Jak można wygrać wojnę? Odpowiedzieć można szybko: trzeba
mieć przewagę. Nie wystarczy jednak przewaga liczebna, chociaż może tak starcia
wygrywało się dawniej. Potem pojawił się dodatkowy czynnik, a w okresie wojen
światowych przybrał ostatecznie na sile: uzbrojenie. Pojazdy, pociski, walka na
lądzie, w wodzie, w powietrzu… pamiętamy żołnierzy, a zwłaszcza dowódców, ale jest
jeszcze jedna grupa zasługująca na szczególną uwagę, bez której postęp
technologiczny po prostu byłby nie możliwy: inżynierowie, twórcy, naukowcy. Książka
„Architekci zwycięstwa”, jak podkreśla autor, nie ma jednak na celu
udowadniania że sukces był całkowicie ich zasługą, a pokazanie, na jak wiele
rzeczy mieli wpływ i w jaki sposób wykorzystane zostały ich pomysły.
Całość składa się z pięciu części, obejmujących opisy
poszczególnych przeszkód i sposobów na ich pokonanie: od problemów z
bezpieczeństwem szlaków handlowych na morzach po kwestie logistyczne dotyczące
ogromnych nieraz odległości miedzy walczącymi państwami, które wymagały
pokonania by skutecznie uniemożliwić im działanie. Pierwsza z poruszonych
kwestii (i najciekawsza z mojego punktu widzenia) dotyczy wojny wodnej,
atakowania floty handlowej aliantów przez niemieckie U-booty, który to problem
zaczął się już w czasie pierwszej wojny światowej i pojawił się także w
przypadku drugiej. Okręty podwodne zaczęły atakować też statki pływające pod banderami
neutralnymi, stwarzając śmiertelne zagrożenie dla zwykłych, pasażerskich
jednostek przewożących cywili, ale przede wszystkim skutecznie zapobiegając
wymianie towarowej między wymienionymi utrudniając zdobywanie istotnych dla
przemysłu i społeczeństwa towarów. Jak to zrobić, bo konwój statków płynący
przez ocean dotarł na miejsce bezpiecznie, nawet jeśli zostanie wykryty i zaatakowany?
Niemcy sukcesywnie zwiększały produkcję U-bootów, które z czasem zaczęto określać
jako „wilcze stada”. Potrzebne było nie tylko zwiększenie obstawy, ale i lepsza
technologia pozwalająca na wykrywanie podwodnego zagrożenia i likwidowania go,
zanim zdążyło wyrządzić poważne szkody. W dalszej części książki autor
zapoznaje czytelnika również ze sposobami rozwijania strategii i wyposażenia
floty powietrznej, metodami pozwalającymi na zatrzymanie niemieckiego
blitzkriegu, trudności wynikające z bitew na wybrzeżach i kwestię wojny z
Japonią.
Paul Kennedy posługuje się prostym językiem, wdając się
często w obszerne tłumaczenia dotyczące zarówno własnych przemyśleń, jak i
opisywanych sytuacji. Jest to duża zaleta tej pozycji, ponieważ czytelnik nie
ma szans zgubić się w terminologii bądź akcji, poznając je ze wszystkimi
szczegółami, opatrzonymi szczodrze interpretacją autora książki. Z drugiej
strony, spora części opisów jest po prostu zbyt rozwleczona, przegadana,
zawierająca za dużo teoretyzowania w kwestiach, które wydają się być jasne i
proste. Rozumiem, że autor jest znawcą i pasjonatem tematu, ale jedna rzecz
roztrząsana za długo znudzi każdego, zwłaszcza w książce, które zdaje się być
nastawiona raczej na zaciekawienie czytelnika niekoniecznie będącego
historykiem z krwi i kości. Pan Kennedy ma też jeden nieco irytujący nawyk:
nadużywa sformułowania „jak czytelnik się za chwilę przekona”, wstawiając to
nawet kilka razy w jednym akapicie. Panie autorze, dajmy się zaskoczyć, nie
mówimy od razu, co będzie za chwilę omawiane.
„Architekci zwycięstwa” to już druga książka Wydawnictwa RM,
którą udało mi się dostać (pierwsza to „Berlingowcy. Żołnierze tragiczni”) i
tak samo jak poprzednia jest pozycją wartą uwagi nie tylko ze względu na
wartościową zawartość, ale i dokładność, z jaką została potraktowana od strony
wizualnej. Do tekstu dołączono czarno-białe ryciny związanie tematycznie z
omawianymi wydarzeniami, umieszczone w elegancki sposób pomiędzy poszczególnymi
rozdziałami, tak, by nie rozpraszać w trakcie czytania, a stanowić jego ciekawe
uzupełnienie. Jeszcze ciekawszym elementem (choć już mniej dyskretnie
umiejscowionym) są mapy, przedstawiające aktualną sytuację, położenie armii
bądź kierunki działań. Zdecydowanie cieszą oko szczegółowością i jakością, są
wyjątkowo czytelne i jasne, choć utrzymane w czerni i bieli.
Książka pana Kennedy’ego jest pozycją nie tylko dla osób
interesujących się historią wojen światowych. Coś dla siebie znajdzie w niej
też czytelnik związany z szeroko pojętymi naukami technicznymi, przemysłem czy
po prostu zainteresowany technologią i inżynierią. Są to przede wszystkim
informacje z gatunku ciekawostek historycznych, do których dołączono obszernie
rozpisane tło wydarzeń, dorzucając sporo szczegółów dotyczących taktyki, co
tworzy razem kompletne wyjaśnienie wpływu poszczególnych usprawnień na przebieg
zmagań wojennych. Jest to też lektura lekka i przyjemna w odbiorze pomimo
poważnej przecież tematyki. Polecam, szczególnie osobom zainteresowanym wojną
od strony technicznej.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu RM.
Dane
ogólne:
Tytuł
oryginału: The Engineers Of Victory
Autor: Paul Kennedy
Wydawnictwo: RM
Rok wydania: 2015
Liczba stron: 456
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Daj znać, że widzisz ten post - zostaw komentarz albo "lajka"! (: