Supermoce… kto z nas nie chciałby jakiejś posiadać? Takie
rozważania spotyka się często: gdybyś mógł posiadać jedną nadnaturalną
umiejętność, jaka ona by była? I jak byś ją wykorzystał? Odpowiedź na to
pytanie może być trudna tylko o tyle, że czasem ciężko jest zdecydować, który
ze znanych nam skilli byłby najużyteczniejszy – bądź najfajniejszy. Zadałam
sobie ostatnio to pytanie i zdziwiłam się, jak szybko odpowiedź nasunęła się
sama: bo cokolwiek by to było, na pewno znalazłabym jakiś sposób, by
przyczyniło się do spełnienia moich życiowych celów i marzeń, a także pomogło
moim bliskim w osiągnięciu spokojnej i szczęśliwej egzystencji. To niewiele,
prawda? A jednak bez nadnaturalnego wsparcia wydaje się to czasem niemożliwe do
osiągnięcia. Tymczasem, co robią standardowi superbohaterowie? Otóż, proszę
państwa, oni biorą się za ratowanie świata, albo czasem za jego niszczenie. Bo
kiedy źle się dzieje, kto, jeśli nie taki nadczłowiek może poskładać wszystko
do kupy? Na tym tle, pełnym amerykańskich megadobrych i superzłych, pięknie wyróżnia
się „Lis” - czyli komiks stricte polskiego autorstwa.
Gabriel Majewski wyjechał kiedyś do Londynu, klasycznie – za
pracą, kiedy nie ułożyło mu się na studiach. Jako młody biotechnolog najął się
do pracy w laboratorium, gdzie przydarzył się mały „wypadek”, w wyniku którego
zyskał specjalne umiejętności – nadludzką siłę i zręczność. Zabawnym faktem
jest więc to, do czego swoje moce wykorzystuje: staje się złodziejem. Żadne tam
dobro społeczeństwa (może tylko o tyle, że szkodzenie dużym korporacjom może
zostać uznane za wyraz pragnień sporej grupy osób). Czeka go jednak
niespodzianka: w mieście pojawia się ktoś podobny do niego, człowiek zwący się
Strażnikiem, który za swój cel wziął właśnie karanie przestępców w tym
przesiąkniętym znieczulicą i obojętnością miejscu, a na jego liście złoczyńców
mieści się i Gabryś…
„Lis” ma jedną wspaniałą cechę – nie ma w nim postaci
jednoznacznie dobrej, wszyscy są jednakowo paskudni i czytelnik, jeśli już chce
z którąś stroną sympatyzować, musi wybrać przysłowiowe mniejsze zło, a co nim
będzie, o tym już trzeba zdecydować samemu. Z jednej strony złodziejaszek, ale
jak bardzo bliski sercu zwykłego człowieka: ktoś, komu w życiu za bardzo nie
idzie; z drugiej zaś idealista, ale z nieco skrzywioną moralnością. Tylko
czekać na wielkie starcie, nie tylko siłowe, ale i słowne, Lis kontra Strażnik –
każdy z nich ma długą, ciekawą i niezbyt szczęśliwą historię do opowiedzenia. W
części pierwszej Gabriela poznajemy bardziej od strony życia codziennego,
natomiast drugiego z panów jako tajemniczego bojownika o sprawiedliwość. Pozostawia
to spory niedosyt informacji z wewnętrzną koniecznością sięgnięcia po kolejny
zeszyt. Założenia fabuły nie są niczym nowym, to prawda, wartość tej pozycji to
głównie włożenie ich w polską rzeczywistość, dopasowanie do obowiązujących standardów
życia i mentalności. Czego mi brak? Oryginalna nie będę: kobiety. Chociaż wiąże
się z tą ideą niepokój, czy czasem nie byłaby ona w jakiś sposób stereotypową
bohaterką, ale skoro autorzy „Lisa” potrafili stworzyć tak specyficznych
protagonistów męskich, to czemu i żeński pierwiastek w opowieści miałby nie być
równie ciekawy?
Akcja toczy się głównie w Warszawie (poza małą retrospekcją
z wydarzeń londyńskich), współcześnie, co zostało przełożone na obraz w dość
niepokojący sposób: miasto Lisa, Polska w ogóle, posiada wszelkie niemiłe cechy
naszej rzeczywistości: niebezpieczne ulice po zmroku, policjantów, którzy
przechodzą obojętnie obok pary napadniętej przez grupę chuliganów, ponieważ
boją się interweniować; polityków pracujących tylko dla własnej korzyści i
korporacje opanowujące rynek, trudną sytuację młodych ludzi, którzy z braku
perspektyw muszę wyjeżdżać za granicę, by łapać tam najprostsze nawet zajęcia,
by oni i ich rodzina mieli za co żyć... Jak ktoś kiedyś powiedział, szczęśliwy
to kraj, który ma bohaterów, biedny to kraj, który ich potrzebuje. Nie sposób
nie uśmiechnąć się smutno, widząc tak prosto i wyraźnie przedstawione przywary
naszej codzienności. Żadnych upiększeń.
Co do strony wizualnej, komiks prezentuje się nieźle, a
momentami nawet świetnie: wyjątkowo przykuła mój wzrok scena przedstawiająca
Warszawę w nocy. To naprawdę niesamowity rysunek, czyste piękno miasta w jego
najbardziej korzystnej odsłonie. „Lis” to jednak przede wszystkim sceny walki,
a te zostały pokazane w sposób jak najbardziej dynamiczny, żywy, dając odczuć
napięcie sytuacji. Stosowana przez pana Jakuba Oleksów kreska jest swobodna,
ale charakterystyczna, kanciastymi kształtami przywodzi trochę na myśl uliczne graffiti.
Postacie rysowane są w sposób nieco karykaturalny, ale przez to oddający ich
charakter (jak choćby kanciaste twarze i dłonie policjantów) – i muszę dodać,
że rozbroił mnie po prostu uśmiech przemykającego między budynkami Lisa. Kolorystyka
jest żywa – miasto to przede wszystkim żółć, czerwień, fiolet w odcieniach
jaskrawych i brudnych, natomiast londyńskie laboratorium ma kolory „biologiczne”
– zieleń i błękit, ale już o bardzo chłodnym tonie. Jestem pełna uznania dla
tego, jak dobrze samą kolorystyką ukazano charakter miejsca, utrzymując całość
w mrocznym, intrygującym klimacie.
Czy jest się fanem komiksów, czy też nie, po „Lisa” warto
sięgnąć. Bohaterzy w nim nie są „fajni”, nie stanowią dobra narodowego, którym
można by się pochwalić, nie są wycacanymi do bólu ideałami, i może właśnie
dzięki temu można się z nimi łatwo utożsamić, wyobrażając sobie, co samemu
zrobiłoby się na ich miejscu. I przysłowiowo wstydem jest cudze chwalić, a
swojego nie znać – a skoro dzieją się u nas rzeczy tak dobre, to nie sposób nie
zarazić się entuzjazmem i nie czekać niecierpliwie na dalsze części. „Lis” po
prostu jest „nasz”, tak bardzo, że bardziej już chyba się nie da, jest „nasz” w
sposób trochę smutny, trochę ironiczny, ale zdecydowanie przyjemny. Polecam, z
głęboką satysfakcją i niecierpliwością, by sięgnąć wreszcie po drugą część
przygód.
Serdecznie dziękuję wydawnictwu za egzemplarz recenzencki.
Dane ogólne:
Tytuł oryginału: Lis #1 "Powrót do domu"
Autor: Dariusz Stańczyk (scenariusz), Jakub Oleksów (rysunek)
Wydawnictwo: Sol Invictus Komiks
Rok wydania: 2014
***
Na profilu YT wydawnictwa dostępne są filmiki przedstawiające bohaterów komiksu, m.in. Lisa:
Cieszę się, że "Lis" przypadł do gustu, czuję się nieco odpowiedzialna za polecenie go. ;) W dodatku bardzo ładna recenzja, zgadzam się właściwie z każdym słowem.
OdpowiedzUsuń