poniedziałek, 3 sierpnia 2015

I tylko jeża przelecieć się nie da. "Kolekcja Hankego" Jolanty Kalety

   Zagadki kryminalne są w literaturze tematem częstym i chodliwym, nawet jeśli dotyczą kradzieży dzieł sztuki; dla niektórych taki motyw ma nawet jeszcze większy urok niż proste morderstwo i dochodzenie. W grę wchodzą często niemałe pieniądze oraz – różnie odbierana – wartość historyczna towaru. Wynieść obraz albo rzeźbę nie jest łatwo, bo to często sporej wielkości przedmiot, więc z akcją łączy się wiele komplikacji, z możliwymi ofiarami śmiertelnymi włącznie. A gdyby tak akcję książki umiejscowić w jakimś znanym z codzienności choćby miejscu, takim jak Wrocław? To piękne miasto kryje w sobie wiele tajemnic pozostawionych przez Niemców. Pani Joanna Kaleta postanowiła z tego faktu skorzystać.

   Matylda Harycka pracuje we wrocławskim muzeum jako szeregowy pracownik biurowy: zajmuje się dokumentacją, organizuje wystawy, stara się dotrzeć do zaginionych i rozkradzionych zbiorów miejscowych malarzy. Którejś nocy budzi ją rodzina: w mieście stała się tragedia, spłonął kościół garnizonowy. Trzy pokolenia kobiet - Matylda, jej matka i babcia - obserwują pożar z przerażeniem, każda pogrążona we własnych myślach. W dzień po zdarzeniu do muzeum, w którym pracuje główna bohaterka przychodzi list – anonim z informacją, że ich instytucja będzie następna. Kierownictwo zawiadamia milicję, jednak to nie powoduje, że czują się bezpieczniej, więc aby lepiej chronić swoje miejsce pracy, wyznaczają między sobą dyżury nocne. Matylda, chociaż nie jest tym zachwycona, podejmuje się zadania, które uważa za zbędne i nudne, jednak w nocy, słysząc skrobanie z jednej z sal, postanawia to sprawdzić. Nie zapala światła, żeby nie spłoszyć potencjalnego złodzieja, co skutkuje niestety upadkiem ze schodów, i niespodziewanym zdarzeniem: odkryciem skrytki, w której ukryto stare dokumenty, w tym listę dzieł sztuki, wywiezionych z Wrocławia wraz z nazwiskami. Przewidując dalsze wydarzenia, zanim wyda ją w ręce oficera milicji, robi kopię dla siebie i postanawia odnaleźć ile tylko się da z zaginionych zbiorów.

   Panna Harycka jest bohaterką specyficzną. Niby młoda, ale jednak czuje się w niej coś, co sprawia, że ma się wrażenie jakby była trochę po 40-stce, podejrzewam że chodzi tu o jej stanowczo dojrzalsze niż wskazywałaby jej metryczka zachowanie. Opisana została bardzo szczegółowo, jako „szara myszka”, która posiada jednak cechy ukryte wywyższające ją ponad PRL-owską szarość: bystrość, odwagę i wolę działania mimo wszelkich przeszkód. Jest też stanowczo właściwą osobą na właściwym miejscu, odnajduje się całkowicie w roli pracownicy muzeum, jest w stanie poświęcić wiele dla swojej misji. Do tej postaci przekonuje mnie właśnie ten jej brak wahania w sytuacjach, gdy musi podjąć decyzję czy działać w zgodzie z własnym sumieniem, czy… prawem. Żaden z niej jednak ideał, a wręcz może irytować: udaje jej się wszystko, każdy mężczyzna, który na nią spojrzy, od razu chce ją zaciągnąć do łóżka, a jej styl bycia jest, szczerze mówiąc, średnio zachęcający. Nagminnie powtarzany przez nią zwrot „w dupę jeża” bardzo mnie drażnił, naprawdę kobieta mogłaby dać tym jeżom spokój i nie gwałcić ich niemal co drugie zdanie.

   Pozostali bohaterowie są różni, i pod względem charakteru, i dokładności, z jaką postanowiła potraktować ich autorka. Najlepiej dają się poznać panowie: milicjant Małecki, kolega ze studiów Matyldy – Koszycki oraz jej współpracownik, Jerzy Zarzycki. Każdy z nich jest inny i posiada własny styl bycia i sposób wysławiania się, akcentowany może czasem odrobinę przesadnie koszmarkami w stylu tych rzucanych często przez Matyldę wykrzykników. Reszta – pracownicy muzeum, rodzina, znajomi, to raczej bohaterowie epizodyczni i niewiele jesteśmy w stanie się o nich dowiedzieć, poza tym, jaką rolę im wyznaczono. Są niemal identyczni.

   Początkowo nie spodobał mi się klimat książki. Muzeum, PRL, poczucie zagrożenia, że zaraz przyjdą i zabronią, samo w sobie może nie powinno to zniechęcać, mam jednak wrażenie, że te elementy zmieszane ze stylem pisania autorki, dość rozwlekłym i monotonnym, wywołały u mnie wrażenie czegoś smutnego, szaro-brązowego, pokrytego kurzem i pachnącego starością, i tak też odbierałam nastrój tej pozycji. Przez pierwsze rozdziały brnęłam trochę przez własny upór, starając się nie poddać nudzie, na szczęście warto było, bo akcja rozkręca się z czasem, dochodzą też ciekawsze wątki do głównej historii, komplikując fabułę tak, że w rezultacie nie zauważa się nawet, kiedy zaczyna wciągać. Tak wybrany czas i miejsce akcji można zaliczyć też na plus: działanie niejako wbrew obowiązującemu prawu, przy władzy, która więcej przeszkadza niż pomaga, i ze stróżami prawa, stanowiącymi tylko jeszcze jedno zagrożenie dodaje opowieści pikanterii, którą zauważa się jednak dopiero po jakimś czasie.

   Mam mieszane uczucia co do „Kolekcji Hankego”, bo chociaż główna bohaterka nie do końca daje się lubić, a całość jest trochę przegadana, to jednak książka stanowi kawał dobrego kryminału z wątkiem historycznym. Zainteresuje może trochę bardziej wytrawnego czytelnika, lubiącego zagłębiać się w historie nieoczywiste, wielowątkowe i z niejednoznacznym zakończeniem, czytaczy literatury obecnie popularnej może trochę znudzić na początku, jednak można dać szansę i sobie, i książce i dotrzeć do jej największych zalet, które nie są widoczne od razu. Dodatkowo jest ona trochę jak przewodnik turystyczny po miejscach, w których można zobaczyć dzieła wielkich artystów Dolnego Śląska, można się więc wybrać kiedyś śladami Matyldy i po prostu wczuć się w jej postać, szukając ukrytych skarbów.

Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Psychoskok.

Dane ogólne:
Tytuł oryginału: Kolekcja Hankego
Autor: Jolanta Maria Kaleta
Wydawnictwo: Psychoskok
Rok wydania: 2015
Liczba stron: 442

2 komentarze:

  1. Jestem ogromną miłośniczką kryminałów, a do historii dotyczących kradzieży odczuwam szczególną sympatię. Wątek historyczny to dodatkowy plus, więc brzmi to wszystko naprawdę ładnie - tylko ta bohaterka nie przedstawia się zbyt dobrze.

    "działaś w zgodzie z własnym sumieniem" - literka się podmieniła.

    OdpowiedzUsuń

Daj znać, że widzisz ten post - zostaw komentarz albo "lajka"! (: