niedziela, 16 sierpnia 2015

"Architekci zwycięstwa. Jak inżynierowie wygrali drugą wojnę światową" Paula Kennedy'ego

   Jak można wygrać wojnę? Odpowiedzieć można szybko: trzeba mieć przewagę. Nie wystarczy jednak przewaga liczebna, chociaż może tak starcia wygrywało się dawniej. Potem pojawił się dodatkowy czynnik, a w okresie wojen światowych przybrał ostatecznie na sile: uzbrojenie. Pojazdy, pociski, walka na lądzie, w wodzie, w powietrzu… pamiętamy żołnierzy, a zwłaszcza dowódców, ale jest jeszcze jedna grupa zasługująca na szczególną uwagę, bez której postęp technologiczny po prostu byłby nie możliwy: inżynierowie, twórcy, naukowcy. Książka „Architekci zwycięstwa”, jak podkreśla autor, nie ma jednak na celu udowadniania że sukces był całkowicie ich zasługą, a pokazanie, na jak wiele rzeczy mieli wpływ i w jaki sposób wykorzystane zostały ich pomysły.

   Całość składa się z pięciu części, obejmujących opisy poszczególnych przeszkód i sposobów na ich pokonanie: od problemów z bezpieczeństwem szlaków handlowych na morzach po kwestie logistyczne dotyczące ogromnych nieraz odległości miedzy walczącymi państwami, które wymagały pokonania by skutecznie uniemożliwić im działanie. Pierwsza z poruszonych kwestii (i najciekawsza z mojego punktu widzenia) dotyczy wojny wodnej, atakowania floty handlowej aliantów przez niemieckie U-booty, który to problem zaczął się już w czasie pierwszej wojny światowej i pojawił się także w przypadku drugiej. Okręty podwodne zaczęły atakować też statki pływające pod banderami neutralnymi, stwarzając śmiertelne zagrożenie dla zwykłych, pasażerskich jednostek przewożących cywili, ale przede wszystkim skutecznie zapobiegając wymianie towarowej między wymienionymi utrudniając zdobywanie istotnych dla przemysłu i społeczeństwa towarów. Jak to zrobić, bo konwój statków płynący przez ocean dotarł na miejsce bezpiecznie, nawet jeśli zostanie wykryty i zaatakowany? Niemcy sukcesywnie zwiększały produkcję U-bootów, które z czasem zaczęto określać jako „wilcze stada”. Potrzebne było nie tylko zwiększenie obstawy, ale i lepsza technologia pozwalająca na wykrywanie podwodnego zagrożenia i likwidowania go, zanim zdążyło wyrządzić poważne szkody. W dalszej części książki autor zapoznaje czytelnika również ze sposobami rozwijania strategii i wyposażenia floty powietrznej, metodami pozwalającymi na zatrzymanie niemieckiego blitzkriegu, trudności wynikające z bitew na wybrzeżach i kwestię wojny z Japonią.

   Paul Kennedy posługuje się prostym językiem, wdając się często w obszerne tłumaczenia dotyczące zarówno własnych przemyśleń, jak i opisywanych sytuacji. Jest to duża zaleta tej pozycji, ponieważ czytelnik nie ma szans zgubić się w terminologii bądź akcji, poznając je ze wszystkimi szczegółami, opatrzonymi szczodrze interpretacją autora książki. Z drugiej strony, spora części opisów jest po prostu zbyt rozwleczona, przegadana, zawierająca za dużo teoretyzowania w kwestiach, które wydają się być jasne i proste. Rozumiem, że autor jest znawcą i pasjonatem tematu, ale jedna rzecz roztrząsana za długo znudzi każdego, zwłaszcza w książce, które zdaje się być nastawiona raczej na zaciekawienie czytelnika niekoniecznie będącego historykiem z krwi i kości. Pan Kennedy ma też jeden nieco irytujący nawyk: nadużywa sformułowania „jak czytelnik się za chwilę przekona”, wstawiając to nawet kilka razy w jednym akapicie. Panie autorze, dajmy się zaskoczyć, nie mówimy od razu, co będzie za chwilę omawiane.

   „Architekci zwycięstwa” to już druga książka Wydawnictwa RM, którą udało mi się dostać (pierwsza to „Berlingowcy. Żołnierze tragiczni”) i tak samo jak poprzednia jest pozycją wartą uwagi nie tylko ze względu na wartościową zawartość, ale i dokładność, z jaką została potraktowana od strony wizualnej. Do tekstu dołączono czarno-białe ryciny związanie tematycznie z omawianymi wydarzeniami, umieszczone w elegancki sposób pomiędzy poszczególnymi rozdziałami, tak, by nie rozpraszać w trakcie czytania, a stanowić jego ciekawe uzupełnienie. Jeszcze ciekawszym elementem (choć już mniej dyskretnie umiejscowionym) są mapy, przedstawiające aktualną sytuację, położenie armii bądź kierunki działań. Zdecydowanie cieszą oko szczegółowością i jakością, są wyjątkowo czytelne i jasne, choć utrzymane w czerni i bieli.

   Książka pana Kennedy’ego jest pozycją nie tylko dla osób interesujących się historią wojen światowych. Coś dla siebie znajdzie w niej też czytelnik związany z szeroko pojętymi naukami technicznymi, przemysłem czy po prostu zainteresowany technologią i inżynierią. Są to przede wszystkim informacje z gatunku ciekawostek historycznych, do których dołączono obszernie rozpisane tło wydarzeń, dorzucając sporo szczegółów dotyczących taktyki, co tworzy razem kompletne wyjaśnienie wpływu poszczególnych usprawnień na przebieg zmagań wojennych. Jest to też lektura lekka i przyjemna w odbiorze pomimo poważnej przecież tematyki. Polecam, szczególnie osobom zainteresowanym wojną od strony technicznej.

Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu RM.

Dane ogólne:
Tytuł oryginału: The Engineers Of Victory
Autor: Paul Kennedy
Wydawnictwo: RM
Rok wydania: 2015
Liczba stron: 456

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Daj znać, że widzisz ten post - zostaw komentarz albo "lajka"! (: