
Brigid Quinn wywodzi się z rodziny, w której większość
członków pracuje w dochodzeniówce bądź jest w jakiś sposób powiązania z
policyjnymi sprawami. Przeszła na emeryturę, wyszła za mąż za osobę, zdawałoby
się, będącą jej przeciwieństwem – doktora filozofii, sama za to zaangażowała
się w prowadzenie kursów samoobrony dla kobiet z patologicznych rodzin. Było to
życie może nie nudne, ale uporządkowane i stabilne… Śmierć żony brata Brigid i rozmowa z rodziną
na stypie przynosi niezbyt chętnie przyjętą odmianę – para podejmuje się opieki
nad nastoletnią córką zmarłej, która w przeprowadzce do innego stanu widzi
możliwości na podjęcie studiów na wymarzonej uczelni. Młoda Gemma-Kate jest
jednak nie tylko nastolatką z wszystkimi klasycznymi tego objawami, ale na
dodatek, jako osoba wychowana w domu policjantów, ma specyficzne, gorzkie
podejście do życia. Tymczasem Quinn w ramach przyjacielskiej przysługi
podejmuje się odkopania trudno dostępnych danych na temat samobójstwa chłopca,
którego matka wciąż nie potrafi się pogodzić z tym, co się stało… Sprawy
komplikuje fakt, że ginie jeden z psów bohaterki, otruty najpewniej celowo
przez nową lokatorkę domu, a i sama Brigid zaczyna się coraz gorzej czuć. Co wspólnego
maja jednak wyraźnie dziwne skłonności siostrzenicy ze śmiercią miejscowego
nastolatka?
Dużo tajemnic, dużo komplikacji, dużo nieporozumień – tak można
określić fabułę tej książki. Nie jest to w żadnym wypadku minus, ponieważ nawet
na mnie, osobie nieprzywykłej do czytania tego typu literatury i niezbyt w niej
gustującej, wydarzenia przedstawione w taki sposób przez autorkę wydały się na
tyle intrygujące, że przykuły uwagę skutecznie do ostatniej literki. Nie mogę jednak
powiedzieć, że były to wyłącznie zachwyty, dodatkowo pojawiały się na przykład:
irytacja, zniecierpliwienie, a nade wszystko: chęć przyłożenia komuś. Powodem
takiej sytuacji jest osoba Gemmy-Kate Quinn, i nie wiem, czy autorka tak
wiernie oddała nastoletnią duszę bohaterki, czy wręcz przeciwnie, ale ta dziewczyna
jest po prostu diabelnie denerwująca, ze swoją manią nietłumaczenia niczego,
skłonnością do pyskówek i tajemniczymi rozmowami z miejscową paczką mamusinych
rozrabiaków. Pisarka poddaje w wątpliwość to, czy dziewczyna jest zdrowa
psychicznie, pokazuje ją jako pozbawioną empatii manipulantkę, którą tylko
Brigid próbuje rozgryźć, przez co jest traktowana podejrzliwie nawet przez
własnego męża, w którego łaski małolata się usilnie próbuje się wkupić.
Bardzo podoba mi się postać samej Quinn – to naprawdę
konkretna kobieta, będąca wzorem do naśladowania. Jest doskonale zarysowana,
żywa, ma swój własny, unikalny styl wypowiedzi i działania; nawet pod wpływem „choroby”
usiłuje za wszelką cenę utrzymać sprawność i jasność myślenia. Narracja pierwszoosobowa
daje bardzo dobrze odczuć wszystko, co dzieje się w jej głowie, chociaż często
są to myśli zwodzone działaniem – czego? Leku, trucizny? – tak, że czytelnik ma
ciężki orzech do zgryzienia: musi ocenić na ile wierzy tokowi myślenia i
postrzeganiu Brigid. A często nie jest to łatwe. Nieliczne wtrącenia z punktu
widzenia osoby postronnej dające powierzchowny wgląd w to, co akurat robi
Gemma-Kate, dodatkowo to utrudniają. Przyznaję, że jest to rzecz, która
podobała mi się w tej książce najbardziej.
Zupełnie za to nie podoba mi się okładka, chociaż widzę, że
w tej serii wydawniczej, jak w ogóle w gatunku te motywy są zbliżone – czarno-biały
krajobraz, ślady krwi, niemniej jednak ta konkretnie wywołuje we mnie
skojarzenie raczej z tanim horrorem niż ciekawym kryminałem. Tytuł również
brzmi średnio, chociaż tu oryginalne „Fear the Darkness” nie pomaga za bardzo.
Rozumiem, do czego to nawiązanie, jednak do samej fabuły i główniej bohaterki
niezbyt to pasuje, ale tu chyba muszę stwierdzić, że „ten typ tak ma” i
zadowolić się wcale dobrym wnętrzem. Nie oceniamy książki po okładce… tej jednak
faktycznie lepiej nie.
Ogółem – to bardzo fajne czytadło na wieczór z tajemnicą.
Surowy, policyjny klimat złamany przez opisy rodzinnych pieleszy ma swój urok,
rodzinka przerzucająca się czarnym humorem, co do którego można się zastanowić
czasem, gdzie kończą się żarty a zaczyna jakaś celnie wymierzona prawda dodają
dynamizmu nawet najbardziej statycznym sytuacjom, jaką jest wspomniane wyżej
spotkanie rodzinne. Dochodzenie pani Quinn, jej sposoby na wydobywanie
informacji, ciekawe, często nieprzewidywalne reakcje przesłuchiwanych – czy mnie
to zachwyca tylko dlatego, że nie czytuję zazwyczaj kryminałów? Jeśli tak, to
muszę zacząć to robić, książka pani Masterman skutecznie mnie do tego
zachęciła.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Amber.
Dane ogólne:
Tytuł
oryginału: Fear the Darkness
Autor: Becky
Masterman
Wydawnictwo: Amber
Rok wydania: 2015
Liczba stron: 368
Lubię takie kryminalne klimaty, więc myślę, że ta książka by mi się spodobała.
OdpowiedzUsuń