Wampiry i wilkołaki, krew i księżyc, złoto i srebro, ich
konflikty, wojny, zakazane miłości… Temat poruszany w kulturze od dawna,
przerobiony na wszystkie możliwe sposoby, łykany masowo przez nastoletnich
odbiorców i w bardziej wyważony sposób przez niektórych starszych. Nie ma się
czemu dziwić – te istoty obecne są nawet w wierzeniach i kultach od wielu lat,
mają swoje szczególne miejsce, będąc obiektem fascynacji podszytej często strachem.
Dzieci nocy, świat rządzący się instynktem i emocjami - nie są w stanie już
niczym nowym nas zaskoczyć. Nie sięgam zazwyczaj po książkę, jeśli gdzieś w
opisie pojawia się słowo „wampir”, odstraszona skutecznie medialnym wałkowaniem
tematu na przestrzeni ostatnich lat, mając wzgląd na czytywaną w młodych latach
klasykę gatunku, i po trosze przez szacunek dla niej. Zanim sięgnęłam po „Ogara
boga” Anny Grędy, przeżyłam swoistą mieszankę uczuć: od niechęci, przez dziwną
fascynację, by w końcu stanąć na „raz kozie śmierć!” i przeczytać.
Kira Santiago jest nocną łowczynią, kobietą, która w swym
wnętrzu kryje bestię. Nie jest
wilkołakiem w klasycznym tego słowa znaczeniu… jest czymś o wiele groźniejszym.
Tajemniczym. W mieście, w którym żyje i którego spokoju pilnuje, nic nie może
się wydarzyć bez jej wiedzy, ona stanowi ogniwo łączące wszelkie nieludzkie
nacje mieszkające w nim, srogo karząc każdego, kto naruszy równowagę. Którejś
nocy dostaje informację o brutalnych mordach, dokonywanych przez młode, dopiero
przemienione wampiry, więc tropi je i robi z nimi porządek. Ale sytuacja się
powtarza… a potem znowu. Coś jest nie tak… „nowonarodzone” wampiry nigdy nie
powinny być puszczone bez kontroli, a ich liczba wyklucza przypadek. Kira
podejrzewa, że ktoś z ich grupy działa na szkodę społeczności, łamiąc zasady
rządzące miastem. Jej informatorka, sama będąc wampirzycą, bardzo chce pomóc w
śledztwie z pobudek osobistych, zostaje więc zaangażowana. Santiago zwołuje resztę
kompanii i wyrusza na łowy…
Kira – postać-gigant. Klasyczny overpowered, mieszanka wyrzucona poza nawias społeczeństwa,
ale poważana przez wszystkich. Osobowość absolutnie dominująca, co lubi podkreślać przy każdej okazji, piękna i drapieżna, z wyglądu – typowa buntowniczka, białowłosa, w glanach, z paroma kolczykami w twarzy. A jej przyjaciele, o, to dopiero barwna gromadka: czarodziej, elfia wróżka i mroczny, tajemniczy łowca. Jako gratis dostaniemy jeszcze demona, skuszonego pogłoskami o wilczycy, chętnego by sprawdzić, ile w tych legendach jest prawdy. Wszyscy są wspaniali, mają groźne i wielkie moce, i, co najważniejsze, są świetnie ubrani. Scena, gdy wszyscy pojawiają się na pierwszym spotkaniu grupy jest po prostu epicka do przesytu: powiewające płaszcze, błyszczące włosy, oczy i zęby, tajemnicze gesty, kuszące bądź kpiące uśmiechy, intrygujące głosy… aż nie sposób się nie uśmiechnąć z rozbawieniem, a w momencie, kiedy ostrzyżona na łyso główna bohaterka cudownie regeneruje sobie włosy, które odrastają w tempie natychmiastowym, aż zaśmiać głośno. Że też się oni nie pobiją o to, kto jest bardziej fabulous...
Nie to, żebym rzecz uważała za aż taką wadę, bohaterowie poza tym, że są bardzo charakterystyczni i barwni, są też świetnie napisani, i o każdym z nich można by było wyodrębnić z książki osobną historię. Na moją szczególną sympatię zasłużył jednak Flesh, który może i ma dziwne imię, ale nie jest aż tak przeładowany modowymi wspaniałościami, całą uwagę przykuwając przez samo to, czym jest i jak się to w książce objawia. A jego natura daje znać o sobie nie raz, w zupełnie przyjemny sposób.
ale poważana przez wszystkich. Osobowość absolutnie dominująca, co lubi podkreślać przy każdej okazji, piękna i drapieżna, z wyglądu – typowa buntowniczka, białowłosa, w glanach, z paroma kolczykami w twarzy. A jej przyjaciele, o, to dopiero barwna gromadka: czarodziej, elfia wróżka i mroczny, tajemniczy łowca. Jako gratis dostaniemy jeszcze demona, skuszonego pogłoskami o wilczycy, chętnego by sprawdzić, ile w tych legendach jest prawdy. Wszyscy są wspaniali, mają groźne i wielkie moce, i, co najważniejsze, są świetnie ubrani. Scena, gdy wszyscy pojawiają się na pierwszym spotkaniu grupy jest po prostu epicka do przesytu: powiewające płaszcze, błyszczące włosy, oczy i zęby, tajemnicze gesty, kuszące bądź kpiące uśmiechy, intrygujące głosy… aż nie sposób się nie uśmiechnąć z rozbawieniem, a w momencie, kiedy ostrzyżona na łyso główna bohaterka cudownie regeneruje sobie włosy, które odrastają w tempie natychmiastowym, aż zaśmiać głośno. Że też się oni nie pobiją o to, kto jest bardziej fabulous...
![]() |
I'm fabulous! * |
Wampiry i wilkołaki… pozwolę sobie przyjrzeć się obu tym grupom,
choć można było już wywnioskować, że nie tylko one dwie występują w tym
rządzonym przez nadnaturalne istoty mieście. Krwiopijcy nie są tak klasyczni,
jak można by było się tego spodziewać, autorka pozwoliła sobie na lekką
ingerencję w ich naturę, czyniąc je odpornymi na promienie słoneczne i
potrafiącymi doskonale kryć swoje moce. Są jednak nadal istotami o specyficznej
moralności, choć nadal przestrzegającymi zasad pokojowego współistnienia z
innymi rasami. Boli mnie jedynie to, jak potraktowana została sama czynność ich
żywienia się – malownicze opisy ssana i mlaskania przyprawiały mnie czasem o
mdłości. Zbytek dosadności, naprawdę, to było obrzydliwe, a w odniesieniu do
ich eleganckich manier – wręcz dziwne. Wilkołaki z kolei budzą moją sympatię choćby
tym, jak kulturalną i spokojną grupą wydają się w odniesieniu do poprzednio
opisywanych. Również zorganizowana społeczność, zhierarchizowana, choć w bardziej
skomplikowany sposób (alfa-beta-inne stopnie w stadzie, w przeciwieństwie do
wampirzego przywódczego „ja i cała
reszta”), są też wyraźnie bardziej zdyscyplinowane i nastawione na utrzymanie
tych wartości. Widać, z którą grupą solidaryzuje bardziej autorka, i ja, jako
czytelniczka, zupełnie ten pogląd tu podzielam.
Instynkty, zew natury, dziki bieg z wilkiem przez las za
wonią krwi zwierzęcia, to sceny, które pobudzały wyobraźnię, i sprawiały, że
przy książce można było się świetnie zrelaksować. Stanowiły doskonałe
przerywniki między intrygującymi fragmentami dotyczącymi śledztwa bądź
elektryzującymi chwilami, w których postacie przeżywały uniesienia natury
erotycznej. Tak, i takie mają tu miejsce, choć czystej sceny seksu nie
znajdziemy, jest za to kilka ładnie wplecionych chwil „sam na sam” aż dwóch
par, tworzących się z biegiem wydarzeń. Na plus – opisy są ładne,
nieprzesadzone, nie wulgarne, ale i nie wygładzone przesadnie, co się chwali: w
końcu znaczna część z tych osób to stworzenia działające instynktownie, co
udało się świetnie przekazać w takim właśnie ujęciu.
Poza wyżej wspomnianymi mamy też inne rasy, żyjące w
undergroundowej sferze miasta. Lekką ręką można wymienić czarodziejów, elfy i
wróżki, a pewnie znalazłoby się jeszcze trochę, nie licząc mieszanek między
nimi. Czy to nie lekka przesada? W mrocznym klimacie książki leżą one średnio.
Czarodzieje nie są właściwie czarodziejami w klasycznym tego słowa znaczeniu,
ich moce wskazują raczej na coś w rodzaju kapłanów z dodatkiem telepatii, a
wróżki? Po co, dlaczego? Czemu miały służyć? Charlotte, nadworna
przedstawicielka gatunku, właściwie nie bardzo pokazuje do czego właściwie
mogłaby się nadawać, poza tym że jest i ładnie wygląda. Moim zdaniem, historia
mogłaby się doskonalone obyć bez tych trzech, ras oczywiście, nie bohaterów. Sami
w sobie są bowiem w porządku, jednak ich domniemane moce nie bardzo pasują do
całości i zdają się być potraktowane po macoszemu, a w przypadku wyżej
wymienionej po prostu pominięte. Rozumiem, że mieli być jak najbardziej
wyjątkowi bez powtarzania schematów, jednak nie do końca się to udało.
Nie obyło się bez drobnych potknięć i błędów. Najbardziej
rzuciły mi się w oczy problemy z ciągłością czasową: godzinne parzenie herbaty –
owocowej z torebki – to chyba lekka przesada? Zwłaszcza ze względu na brak
jakichkolwiek czynności, które mogłyby ten proces zakłócić. Na uwagę zasługują
też pewnie nieścisłości anatomiczne, chociaż tak kuriozalnego przypadku jak
błyskawicznie odrastające włosy nie udało mi się zarejestrować, zdarzają się za
to takie rzeczy, jak: „Miała dłonie
osadzone na biodrach.” Ojej… to musi boleć. Osadzone? Nie, nie, zupełnie
nie, może je sobie na tych biodrach położyła, jednak nie sądzę, by jej tam
jakieś dodatkowe kończyny palczaste nagle wyrosły. To są momenty, które w
czytaniu nie przeszkadzają (chyba, że się jest osobą wyjątkowo wrażliwą na
szczegóły), stanową po prostu chwile zabawnej konsternacji i zastanowienia, co
też poeta miał na myśli, bo raczej nie to, co przypadkiem powiedział.
Zaskoczyło mnie, jak przyjemnie czytało mi się „Ogara boga”.
Jest to powieść pełna akcji, z historią opowiedzianą w sposób trzymający w napięciu i intrygujący do ostatniej strony,
z podejrzeniami co rusz zwracającymi się w inną stronę pod wpływem nowych
informacji. Czuje się doskonale klimat wilczych polowań, a opisy Kiry,
biegnącej przez las w wilczej postaci po prostu inspirują do tego, żeby wyjść
nocą z domu i odetchnąć świeżym powietrzem. Autorka zrobiła kawał dobrej
roboty, z nadużywanej tematyki wyodrębniła najciekawsze elementy, dodała sporo
z własnej wyobraźni, a wszystko przelała na papier w stylu godnym najlepszych
pisarzy sensacyjnych. A najlepiej świadczy o wartości tej książki chyba to, że
tak zagorzała przeciwniczka tego rodzaju książek jak ja, pomimo zaobserwowanych
niedociągnięć, znalazła tu coś dla siebie, więcej – gorąco poleca do wzięcia w
szpony i namiętnego czytania. I czeka na dalsze losy pięknej łowczyni!
Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Novae Res.
Dane ogólne:
Tytuł oryginału: Ogar boga. Popiół i piach
Autor: Anna Gręda
Wydawnictwo: Novae Res
Rok wydania: 2015
Liczba stron: 430
_____________________________________________________________________________
* I'm fabulous!
Tego gifa przypomniałam sobie, czytając opis wejścia Frederica.
Obrazek podkradzony z http://fishgif.tumblr.com/.
_____________________________________________________________________________
* I'm fabulous!
Tego gifa przypomniałam sobie, czytając opis wejścia Frederica.
Obrazek podkradzony z http://fishgif.tumblr.com/.
Zapisuję sobie i mam nadzieję, że uda mi się przeczytać :)
OdpowiedzUsuńMoje-ukochane-czytadelka
Wartka akcja, widoczne napięcie, podoba mi się ta książka. Może się na nią skuszę.
OdpowiedzUsuńNie mówię tak, nie mówię nie ;).
OdpowiedzUsuń"ostrzyżona na łyso główna bohaterka cudownie regeneruje sobie włosy, które odrastają w tempie natychmiastowym" - O, mnie też przydałaby się taka umiejętność. ;) Mogłabym wtedy częściej zmieniać fryzury.
OdpowiedzUsuńTak, tego to tylko pozazdrościć.
UsuńDosyć często trafiałam na recenzje tej powieści, po Twojej nabrałam wielkiej ochoty żeby mimo wszystko po nią sięgnąć :) Do tej pory jakoś mnie do niej nie ciągnęło, jednak chyba zmienię zdanie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
NiczymSzeherezada.blogspot.com