środa, 29 lipca 2015

"Katyń. Niemy krzyk" Antoniego Szybisa. Recenzja

   Katyń – nazwa miejscowości, która Polakom kojarzy się jednoznacznie. W obecnej chwili przyćmiona wydarzeniami sprzed paru lat w pobliskim Smoleńsku, dla wielu osób nadal pozostaje jednak żywym i bolesnym symbolem krzywdy. Krzywdy, która była ukrywana, którą próbowano wymazać z kart historii, do której się nie przyznawano przez prawie pół wieku. Na ten temat powstało wiele publikacji, opisów zdarzeń, zdjęć, list nazwisk, relacji z prób odnalezienia ówczesnych katów, opowieści rodzin ofiar, które często czyta się trudno i ze łzami w oczach, bo tak wielki i niezłagodzony jest ból tych ludzi. Teraz, gdy na większości z ziem, w których pochowano brutalnie pomordowanych oficerów zostały postawione polskie cmentarze, dzieci i wnuki pochowanych tam mają głos.

   „Katyń. Niemy krzyk” to publikacja specyficzna. Pisana przez dziennikarza, który brał udział w pracach ekshumacyjnych i poszukiwawczych na terenie obecnej Ukrainy oraz relacjonował je, stanowi mieszankę jego doniesień i wrażeń ze spisanymi przez niego wyznaniami osób, które przyjechały na miejsce zbrodni aby wreszcie, po latach, uczcić pamięć pomordowanych bliskich. Książka zawiera jednak nie tylko historię samego Katynia, ponieważ nie było to jedyne miejsce zbrodni – zahacza też o Charków, Miednoje i porusza kwestię grobów białoruskich, dotąd niezbadanych jak należy. Najwięcej miejsca zajmują jednak właśnie wyznania potomków ofiar, dzieci bądź wnuków. Opowiadają oni w większości podobne do siebie historie: mężczyzna zabierany siłą lub pod byle pretekstem przez NKWD, wywieziony w niewiadome miejsce, listy pisane tonem, jakby wiele chciało się powiedzieć, ale nie było można, wreszcie – cisza. Brak jakiejkolwiek informacji o losie więźnia. Być może gdzieś zaginął, może żyje zesłany w głąb Rosji, może umarł, ale jak, gdzie? Nie ma osób, które wtedy odpowiedziałyby na te pytania. Domysły… życie z nadzieją lub bez niej, czekanie na informacje.

   Mocną stroną książki są opisy prac ekshumacyjnych wraz z całą ich otoczką, od kontaktów ze stroną rosyjską, okolicznymi mieszkańcami aż do znalezisk, szczegółów kości, na podstawie których uzgadniano tożsamość ofiar i sposób, w jaki zginęły. Czasami są makabryczne – czaszka nosząca śladu kilku strzałów i dotkliwego pobicia wskazuje na to, że oprawcy byli zdolni do wszystkiego, ale też napotykali opór. Ale tym, co przerazić może w dalszym ciągu jest też to, jak traktowani byli pracownicy na miejscu – śledzeni, wypytywani, ich podróż była opóźniana, a prace na miejscu komplikowane tak, jak się tylko dało. Pokazuje to wyraźnie tą specyficzną mentalność, która każe ukrywać każdy niewygodny fakt, posuwając się do obcinania z wieńców pogrzebowych wstążek z wpisaną datą czy w ogóle wyrzucania kwiatów pod pozorem – uwaga – zagrożenia epidemiologicznego. O wielu takich zdarzeniach można przeczytać w książce pana Szybisa i czyta się to z lekkim uczuciem niepokoju.

   Przy całej wartości omawianej przeze mnie publikacji nie mogę jednak nie wspomnieć o pewnych potknięciach. Konstrukcja tekstu jest specyficzna, opisy z miejsca zdarzeń przeplatają się z wstawkami ze wspomnień rodzin ofiar, a wszystko w pierwszej osobie, zmienia się tylko narrator. Taki zabieg sam w sobie nie jest zły, jednak początkowo wprowadza chaos, powodując bardziej dezorientację niż wzrost zainteresowania czytanym tekstem. Niestety wspomnienia, po których następuje opis czynności ekshumacyjnych bądź podróży niewiele mają ze sobą wspólnego i się zwyczajnie gryzą. W dalszej części, gdy wyczerpane zostają tematy pozornie obojętne, nie zwraca to już tak bardzo uwagi, jednak nadal byłabym bardziej za tym, żeby nie mieszać jednego z drugim tylko zwyczajnie podzielić książkę na działy tematyczne. Kolejną rzeczą, która zwróciła moją uwagę przy czytaniu są – niestety – liczne błędy, głównie literówki i powtórzenia, nie tylko pojedynczych słów, ale całych akapitów. Kiepsko się czyta po raz kolejny to samo, nawet jeśli to opis podobnego zdarzenia, można było zadać sobie trochę trudu i ująć rzecz w trochę innych słowach. Kolejna rzecz to problem z tłumaczeniem zdań rosyjskich, które pojawiają się czasem w książce: niektóre są pisane cyrylicą, niektóre fonetycznie, część z nich jest tłumaczona (nawet po kilka razy ten sam zwrot), a niektóre wcale, co stanowi spory mankament dla osoby, która z językiem rosyjskim nie miała dotąd styczności, a do takich i ja należę. Wymaga to ujednolicenia.  Tak poważna tematyka zasługuje na staranniejszą oprawę.

   Do książki dołączono kilka lakierowanych stron z ilustracjami przedstawiającymi zdjęcia z miejsc tragedii, mapy, dokumenty w języku rosyjskim i niemieckim. W ten sam sposób opracowano też wewnętrzne strony okładek, co wygląda ciekawie i dokłada plusik do listy zalet książki. Strony z rycinami są czarno-białe, opatrzone podpisami, szkoda jedynie, że brakło tłumaczenia w tych przedstawiających pisma. Karty ze zdjęciami umieszczone zostały trochę niefortunnie, przerywając tekst, z którym są jedynie luźno związane. Przeglądanie ich wciąga, za to później dziwnie wraca się do urwanego w połowie zdania. Może lepiej byłoby wstawić je po prostu na końcu? Okładka jest bardzo surowa, utrzymana w szarościach, robi wrażenie kamiennej płyty – jest bardzo odpowiednia.

   „Katyń. Niemy krzyk” stanowi nowe, ciekawe ujęcie tematu który powinien pozostać bliski sercom Polaków. Nadal są wśród nas ludzie, którzy pamiętają jak żyje się bez możliwości dowiedzenia się prawdy o losach bliskich, ludzie, którzy przez niemal 50 lat pozbawieni byli prawa do zapalenia znicza na grobach ojców i dziadków. Teraz, kiedy wiemy, jakie mechanizmy rządziły ówczesną polityką, nie powinniśmy tego nigdy zapominać, bo za jakiś czas o tych wydarzeniach mówić już będą tylko książki. Bardzo chciałabym, by ta publikacja ukazała się w drugim wydaniu, z poprawionymi błędami, by mogła zająć godne miejsce na półkach w polskich domach.

Za egzemplarz recenzencki dziękuję Oficynie Wydawniczej Rytm.

Dane ogólne:
Tytuł oryginału: Katyń. Niemy krzyk
Autor: Antoni Szybis
Wydawnictwo: Oficyna Wydawnicza Rytm
Rok wydania: 2015
Liczba stron: 208

2 komentarze:

  1. Z pewnością kązdy powinien przeczytać pozycję na ten temat.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze, że powstają takie książki. Trzeba je czytać.

    OdpowiedzUsuń

Daj znać, że widzisz ten post - zostaw komentarz albo "lajka"! (: