przez nią działania. Całym swoim serduchem
jestem za tym, by udało im się wszystko, co zaplanują, chociaż na pewno autorzy
komiksu zaplanowali już dla nich sporo paskudnych rzeczy.
W tworzeniu zeszytu trzeciego brała udział też pani Dorota
Papierska, biorąc na siebie rysunek, co, szczerze mówiąc, przyjęłam z pewnym
zaskoczeniem i aż musiałam porównać ten odcinek z poprzednim. Różnice wychodzą po
przyjrzeniu się: styl pani Papierskiej jest zdecydowanie staranniejszy, wyraźnie
bardziej dba ona o szczegóły i mniej u niej kanciastości, dzięki czemu twarze
postaci zyskują, może nie na urodzie (bo chyba nie o to chodzi, chociaż kobiece
pyszczki są teraz specyficznie ładne), ale na pewno na charakterze i
indywidualności. Poza tym faktem, kreska komiksu jest nadal cudownie brudna,
kolory diabelnie intrygujące i klimatyczne, a panorama Warszawy nocą, wykonana
jeszcze przez pana Jakuba Oleksów cieszy oko bardziej, niż mogłaby to robić ta
prawdziwa.
„Lis #3: Próba charakteru” niesie ze sobą więcej informacji
niż akcji, nie oznacza to jednak wcale, że jest nudny. Wręcz przeciwnie: nowe
postacie i poznawanie starych z nieco innej perspektywy wciąga nie mniej niż
walki i wybuchy. Takie potraktowanie tematu tylko wzmaga ciekawość i
niecierpliwość w związku z oczekiwaniem na kolejną część, której data premiery
nie jest jeszcze znana. Póki co, pozostaję przy zdaniu, że „Lisa” powinni znać
nie tylko miłośnicy komiksu czy opowieści o superbohaterach ogółem, ale i
każdy, komu osoba Gabriela choć ze słyszenia wydaje się być odrobinę bliska… bo
nie wątpię, że wielu z nas znajdzie w nim troszkę siebie.
Za udostępnienie egzemplarza do recenzji dziękuję wydawnictwu Sol Invictus Komiks.
Dane ogólne:
Tytuł oryginału: Lis #3 "Próba charakteru"
Autor: Dariusz Stańczyk (scenariusz), Dorota Papierska (rysunek), Jakub Oleksów (kolor)
Wydawnictwo: Sol Invictus Komiks
Rok wydania: 2015
Miło widzieć, że mamy podobne odczucia co do tego numeru (i co do Laury! ^^),
OdpowiedzUsuńOj, brakowało mi tam takiej postaci jak Laura... czekam na więcej o niej :3
UsuńLaury będzie więcej, to mogę obiecać. Ale wszystko w swoim czasie :)
OdpowiedzUsuń