niedziela, 9 sierpnia 2015

Na koniec świata i jeszcze dalej. "Ulisses Moore. Podróż do mrocznych portów" Pierdomenico Baccalario

   Sagę o Ulyssesie Moore kojarzę mgliście z dawnych wyborów czytelniczych młodszej siostry dobrych parę lat temu. Były to książki wydane w ciekawy, cieszący oko sposób, z okładkami w obwolutach, umieszczone strategicznie w dziale z fantastyką, jednak nawet to nie skusiło mnie wtedy do sięgnięcia po którąś z nich. Tym większe było moje zdziwienie, gdy okazało się, że książka z tego cyklu która trafiła w moje ręce jest już jego czternastym tomem. Na szczęście mogłam się pokrótce zapoznać z częścią historii zanim zabrałam się za czytanie, choć, szczerze mówiąc, nie zgubiłam się w jej treści pomimo początkowych obaw.

   Czterech młodych bohaterów, Mina, Connor, Murray i Shane, po powrocie z przygód w Świecie Wyobraźni prowadzą prawie normalne życie. Chodzą do szkoły, bawią się, wpadają w tarapaty… nadal łączy ich jednak mocna więź, której nie jest w stanie naruszyć nawet odnawiające się bądź poprawiające stosunki rodzinne u każdego z nich. Pozorny spokój kończy się, gdy Connor w trakcie kąpieli słyszy głosy – szept dobiegający z wody po zanurzeniu w niej głowy, wypowiadający urywane, nie do końca wyraźne słowa, ale jakby skądś znane. Oznacza to wezwanie, a ich statek będzie musiał odbyć kolejną podróż do Kilmore Cove, by zanieść młodych podróżników (z jednym starszym, który dołączył niejako przypadkiem) ku przygodzie, na pomoc buntownikom i ratunek dawnym przyjaciołom.

   „Podróż do mrocznych portów”, jak i poprzednie tomy, ma wszelkie cechy powieści dla młodszych czytelników: bohaterowie to dzieci w wieku szkolnym a ich podróż odbywa się do krain określanych jako „Miejsca z Wyobraźni” (dwa ostatnie słowa pojawiają się często w nazwach własnych, np. „Kompania Indyjska… z Wyobraźni”), a wydarzenia często są nieprzewidywalne, kompletnie nieprawdopodobne i spadają jak grom z jasnego nieba na korzyść bohaterom: tajemne drzwi pojawiają się i otwierają same, na drodze spotyka się niemal samych przyjaciół, którzy chętnie współpracują i dzielą się sekretami, ogółem: cała kraina dąży do pomyślnego zakończenia tej historii. Sami bohaterowie nie różnią się niemal niczym miedzy sobą, w głównej trójce nie ma osoby wyróżniającej się jakimiś szczególnymi cechami charakteru, są wręcz popisowo przewidywalni i typowi dla swojej grupy wiekowej, widzianej oczami „dorosłego”. Odrobinę odstaje Connor jako starszy od reszty, jego sytuacja życiowa, choć nieprawdopodobna, opisana została dokładniej od innych, niestety nie angażuje się on w wydarzenia tak, by dało się go polubić bardziej. Na uwagę zasługuje za to czarny charakter, który jest wręcz upiorny momentami – Larry Huxley, również dziecko, które posiada jednak władzę i pewne specjalne zdolności, a tym, co wywołuje dreszczyk czasem jest jego sposób myślenia – czasem jak u zdrowo skrzywionego psychopaty, połączony z dziecinnymi zachowaniami takimi jak trzymanie zawsze przy sobie ulubionego pluszaka i rozmowy z nim. Nie mam żadnych zastrzeżeń co do samej historii – jest na tyle wciągająca i nieprzewidywalna, z rzucanymi od czasu do czasu aluzjami do drugiego, mroczniejszego dna całości, że nie nudzi. Ciekawi mnie też wciąż postać Ulyssesa Moore – czy on kiedykolwiek pojawił się w ogóle w całej serii?  Gdzieś jest, lecz nie wiadomo gdzie i nie przestaje zadziwiać mnie fakt, że to właśnie nazwiskiem tak enigmatycznej postaci nazwano serię.

   Wspomniałam już wcześniej o tym, że seria o Ulyssesie Moore jest ładnie i porządnie wydana, a ten tom nie odstaje od reszty. Nie mogę jednak nie wspomnieć o kilku rzeczach, których osobiście nie lubię, a tu się pojawiły. Zaczynając od środka: treść jest czytelna i pozbawiona błędów, podzielona na krótkie rozdziały (czasem bardzo krótkie, o długości kilku stron), każdy rozpoczyna się stroną tytułową, opatrzoną rysunkiem. 

   Rzeczą, która mi się tu nie podoba, są opisy rozdziałów – a tego nie znoszę po prostu. Bo dlaczego pod tytułem rozdziału umieszczać od razu jego streszczenie? Tu są to na szczęście tylko wskazówki, bez zagłębiania się w szczegóły, ale i tak można było darować sobie ten szczegół, w końcu przeczytam i tak, co tam się będzie zaraz działo. Książka jest pełna mniej lub bardziej subtelnych nawiązań do klasyki literatury młodzieżowej (jak zapożyczone nazwy własne i okoliczności wydarzeń), które są od razu tłumaczone za pomocą przypisów. Mam mieszane uczucia co do tego zjawiska. Z jednej strony może ktoś nie zna, zainteresuje się i przeczyta wspomniane książki, a przy obecnym stanie czytelnictwa wśród dzieci byłby to sukces nie lada, z drugiej jednak to trochę bije po oczach, bo osoba znająca wspomniane pozycje nie od wczoraj przecież czuję się z tym nieswojo – jakby ktoś tłumaczył oczywistości głupszemu od siebie. To jednak tylko moje odczucie.

   Kolejną rzeczą, o której chciałabym wspomnieć w kwestiach oprawy to okładka książki z dołączoną obwolutą. Obwoluty to zło samo w sobie, a tu na dodatek są one piękne, naprawdę cieszą oko kolorami i retro-bajkowym klimatem ilustracji, ale co z tego skoro okładka pod nią jest zupełnie inna, sporo brzydsza i uboższa? Kiedy obwoluta ulegnie zniszczeniu tom będzie straszyć brązowo-szarą plamistością w miejsce pięknych grafik. Szkoda.

   Dziwnie czyta się książkę, w której wszystko tak wyraźnie dzieje się w wyobraźni dziecięcej, gdzie na dodatek nie pozostawia się co do tego faktu żadnej wątpliwości. Przygody nie stają się mniej niebezpieczne, czuje się jednak w całości to poczucie bezpieczeństwa, że na pewno nikomu nic poważnego się nie stanie, wszystko będzie dobrze, a dzieci wrócą do domów całe, zdrowe i szczęśliwe. To dość odświeżające przeżycie, niewymagające wcale znajomości wszystkich trzynastu poprzednich tomów, bo też i nawiązań do wydarzeń wcześniejszych nie ma wiele a te co są, są luźno i pokrótce opisywane. Cała seria stanowi coś lekkiego do poczytania dla młodszych i starszych, nie tylko dla wielbicieli i czytelników poprzednich tomów, choć tym pewnie spodoba się bardziej.

Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Olesiejuk.

Dane ogólne:
Tytuł oryginału: Viaggio nei porti oscuri
Autor: Pierdomenico Baccalario
Wydawnictwo: Olesiejuk
Rok wydania: 2015
Liczba stron: 304

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Daj znać, że widzisz ten post - zostaw komentarz albo "lajka"! (: